Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

łagodną sinusoidą znaczone
szepty
szyfrowane emocje
od a
do z
i dźwięczna kropelka
pointy
ostatni akord
adorujący myśli
zazdrosny o inne częstotliwości

nikogo tu nie ma
zamknięte drzwi

tylko dźwięk
sączy nastrój
wsuwa dłoń
upaja
upaja
ramiączko samo opadło
niesforne jakie
och
łatwo tak
znajduje
konsonans z treścią
intymnie tak
przekrzykuje
purpurowymi wargami
myśli niepotrzebne
oddaję się minutom
fascynacji
piosenką
odnajdującą mnie
wśród miliardów możliwych
zderzeń słów

Opublikowano

łagodną sinusoidą znaczone
szepty szyfrowanych emocji
dźwięczna kropelka
gama

ostatni akord adoracja myśli
zazdrość o inne częstotliwości
dźwięk sączy nastrój
upaja

ramiączko samo opadło
niesforne
tak łatwo znajduje konsonans z treścią
intymnie przekrzykuje purpurą
niepotrzebne myśli

oddaję się minutom fascynacji
piosenka mnie odnajdzie
wśród miliardów możliwych
zderzeń i słów
----------------------------------
Sory, tak sobie pomixowałam, bo lubię muzyczne tematy...
to nie znaczy, że tak ma być, tyko pomysł na dopracowanie..
Autor zawsze decyduje.
Powodzenia na strofach.

Serdecznie pozdrawiam
-teresa

Opublikowano

przyciągnął mnie tu niewątpliwie tytuł, bowiem sam staram się od paru lat pisać muzykę. poza tym uwielbiam słuchać. wolę się jednak powstrzymać przed intensywniejszym drążeniem tego tematu odnośnie mojej osoby :P

myślę, że poprzez formę wypowiedzi, jaką nadał słowom podmiotu lirycznego, Autor chciał oddać charakter, cechy gatunkowe danego rodzaju muzyki, a może jej ogólnemu pojęciu. jeżeli jednak miałbym dążyć do konkretyzacji, to przychodzą mi na myśl taki gatunki, jak: jazz, muzyka poważna /jej współczesna odmiana/, w szczególności natomiast zespół Death :D wątpię jednak, by większość moich wynurzeń była zgodna z zamiarami Autora :P

tak czy inaczej tekst wydaje się być dość ciekawym. Autor posługuje się terminologią stricte muzyczną, np.: 'akord', 'konsonans', ale również wyrazami czy sformułowaniami bezpośrednio odnoszącymi się do muzyki /'piosenką'/ czy onomatopejami: 'dźwięczna kropelka'.

ogólnie tekst na plus. pomyślałbym jednak nad pointą. jeżeli celem tekstu jest odzwierciedlenie słowami muzyki, to zamiast pointowych 'słów' można być umieścić 'melodie' czy coś w tym guście. poza tym zastanowiłbym się jeszcze nad rozdzieleniem strofy drugiej, przy czym generalnie wersyfikacja podług moich upodobań jest w porządku.

pozdrawiam.

Opublikowano

mnie również wersyfikacja nie przeszkadza, generalnie nie jestem zwolenniczką "podciągania" jej pod odbiorców, szczególnie, że często po takich zmianach traci się pierwotny zamysł przekazu ;)
co do samego wiersza, to calkiem on zgrabny, może nie wstrząsa, ale dobrze się "czyta"

pozdrawiam serdecznie,
M.E.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I.         Nadpalonej świecy migocący płomień, Budzi rzewne odległego dzieciństwa wspomnienie, Niedosięgłe jak drugi wielkiej rzeki brzeg, Niewyraźne i rozmyte jak sen,   Chodząc w życiu różnymi drogami, Potykając się o losu przeciwności, Wspominamy barwne z dzieciństwa obrazy, Czasem próbując się nimi pokrzepić,   Zapamiętany w dzieciństwie babci śmiech, Czasem wlewa w duszę otuchę, Gdy nocami huragany szalejące, Do snu nie pozwalają zmrużyć powiek…   A gdy wokoło druty pozrywane, Od uderzeń piorunów żarówki popalone, Roztrzęsioną dłonią dzierżąc zapałkę, Czasem strwożeni zapalimy świecę.   I jak przed laty nasi dziadowie, Niewielką choć świeczkę postawimy w oknie, By swym blaskiem odbijając się w szybie, Nikły na twarzy zarysowała uśmiech,   Wtedy blask maleńkiego świecy płomyka, Zdaje się samotnie stawiać czoła, Srogim piorunom przeszywającym czerń nieba, Wichurom uderzającym o trzeszczący dach….   II.   Spalającej się świecy migocący płomień, Na wszystkie strony łagodnie chyboce, Niczym zatroskany, zmartwiony człowiek, Podejmujący w życiu decyzje niepewnie.   Bo te zawiłe losu koleje, Milionów ludzi na całym świecie, Są jak te tajemnicze świec płomienie, Z czasem wszystkie gasnące.   Ten tańczącego płomyka nikły blask, Na tle mroku nocnego nieba, Jest jak odmierzony ludzkiego życia czas, Na tle nieskończonego niepojętego wszechświata.   Te gorącego wosku krople, Spływające wzdłuż palących się świec, Są jak naszego życia lata kolejne, Biegnące nieśpiesznie aż po jego kres.   A ten gorący roztopiony wosk, Zdaje się kłaniać minionym wiekom, Pełnym wyrzeczeń, trudów i trosk, Spowitym mgłą niepamięci zamierzchłym tysiącleciom.   I jak ten maleńki świecy płomyk, Sami niegdyś zagaśniemy, Na wieki zamkną się nasze powieki, Ku wieczności nieśpiesznie odpłyniemy…   III.   Dogasającej świecy migocący płomień, Gdy zamigoce życia już kres, Ozłoci nikłym blaskiem włosy srebrne, I spływającą po policzku łzę,   A gdy zmęczeni życiem na starość, Wspomnimy z rozrzewnieniem odległe dzieciństwo, Czapkujmy naszym bezcennym wspomnieniom, Migocącym za niepamięci zasłoną,   Gdy będąc roześmianymi dziećmi, Pełni radosnej beztroski, Byliśmy jak te migocące świec płomyki, Nie lękając się odległej przyszłości,   Wciąż tylko na zabawach, Spędzaliśmy cały swój czas I tak płynęły kolejne lata, Pośród radości bez żadnych obaw,   Aż dorosłość naszą beztroską zwabiona, Za rogiem niepostrzeżenie się zaczaiła, By pochwycić nas w swe sidła, Pełnego trosk i problemów dorosłego życia,   Aż za pełną problemów dorosłością, Przykuśtyka niebawem już starość, By twarz zarysować niejedną zmarszczką I uprzykrzyć końcówkę życia niejedną chorobą…   IV.   Wypalonej świecy gasnący już płomień, Nim ulotni się z sykiem, Przerażony gwałtownie zamigoce, Nim już na wieki zagaśnie…   Podobnie i niejeden człowiek, Wydając w życiu ostatnie już tchnienie, Duszę swą gwałtownym strachem przeszyje, Nim ku wieczności nieśpiesznie odpłynie,   A czasem z wolna poruszając wargą Pokrzepi się jeszcze cichuteńką modlitwą, Nim w gardle uwięźnie już głos, Nie dając kształtu kolejnym słowom.   I jak z wypalonej świecy delikatny dym, Tak dusza z schorowanego ciała się ulotni By po przekroczeniu progów Wieczności, Stanąć wkrótce przed Stwórcą Wszechmocnym…   A wtedy Bóg Litościwy, Spyta ją głosem łagodnym, Czy pośród ziemskiego życia kolei, Była jak ten maleńki świecy płomyk…   Czy odbiciem Bożej Dobroci, Jaśniała w grzesznym człowieku ułomnym, Czy zanieczyszczona szpetnymi grzechami, Była jak czarny z smolnego łuczywa dym…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97    Dziękuję Ci wielce za uważne czytanie. I za uznanie oraz oczywiście za komentarz.     Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę spokojnego week-end'u.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Marek.zak1 no tak wybór to nie trudny - mądrość. 
    • @Marek.zak1 to racja większość facetów mówi że tylko oni zarabiają. A ja na to mam swoją teorię niech wynajmą służącą na godziny ciekawe czy wystarczy im do pierwszego . Postawcie się takim don juanom drogie Panie.       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...