Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wierzgają
szarpią cugle parskają niecierpliwe
przestępują z nogi na nogę
do gonitwy

bomba w górę
rumaki w wędzidła ujęte ruszają stępa
namiętność pali byle prędzej
wiatr dech zapiera w uszach dzwoni
nozdrza rozdęte porwane temperamentem
kłusują

żyły napięte drżą mięśnie na zadach
zadarte ogony grzywy zmierzwione
pyski spienione wodze puszczone
łechcą nieokiełznane żądze
chuciom oddane cwałują
rżenie tętent galopada
szczyt uniesień powoli
opada

kłus jednostajny miarowy
zaspokojone idą stępa

Opublikowano

no no Tereso dla mnie czysta pornografia :)
oryginalne porównanie(jeżeli dobrze interpretuje)
i bardzo podoba mi się stopniowe narastanie emocji( nawet graficznie przedstawione) aż do momentu kulminacyjnego...
Pozdrawiam końskim uśmiechem .

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Robercie, każdy interpretuje na swój sposób,
widać, że znasz się na koniach
cieszę, że ci się podoba
dzięki za obecność i komentarz
(za koński uśmiech też)

serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Robercie, każdy interpretuje na swój sposób,
widać, że znasz się na koniach
cieszę, że ci się podoba
dzięki za obecność i komentarz
(za koński uśmiech też)

serdecznie pozdrawiam
-teresa

bardzo obrazowe,
nie dodam niczego odkrywczego - inni byli szybsi, wpisuję się , bo z przyjemnością się czytało,
pozdrawiam serdecznie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Robercie, każdy interpretuje na swój sposób,
widać, że znasz się na koniach
cieszę, że ci się podoba
dzięki za obecność i komentarz
(za koński uśmiech też)

serdecznie pozdrawiam
-teresa

bardzo obrazowe,
nie dodam niczego odkrywczego - inni byli szybsi, wpisuję się , bo z przyjemnością się czytało,
pozdrawiam serdecznie :)

dziękuję Kasiu i cieszę się, że czytanie było przyjemne
serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Marusiu, w imieniu konia dziękuję za kostkę cukru
(pewnie zarżał z uciechy) hihi...
czasem lubię zaskakiwać
dziękuję za piękny uśmiech i odwzajemniam:))))))
serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

o koniach pisać galopnych?
dzikich rozumiem
można
tylko czym się tu podniecać?
skoro to nie koń biegnie
a musi


kłaniam się

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...