Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

muzyka. muzyki tak naprawdę nie pisze się
a jeśli się ją układa to tylko po swojemu.
nie, nie śmiej się tak głośno: wspomnij lepiej
ile wierszy napisałem o tobie, ile słów wyrzuciłem
z rozpalonego wnętrza na obojętne strony kartek.
ile głosów ciebie powkładałem w ciche trumienki
po oderżniętych od ziemi drzewach
przez cały ten czas układając po swojemu
nie moje

czy prawa Newtona są prawami Newtona?
czy gniazdko gołębie jest na pewno gniazdkiem gołębim
albo drzewo - czy drzewo jest oczywiście zielone?

prawa Newtona są dla wszystkich, wpity w serduszko gołębia
mieszka w gniazdku kleszcz, a drzewo zieleni się tylko dla dobrego lata.
więc muzyka? nie, z pewnością nie pisze się jej
a jeśli się ją układa to tylko po swojemu
nie zważając na tego wpitego w serce kleszcza
założywszy w środku zimy zielony sweter
i przez cały ten czas omijając nieświadomie
barbarzyńską siłę ziemskiej grawitacji

tak jak ja pisząc kiedyś o tobie
ominąłem ciebie

Opublikowano

"czy prawa Newtona są prawami Newtona?
czy gniazdko gołębie jest na pewno gniazdkiem gołębim
albo drzewo - czy drzewo jest oczywiście zielone?

prawa Newtona są dla wszystkich, wpity w serduszko gołębia
mieszka w gniazdku kleszcz, a drzewo zieleni się tylko dla dobrego lata.
więc muzyka? nie, z pewnością nie pisze się jej
a jeśli się ją układa to tylko po swojemu"

Nie wszystko jest tak, jak się być widaje na pierwszy rzut oka!
Po drugim czytaniu, w tym ładnym wierszu widzę nie tylko muzykę,
ale i miłość - choć nie nazwaną po imieniu.
Pozdrawiam z uznaniem
- baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak to już jest, że kochając kogoś pomijamy to co czuje słysząc tylko siebie.
nawet mówiąc: pragnę dla Ciebie umrzeć
myślimy nieświadomie o sobie: teraz to już na pewno będzie moja a jak nie,
to i tak nie mam po co żyć ;)
dziękuję i pozdrawiam
Opublikowano

Ten kleszcz zwrócił rzecz jasna moją uwagę, ale jakoś mnie nie ruszył, dopiero to:
założywszy w środku zimy zielony sweter
i przez cały ten czas omijając nieświadomie
barbarzyńską siłę ziemskiej grawitacji

tak jak ja pisząc kiedyś o tobie
ominąłem ciebie

W końcówce przedostatniej zwrotki odczytałam nieuchronność śmierci i sposób radzenia sobie ze świadomością jej istnienia.
A ostatnia zwrotka - wiadomo, klasa ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



cieszę się, że znalazłaś coś dla siebie. kleszcz, wiem że siłą rzeczy nie jest zbyt miłym skojarzeniem :) ale czy nie mówi się: trzymać się kurczowo życia? więc tym bardziej kleszcz, jako symbol śmierci
wpity w serduszko gołębie (i co z tego, że znaczeniowe: dobre?) i ssący kropla po kropli krew,
aż wypije wszystko. teraz to dopiero okropnie się kojarzy :) hm, muszę coś z tym kleszczem zrobić.
dziękuję i pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


właśnie przeczytałem komentarz Fanaberki o tym nieszczęsnym kleszczu :) i wróciłem powiedzieć,
ze świetnie odczytałaś to o naturze ("Taką już mamy naturę"). drzewo, gołąb, kleszcz, czy
grawitacja miały właśnie symbolizować Naturę i pokazać, że takie pomijanie (tu: Kogoś)
jest jak najbardziej naturalne i zgodne z jej prawami.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ile ich celi Iwonie i nowi ile chcieli?    
    • @Simon Tracy  bo człowiek jest piękny. W nas jest wszystko- i wielkość i małość. Zdolni jesteśmy do najwznioślejszych czynów, i podłych
    • Jeśli myśl stała się słowem a ono zakiełkowało i przeistoczyło się w ciało, które pod wpływem złych duchów i omenów, zrodziło najgorszą z plag. Owoc grzechu - człowieka. Jego wszelkie upodlenia i niedoskonałości. Braki i ograniczenia. Zaściankowość i pychę. Nienawiść i podłość.   Alchemiczny wzorze,  czarnomagicznych rytuałów. Myślałeś, że Diabeł ukorzy się przed Tobą, strażnikiem bytów Miasta Umarłych i Ib. Namaści, Twoje skronie, laurem Edenu  i koroną z klejnotem boginii Isztar. Lecz tym razem pycha Cię zdradziła. Konałeś w szponach  zawezwanych olbrzymów. Złorzeczyłeś gdy wyrywano Ci członki i serce, na ołtarzu księżycowym. A ślepi bogowie, tańczyli wśród zamieci na szczycie góry. Ujrzałeś jedynie oczy tego, który pełza przez nieskończone korytarze eonów. Zasnąłeś w ramionach śmierci.   Obudziłeś się o 4:20 w swoim domu  w Nowej Anglii. Byłeś zlany potem i cały we krwi. Nie swojej.  Obok Ciebie spoczywało jej ciało w zwiewnej, letniej, nocnej koszuli barwy kremowobiałej. Teraz jednak szkarłat krwi,  zdobił jej piersi, brzuch i usta. Miecz z pieczęcią i imieniem strażnika do połowy klingi, spoczywał w jej sercu. Jej rozwarte szeroko, błękitne oczy, zwróciły się na Twoim obliczu. Trup przemówił,  głosem nieludzko zdeformowanym.     Idż luby drogą Królowej Potępionych, przekrocz w dniu przesilenia, północną bramę i oddaj cześć Tiamat. Zaprowadzi Cię ona do świątyni. Tam w odmętach starożytnych korytarzy odnajdziesz gniazdo Matki Tysiąca Młodych. Nakarm, koźlęta swą krwią i wyryj na piasku pieczęć tego, który wędruję na prastarym słońcu. Przeklnij, zaklęciem, duchy Pierwszych. Po siedmiokroć, wychwal imię Kutulu. I odbierz strażnikom pieczęci. Wtedy dopiero uciekaj w pełzający  w chaosie byt a flety i piszczałki zagłuszą Twe kroki i zmylą Ślepe Bóstwa ze szczytu śnieżnej góry. Tak oto przebudzi się święte miasto na dnie. Powrócą oni.   Ciało na powrót zamarło w sztywnym skurczu pośmiertnym. A ja w totalnym szoku i desperackim odruchu. Doczołgałem się po omacku do nóg, hebanowego biurka.  Ledwo wdrapałem się na oparcie krzesła i roztrzęsionymi rękoma otworzyłem księgę, oprawioną w za dobrze mi znaną skórę. Odnalazłem bez trudu stronę z zaklęciem pierwszej bramy. Usypałem szybko pieczęć z soli  wokół mojego krzesła. Już dużo spokojniej odłożyłem zawiniątko z solą na stół i sięgnąłem po mały, czarny sejf  stojący w rogu biurka. Wprowadziłem hasło  i wyciągnąłem z niego rewolwer. Spokojnie odwróciłem lufę w swoją stronę. Czułem podświadomie, że ona stoi nade mną i czeka na dogodny moment. Rzuciła się na mnie jak zwierzę i wbiła kłami w odsłonięta kołnierzem szyje. Wtedy rozległ się strzał. Szkarłat krwi, zabrudził stronnice, przeklętego dzieła, szalonego Araba. Lecz jedynie przez moment tkwiły na pergaminie nieruchomo. Pieczęć przyjęła i spiła całą ofiarę. Rytuał się dopełnił.    
    • @Berenika97  wojna to tysiące ofiar, nie bezimiennych. Każda z nich to imię, nazwisko, dramat. Piękny
    • @Berenika97  i historia może się powtórzyć @Berenika97 dziekuję @Simon Tracy, @Robert Witold Gorzkowski dziękuję
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...