Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

obudź się.


Rekomendowane odpowiedzi

obudź się.
zerwij zalążki przyszłych wyznań.
nasze czerstwe dotyki.
sezon pijanych łąk skończył się .
gazety coraz czarniejszych wiadomości,
spokój Twoich rzęs .

czy życie...?
wyjaśni różowy poradnik , najmodniejszy kolor wiosny!

jeżdżę wciąż po nieznanym mieście ostatnim tramwajem.
gubię wczorajsze słowa
niepotrzebnie.
kołyszę nasze płaczące niemowlę
wyśnione na próbę.
jesteś poza zasięgiem
mojej czułości
obudź

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"niecierpliwe dłonie", "samotność Twoich rzęs o poranku",
"sezon pijanych łąk", "jałowe życie","życie bez miłości";
te określenia do mnie nie przemawiają,
oklepane, brzydkie.

"zerwij młode kwiaty zalążki przyszłych wyznań" -
najpierw są zalążki, a potem kwiaty, chyba nie - odwrotnie?
Chyba, że to są już zalążki owoców.
Justyno! Spróbuj prościej, zwyczajniej, szukaj SWOICH nowych,
ładnych określeń i metafor.
Podoba mi się:"jeżdżę wciąż po nieznanym mieście ostatnim tramwajem"
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Moim zdaniem, też -znacznie lepiej, ale jeszcze na zupełnie spokojnie przemyśl,
bez znaków przestankowych będzie lepiej, też tak myślę.
A może w końcówce: "poza zasięgiem
obudź czułości" (bez j"esteś" i "mojej"?)
(ten "spokój Twoich rzęs" ech, coś z tym zrób!?)
Pozdrowienia - baba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to była najczarniejsza godzina nocy kiedy świat zaczął im się kurczyć na grudzie ziemi obiecanej w makiawelicznyn kontraście ryk sytych oprawców głód i brud wiekuisty tu obrzezali ich z życia i ułożyli w kopiec swoisty trójkąt Pascala mrowisko przeszłości utleniając się zamknęli Księgę Wyjścia i na skraju koszernego nieba tańczą w kole Mojżesza    
    • @Jacek_Suchowicz Każda wymówka jest dobra teraz trend jest na Bobra Pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz dzięki  Również pozdrawiam 
    • @Jacek_Suchowicz Satysfakcja dla mnie spora Fajny wierszyk, mądry morał. Pozdrawiam Adam
    • Wszystko o kant – czegokolwiek. Łóżka, stołu, spodni. Teorii Immanuela przedstawionej w Krytyce. Wszystko zbłąkaniem rozumu na ścianie w postaci iluzji. Powinienem być instead of – to anielski młyn - jestem, zniekształcony głos Boga u Lema. Wyjątkowe stany – somnambulizm pod oknem ukochanej w postaci zespołu Elpenora – niech szlag trafi fantastykę i pchły (kogokolwiek, kolego). Shut up!, duplikacja dwóch w syndromie Gansera – mój stres, twój wybór –  choćby kur, miss world, studiowanie popisu składania jaj przed kogutem, resztki snów pochowanych paskiem zegarka na przegubie dłoni. Starej dłoni. Wszystko jest kantem i o kant – czegokolwiek. Niech trafi szlag – was, mnie, ich – przede wszystkim ich,   onych. Oto jestem – bez zgody. Według artykułu dwudziestego trzeciego. Opisuję, co widzę – i bez urazy. Że ściąłem drzewo dobra i zła – patologiczne upicie – splotłem wieniec cierniowy, nakładając na głowę przeźroczystej postaci welon. I zawołałem – sanna! Ho, ho - jak ja wołałem – owe sanna! I kląłem przy tym to, na czym świat stoi. Aż padł  na twarz, uruchamiając wszystkie mięśnie, każdy, nawet najmniejszy miocyt, to nie był krzyk – by wydyszeć –  Eli, Eli, lema lema lema… (jak kibic) sabachthani. Shut up! – zakrzyknął (i to był ryk) setnik  w obcym języku. Przebili mu bok, krwawił – wyciągnęli na środek drogi, Longinus pochylony nad Caiusem. Płakał. Ten pierwszy. I usłyszałem, jak jakaś kobieta – pięćdziesiąt lat – przeklina świat, nas, żołdaków po obu stronach granicy, pograniczników, wieczną ruchomość celu. I pomyślałem, że drab leżący obok jest ŚWIĘTY. A drab, skulony obok – przeklęty. I rozdarłem kotarę, by widzieć obu. Boga – ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY Serafinów i Tronów, w piżamie, gdzie ukryty papieros, dłoń na szyi strażnika zaciśnięta w nienawiść.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...