Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zanim sen przyjdzie i zechce zostać
mogę jeszcze trochę ponaprawiać
albo zepsuć i wyrzucić

przecież się nie unicestwię
dlatego że czas sobie płynie
zabiera i zazwyczaj nie oddaje

jak jędza stale złorzeczę rzece
że może na swoich barkach dźwigać
tyle barek po meandrach

mając tylko jedno koryto

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wydaje mi się, że widzę zabieg wersyfikacyjny, który pozwala bawić się znaczeniami, tyle, że w tym wypadku niezbyt mi się to podoba. "czas płynie niczym", "rzeka zabiera i nie oddaje"
- to nie są odkrywcze myśli zasługujące na takie zabiegi.
Główna myśl wiersza gmatwa się i gubi. O melodii nie wspomnę.

Wiem, że wiersz zostawia w pamięci Autora ścieżkę, z której trudno zejść, ale ja bym jeszcze pomajstrowała przy tym wierszu.
Na swój użytek oskrobałam go tak (bez nacisków na Autorkę ofkoz):



zanim sen przyjdzie i zechce zostać
mogę naprawić albo zepsuć i wyrzucić

przecież się nie unicestwię dlatego że czas
niczym rzeka zabiera i zazwyczaj nie oddaje

jak jędza złorzeczę rzece że może
na swoich barkach dźwigać tyle barek

po meandrach mając tylko jedno koryto



Pozdrawiam :-)
Opublikowano

Marusiu!

jak jędza stale złorzeczę rzece
że może na swoich barkach dźwigać
tyle barek po meandrach

mając tylko jedno koryto

bym tak;

jak jędza stale złorzeczę rzece
że może na swoich barkach dźwigać
tylko tyle barek po meandrach

mając jedno koryto

PozdrawiaM.

Opublikowano

ach... piękny wiersz bardzo trafiający do odbiorcy i dający zastanowienie :)
a to jest to co najbardziej mnie uniosło w twym wierszu:

"przecież się nie unicestwię
dlatego że czas niczym rzeka
zabiera i zazwyczaj nie oddaje

jak jędza stale złorzeczę rzece
że może na swoich barkach dźwigać
tyle barek po meandrach"

z chęcią wyląduje w ulubionych u mnie :) :) :)
serdecznie pozdrawiam... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie będzie łatwiej, ale zawsze
ma się nadzieję a przed zaśnięciem
jest trochę więcej spokoju - można udawać,
że się śpi i wtedy można myśleć i myśleć:))
Dziękuję Teresko za koment. i pozdrawiam:)
Opublikowano

jest parę ciekawych momentów, ale niestety kontrastują one ze zbytnią dosłownością, jak na przykład początek 2 strofy. popracowałbym jeszcze nad metaforyką. to chyba tyle odnośnie warsztatu.

treść, muszę przyznać, nawet przekonująca. podmiot liryczny mówi o wyborach, stawianiu czoła rzeczywistości, zwalczaniu swoich strachów, lęków, słabości. myślę, że podmiot liryczny czuję się zagubiony, stąd to złorzeczenie. osamotniony, bez oparcia stara się sobie udowadniać, że może mimo wszelkich trudności iść do przodu. nie zawsze jednak to, co się sobie postawi, można zrealizować. ja to kupuję.

pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
    • brzmi jak terroryzm zawsze będę zdania że najlepszy jest dobry król. polska już królem okrzyknęła postać znamienną  ale zapomnieli . a najlepiej będzie jak nam będzie Duch hetmanił
    • Wielość twierdzi o drugiej istnieniu nietaktownie, że dwutaktowna czyli taka nijako dwoista Druga o pierwszej takoż, trzecia urojonej szuka, sztuka lub sztuką w pigułce lub pigułkach doszukać wszech istnienia. Kompletna schizma bez cierpienia i dwoistości biegu zdarzeń jak dwubiegunówka czap polarnych Tylko orać wypługować wyplantować etc. Trybun wrzeszczy zgiń przepadnij a sam nie raczy się wpasować    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...