Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O Matko - "utwur" napisałeś. Makabra, przyznaj się, masz 12 lat? Poziom, który prezentujesz, jest tak nisko, że nawet gdybym wykopał sobie koparką głęboki dół, albo nawet gdybym zjechał do najgłębszej kopalni na Ziemi i się tam położył krzyżem, to nie zniżyłbym się nigdy do twojego poziomu. To po prostu niewykonalne!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O Matko - "utwur" napisałeś. Makabra, przyznaj się, masz 12 lat? Poziom, który prezentujesz, jest tak nisko, że nawet gdybym wykopał sobie koparką głęboki dół, albo nawet gdybym zjechał do najgłębszej kopalni na Ziemi i się tam położył krzyżem, to nie zniżyłbym się nigdy do twojego poziomu. To po prostu niewykonalne!

o atak personalny!!!
a potem idziesz naskarzyc
jaki z ciebie jest facet?
ty mi juz nic nie pisz
bo to jest kompromitacja
albo grasz twardo
albo lecisz potem do mamy
to poziom 6 scio latka
a ja mam dwa razy wiekszy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ha, ha, ha!!! Nie mogę, leję z ciebie, kolega obok popłakał się ze śmiechu też. Czyli jednak miałem rację, że masz 12 lat. No bo poziom 6-latka podwojony daje poziom 12-latka, a sam napisałeś, że masz poziom wyższy dwukrotnie od poziomu 6-latka!

Jeszcze się przyznaj, że jesteś niesforną dziewczynką, która oczekuje swojego pierwszego miesiączkowania, i stąd się biorą te komentarze pełne złości i frustracji.

Dalej - atak personalny musisz odróżniać o stwierdzania stanu rzeczy. ty naprawdę się kompromitujesz i to jest zdanie większosci (jeśli nie wszystkich) osób z tego forum. Nie widzisz tego? Dlatego ja piszę prawdę, ty permanentnie zmyślasz.

Nazwałem cię pierwszy analfabetą, ale miało to swoje uzasadnienie. Zresztą wszystko jest przy moim wątku.

No to się baw 12-latku.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ha, ha, ha!!! Nie mogę, leję z ciebie, kolega obok popłakał się ze śmiechu też. Czyli jednak miałem rację, że masz 12 lat. No bo poziom 6-latka podwojony daje poziom 12-latka, a sam napisałeś, że masz poziom wyższy dwukrotnie od poziomu 6-latka!

Jeszcze się przyznaj, że jesteś niesforną dziewczynką, która oczekuje swojego pierwszego miesiączkowania, i stąd się biorą te komentarze pełne złości i frustracji.

Dalej - atak personalny musisz odróżniać o stwierdzania stanu rzeczy. ty naprawdę się kompromitujesz i to jest zdanie większosci (jeśli nie wszystkich) osób z tego forum. Nie widzisz tego? Dlatego ja piszę prawdę, ty permanentnie zmyślasz.

Nazwałem cię pierwszy analfabetą, ale miało to swoje uzasadnienie. Zresztą wszystko jest przy moim wątku.

No to się baw 12-latku.

to sie nie smiejcie z kolega
i zastanowcie sie kto chlopiec a kto dziewczynka
zebys znowu sie nie poryczal publicznie
bo to az wstyd
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




zbyt nachalna ta ironia ;p ;p trzebaby ją złagodzić, bo ma nie tylko ośmieszać ale też uczyć.
Pozatym motyw troche oklepany .


pozdr.

Bufon- pełen szacuneczek dla patrioty. Uderzyłeś mnie w serce. Wycofuję co mówiłem wcześniej.
Panie "AdolF" - to nie tylko z imiona ale i myślisz jak On.
Władziu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czytałam obie wersje, doradzam poważną rozmowę z papą_smerfem,
;(

pozdrawiam.

No z tym tulipanem to.... Tulipan w świecie kwiatów jest rycerzem, a nie damą...Tak na uwadze.
Władziu

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Somalija siemasz, Aga...
    • Ona: Daj! Dopijaj! I podjadano
    • Iwo, i cukru turkuciowi?   I cukru, Turku, ci?   Ano, Turku, cukru tona
    • @huzarc Cześć, dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @violetta O matko, jakie piękne...
    • Pewnego razu żył pewien drwal.   Miał dom i ogród, na którym rosły różne krzewy, kwiaty oraz warzywa. W zagrodzie były rózne sprzęty, którymi posługiwał się na codzień, starannie wykonując nimi meble, donice, wycinając deski pod dach chroniący go przed deszczem. Codziennie chodził do lasu pozyskując nowy materiał dla potrzeb wytwarzania kolejnych dóbr.   Tak mijał czas, a drwal i jego życie obfitowało.   Pewnego razu na jego posesję padło ziarno by po kilku dniach zakiełkować. Roślina niepostrzeżenie rosła, tworząc łodygę i puszczając liście.   W końcu została dostrzeżona przez właściciela, lecz nie wiedział on jaki jej gatunek.   Czas wciąż płynął, a roślina przybierała coraz to większych rozmiarów. Ze względu na to, że drwal miał wiele obowiązków i nie przywiązywał dużej wagi do wznoszącej się wśród innych - zieleniny - za każdym razem, kiedy odwiedział owe miejsce był bardzo zdziwiony tempem w jakim rosła.   Codziennie słońce rzucało promienie na usytuowane w kącie posesji drzewo, deszcz je podlewał, a noc przynosiła mu wytchnienie.   Było to silne drzewo - wichry i burze nie zrobiły mu krzywdy. Z każdym dniem w drwalu rosła ciekawość - co to za drzewo i czy w zależności od tego wyda jakieś owoce.   Mijały lata - ukazał się pień, wyrosły gałęzie, w cieniu drzewa można było zaznać ochłody. W końcu, jesienią pojawiły się i owoce - małe zielone kulki, jabłoń.   Dojrzały, a drwal z przyjemnością je zerwał i spożył, zadziwiony ich niezwykłą słodyczą.   Czynił tak co roku, rozkoszując się coraz to obfitszymi plonami. W końcu drzewo stało się na tyle duże, że pośród jego gałęzi ptaki uczyniły sobie gniazda, a w jego pniu wydrążyła sobie norkę wiewórka. Życie wokół drzewa obfitowało.   Drwal chętnie zbierał owoce, lecz brakowało mu motwyacji i czasu, by zbierać je wszystkie, dlatego zaprosił do pracy swoje dzieci i znajomych, darując im prawo by również je spożywały.   Gdy drzewo osiągnęło wielkich rozmiarów, zimą opadały z niego usychające gałęzie, którymi drwal palił w piecu w pokoju swojego domu grzejąc swoje ciało oraz oraz swoich najbliższych.   Przyszły jednak lata, kiedy deszcz padał coraz rzadziej i rzadziej. Plony były coraz mniej obfite, a nie podlewane przez nikogoo drzewo w końcu nie dało owoców. Zapuszczało jednak skromnie liście, gdy drwal zastanawiał się co z nim zrobić.   W końcu, po dłuższym namyśle, stwierdził ostatecznie, że drzewo należy ściąć. Decyzję tę podjął dużym trudem - bowiem jego pień był bardzo szeroki i silny, a samo drzewo na tyle wysokie, że ze strachem rozważał, gdzie upaść powinna jego korona, by nie uszkodzić znajdujących się w pobliżu: domu oraz sprzętów, a także ogrodzenia.   Nadszedł sądny dzień.   Drwal, po przyjemnej, kojącej nocy, wypoczęty i w pełni sił, wstał z łózka, spożył obfite śniadanie i z siekierą w ręce dumnie ruszył w kąt ogrodzenia.   Stając przed drzewem przyjrzał się jego pniowi, skrupulatnie oczami szukając miejsca, w które wbić ostrze. Dostrzegając odpowiednie miejsce, zatarł ręce, chwycił narzędzie i podszedł bliżej by zadać pierwszy cios. Aby wziąć zamach odchylił daleko ramiona, biorąc swoim siermiężnym nosem głęboki oddech.   Uderzył raz. Uderzył drugi raz. Uparcie uderzał z całych sił, bez tchu, bez żadnych wątpliwości, będąc zdeterminowanym by drzewo obalić. Błyskawiczna przerwa, szybka szklanka wody, zagrycha - uderza dalej, znów bez tchu i bez namysłu - drzewo musi zostać ścięte.   Walcząc aż do póżnego popołudnia, w końcu został tylko fragment pnia, który pozwalał na jego złamanie. "Teraz wystarczy wziąć linę, zarzucić poniżej korony i lekko pociągnąć, łatwa sprawa" - pomyślał. Szybko pobiegł do stodoły po sznur. Wrócił spokojnym i dostojnym krokiem, po czym rzucił grubą nicią, wydając przy tym odgłos wysiłku.   Lekko już zmęczony podszedł pod drugi koniec liny i zaczął ciągnąć. Pień, lekko już uschnięty łamał sie pod naporem niewielkiej siły. Odlatująca kora i fragmenty drewna wydawały pękający dźwięk. W końcu pękły ostatnie wrzeciona, odsłaniając wieloroczne słoje jabłoni, po czym drzewo ze świstem i hukiem, trzaskiem pękających gałęzi zostało obalone.   Zadowolony drwal tyłem odszedł kilka kroków aby spojrzeć na swoje drzewo. Nie było to dla niego nic szczególnego. Kątem oka jednak zwrócił uwagę na nadlatujące z zachodu chmury, a jego dłoń musnął powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Był to okres zbiorów.   Jego twarz, z zadowolenia przemieniła się - nieco spoważniała i posmutniała. Po chwili, z nieba spadły krople deszczu, a drwal stojąc w bezruchu i spoglądając na wystający z ziemi, ściety pień gorzko zapłakał...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...