Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
przeglądam

pożółkłe niepamięcią nadzieje
zawieruszone w niebycie
głuche telefony
od dawna

wyblakłe bez pokrycia
skruszone na proch
cacanki
dopadła amnezja
nieprzydatne

bez żalu
mogę ci zwrócić
albo wystawię na aukcji
i więcej

nie dam się bałamucić
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie zwracaj, zawsze miła pamiątka. ja kiedyś zrobiłam ten błąd i zwróciłam, i, ten tego, żałuję.
a co do wiersza... nie spasowała mi pierwsza zwrotka, dalej płynie, końcówka super, aż się uśmiechnęłam ;-)

andżelka ;*
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie zwracaj, zawsze miła pamiątka. ja kiedyś zrobiłam ten błąd i zwróciłam, i, ten tego, żałuję.
a co do wiersza... nie spasowała mi pierwsza zwrotka, dalej płynie, końcówka super, aż się uśmiechnęłam ;-)

andżelka ;*

Andżelko, pierwszą trochę ciachnęłam;
cieszy że dalej popłynęło;
dziękuję, za radę; obiecuję przekazać peelowi
(choć nie wiem, czy poslucha);
Twój uśmiech podczas czytania rozradował;
:))
serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O ;p mialem skrytykowac wstep, ale widzę, że w między czasie wiersz uległ zmianie i to o 100% lepszej, więc chyba nici z rzeczowej krytyki ;)
powiem tylko podoba się


oraz:

pytanie: czy aby napewno owe starocie bałamucą, a może są świadectwem innych czasów, o których zapominamy czy nie lepiej zostawić?

pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O ;p mialem skrytykowac wstep, ale widzę, że w między czasie wiersz uległ zmianie i to o 100% lepszej, więc chyba nici z rzeczowej krytyki ;)
powiem tylko podoba się


oraz:

pytanie: czy aby napewno owe starocie bałamucą, a może są świadectwem innych czasów, o których zapominamy czy nie lepiej zostawić?

pozdr.

dzięki Adolfie za odwiedziny i za te 100%;
a co do staroci, to akurat są to te, tzw. "zapominalskie",
mimo, że ciągle obiecują...nie stają się "ciałem";
czy warto zostawiać coś, co jest tylko "gołosłowiem"?
wątpię;)

serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Zdecydowanie piękny, ciepły wiersz Tereska.
Napewno, peel powinien pozostawić stare lecz zawsze piękne…
Trudno przewidzieć co z nimi da się kiedyś zrobić, nawet jeśli nic to one będą
zawsze piękne. Lubię latawce ma 100% racji – wiem to z autopsji.

bez żalu
mogę ci zwrócić
albo wystawię na aukcji
i więcej

nie dam się bałamucić

Peel pozostawia sobie i jej/jemu pole manewru - optymistycznie.

Serdecznie pozdrawiam :))))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję Zbyszku za refleksję.
Postaram się peelowi przekazać.
Ma pole manewru, więc nie wiadomo co zrobi.
Cieszę się, że wierszyk przypadł.
:)
Serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Widzę, że mam sporo zaległości, nie tylko u Ciebie.
Wiersz mi się podoba, ale nie mogłem się oprzeć, żeby trochę nie namieszać ;)
Mam nadzieję, że będzie wybaczone (pleassssssse)
Pozdrawiam :)

przeglądam pożółkłe
zawieruszone głuche
telefony i nadzieje
bez pokrycia
skruszone na proch

na wyblakłe cacanki
i dopadłe amnezje

nieprzydatne

dokleję
i bez żalu
jako zwrot

wyślę

lub na aukcji
wystawię na moment
zbałamucę, jak ty mnie
- pieprzyć koment

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Och, HAYQ, cieszę się z wizyty i wybaczam "namieszanie";
tylko Ty potrafisz tak dowcipnie i przewrotnie;
czytając pointę głośno się roześmiałam.
Dzięęęękuję.
:)

Serdecznie pozdrawiam
-teresa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...