Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rym cyc cyc i oto z cyców wypada nic.
Autobiografia (kochajmy wspomnienia, szarą eminencję teraźniejszości)
będzie śpiewać cały tydzień a koło niedzieli
się spierdzieli - odpocznie głosowe struny:


świeciło słońce
a pod stopami chrup chrup jak chrupki
chrupały głośno chrząszcze
i ludzka gadka
kołowrót nowin
bez przerwy miażdżył Władka

a myśmy pili gulgotali
o o o
oranż-żabę
po jasnym niebie krążyły bocian
eneduerabe

aż przyszła zima odwilż potem
rozbałwaniła przestrzeń
za nos psy szarpały i trzy razy ZA
katarzoną marchewkę

i znowu słońce
znów pić się chciało
gulgotać oranż-żabę
- Czesiek brat Leszka odwracał głowę
i nie chciał gadać nawet


A teraz zagadka, czy jest ktoś kogo
najdzie załapaka:

Było sobie czech braci: Lech, Trzech i siostra Rusyfikacja.
Na kogo wypadło bęc?

Opublikowano

rym,cyc, cyc, pogulgałeś babę!
A ten bociek i eneduerabe, to krążyły, już ze słoikiem z żabami, czy jeszcze nie odleciały?
Wiadomo na kogo - bęc; na tego kto 3 x TAK!
Masz pomysły i wykonanie cacy!
heeej!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


świetnie odgadłaś: 3 x TAK nawiązujące do starych dziejów.
i bociany, który jak wiemy odlatują pod koniec sierpnia, o czym mówi na przykład
porzekadło: "Na Bartłomieja apostoła bocian do drogi dzieci woła'' (24 VII - imieniny Bartłomieja)
i wyliczankę:

Ene due rabe
połknął bocian żabę,
A żaba bociana
jeszcze tego rana.

jest też wariant bardziej określający abstrakcyjna zagadkę:
Ene due rabe połknął Chińczyk żabę, a żaba Chińczyka - co z tego wynika?

taka właśnie sytuacja zaistniała pod koniec sierpnia 1968 roku, kiedy na naszym niebie
pojawiły się klucze samolotów transportujących inwazyjne wojska do powstańczej Czechosłowacji.

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ach! jak Twój nick wspaniale uzupełnia ten tekst :) tak, było bardzo wesoło,
portret Władka Gomułki wisiał w każdej klasie, dzieci piły oranżadę i zadzierały
głowy w górę podziwiając klucze samolotów odlatujące na południe (wtedy
lecący samolot to było coś!)
wystarczy zamienić sobie bociany na Migi na tym obrazie i mamy ten sam sielski nastrój:

galeria.klp.pl/p-6170.html

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



proponuję: Cyc i reszta
:)) J.S

albo: Pic i reszta

ale Gomułka miał głowę jak cyc, a razem z Cyrankiewiczem tworzyli okazały biust na zdrowym czele Partii:
rym - bo do pary
cyc cyc - czyli pierwszy sekretarz i jego prawa ręka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cieszę się, że podoba Ci się. a zazdrość? mało to razy sam zazdroszczę, także Tobie? :)
czy raczej żałuję, że nie potrafię tak - raz inaczej niż po swojemu - widzieć coś i pisać o tym.
pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


sam mam braki, także z historii i jeśli miałbym utożsamiać się z którymś z podmiotów,
to z tym, który żłopał oranż-żabę i beztrosko patrzył w błękitne niebo, kiedy wokoło tyle się działo.
dziękuję.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


świetnie odgadłaś: 3 x TAK nawiązujące do starych dziejów.
i bociany, który jak wiemy odlatują pod koniec sierpnia, o czym mówi na przykład
porzekadło: "Na Bartłomieja apostoła bocian do drogi dzieci woła'' (24 VII - imieniny Bartłomieja)
i wyliczankę:

Ene due rabe
połknął bocian żabę,
A żaba bociana
jeszcze tego rana.

jest też wariant bardziej określający abstrakcyjna zagadkę:
Ene due rabe połknął Chińczyk żabę, a żaba Chińczyka - co z tego wynika?

taka właśnie sytuacja zaistniała pod koniec sierpnia 1968 roku, kiedy na naszym niebie
pojawiły się klucze samolotów transportujących inwazyjne wojska do powstańczej Czechosłowacji.

pozdrawiam
Uważam, że ten wariant w wierszu jest lepszy:

"aż przyszła zima odwilż potem
rozbałwaniła przestrzeń
za nos psy szarpały i trzy razy ZA
katarzoną marchewkę"

bo, reszta, już była (historia)- dalszym ciągiem tego co wyżej.
Chociaż ta druga wersja, też niezła!
Ależ Ty, umiesz kombinować(+)!!
aż Ci dam cmoka, niech będzie zazdrosna!
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



katarzona to coś od kata, ale także carycy Katarzyny od której zaczęły się zabory.
potem było 2 x TAK (ZA) o którym wspomniałaś. psy, wiadomo że chodzi o śledczych
(psy gończe), natomiast rozbawłaniać określa czas, kiedy przyszła polityczna odwilż
i 2 lata po tych wydarzeniach musiał ustąpić Gomułka i Cyrankiewicz, nastała era
towarzysza Gierka :)
zauważ, że dalej, wbrew pozorom, też jest konsekwentnie, i tak:
Czesiek brat Leszka odwracał głowę
nawiązuje do legendy o trzech słowiańskich braciach:
Lechu, Czechu i Rusie a konkretnie mówi, że Czech nie chciał gadać z Lechem.
przecież Czesi do dzisiejszego dnia mają do nas słuszny żal o to, że pomogliśmy wojskom radzieckim (aż 25.000 Polaków przyłożyło do tego rękę!) krwawo zdławić rewolucję.

pozdrawiam i dziękuję, a co tam - odcmok!cmok!cmokuję cmoka :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


sam mam braki, także z historii i jeśli miałbym utożsamiać się z którymś z podmiotów,
to z tym, który żłopał oranż-żabę i beztrosko patrzył w błękitne niebo, kiedy wokoło tyle się działo.
dziękuję.

I dla mnie oranż-aba nie obca, tyle. że ciut później jej posmakowałam.
Moje najstarsze historyczno-polityczne wspomnienie dotyczy czasu "Pomożecie - pomożemy", aż dziw jak to wciąż dobrze pamiętam (mięliśmy pierwszy we wsi telewizor, wyobrażasz sobie, co się działo). Kum-k-ać cokolwiek przyszło mi znacznie później, kiedy to hasło wsadzono na taczki. Ale przykro przyznać, że też było mi bliżej do oranż-aby, niż tych ważkich wydarzeń. Jednak cenię sobie doświadczenia tych czasów. Dzisiaj wszystko tak się spłyciło, skomercjalizowało. No, może nie wszystko, ale już nie jest tak ciekawie. Za to często niesmacznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ektremalne czasy mają to do siebie, że kiedy przeminą, tęskni się do nich.
podobnie jak ryzykanci muszą co jakiś czas przeżyć coś ekscytującego,
co wyzwala adrenalinę bo inaczej... umarliby z nudów. podobny związek
nawiązuje się pomiędzy napastnikiem a ofiarą - zdarza się często, że pokrzywdzeni
odwiedzają terrorystów którzy zagrażali ich życiu w więzieniu, rozmawiają z nimi
(vide nasz Papież i Agca). pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ektremalne czasy mają to do siebie, że kiedy przeminą, tęskni się do nich.
podobnie jak ryzykanci muszą co jakiś czas przeżyć coś ekscytującego,
co wyzwala adrenalinę bo inaczej... umarliby z nudów. podobny związek
nawiązuje się pomiędzy napastnikiem a ofiarą - zdarza się często, że pokrzywdzeni
odwiedzają terrorystów którzy zagrażali ich życiu w więzieniu, rozmawiają z nimi
(vide nasz Papież i Agca). pozdrawiam

To też, ale również działają stymulująco na postrzeganie świata i kształtowanie osobowości.
Do miłego.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • od krzepnięcia pełni karmić na turlany z kłód rąk debiut od uroku po przeć stan niej kiczem łupki pełniej zlewać od ale ich poprzez zazdrość na myśl kichy pat chudzenia od podłości skroju chaszczy Bogu szyć chcieć mili więcej od momentu po przekrętach nad niziną dzieci grzecznych; od przerwania sakramentów już nie mówi tylko wrzeszczy
    • Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.      
    • Przerażone czekały na śmierć... W barakach okolonych kolczastym drutem...   Choć wielka światowa wojna, Pochłonąwszy miliony niewinnych ofiar, Z wolna dobiegała już końca, A wolnym od nazizmu stawał się świat… Na obrzeżach czeskiego Holýšova, Z dala od teatru wojennych działań, Z dala od osądu cywilizowanego świata, Rozegrać miał się wielki ludzki dramat...   Dla setek niewinnych kobiet, Strasznych dni w obozie zwieńczeniem, W okrutnych męczarniach miała być śmierć, Żywcem bez litości miały być spalone... Podług wszechwładnych SS-manów woli, By istnienia obozu zatrzeć ślady,  Spopielone bezlitosnego ognia płomieniami, Nazajutrz z życiem pożegnać się miały…   Przerażone czekały na śmierć... Utraciwszy już ostatnią, choćby nikłą nadzieję…   W obszernych ciemnych baraków czeluście, Przez wrzeszczących wściekle SS-manów zapędzone, W zatęchłym cuchnącym baraku zamknięte, Wkrótce miały pożegnać się z życiem… Gdy zgrzytnęła żelazna zasuwa, Zwierzęcy niewysłowiony strach, W każdej bez wyjątku pojawił się oczach, By na wychudzonej twarzy się odmalować…   Wszechobecny zaduch w barakach, Nie pozwalał swobodnie zaczerpnąć powietrza, Gwałtownym bólem przeszyta głowa, Nie pozwalała rozproszonych myśli pozbierać… Gwałtownym bólem przeszyte serce, Każdej z  setek bezbronnych kobiet, Łomotało w młodej piersi jak szalone, Każda oblała się zimnym potem…   Przerażone czekały na śmierć... Łkając cicho jedna przy drugiej stłoczone...   W ostatniej życia już chwili, Z wielkim niewysłowionym żalem wspominały, Jak do piekła wzniesionego ludzkimi rękami, Okradzione z młodości przed laty trafiły… Jak przez niemieckie karne ekspedycje, Przemocą z rodzinnych domów wyrywane, Dręczone przez sadystyczne strażniczki obozowe, Drwin i szykan wkrótce stały się celem…   Codziennie bite po twarzy, Przez SS-manów nienawiścią przepełnionych, Doświadczyły nieludzkiej pogardy I zezwierzęcenia ludzkiej natury… Wciąż brutalnie bite i poniżane, Z kobiecej godności bezlitośnie odarte, Odtąd były już tylko numerem W masowej śmierci piekielnej fabryce…   Przerażone czekały na śmierć... Pogodzone z swym okrutnym bezlitosnym losem…   W zadrutowanych barakach, Z wyczerpania słaniając się na nogach, Wycieńczone padały na twarz, Nie mogąc o własnych siłach ustać… Gdy zapłakanym oczom nie starczało łez, Fizycznie i psychicznie wycieńczone, Czekając na swego życia kres, Strwożone już tylko łkały bezgłośnie…   Przeciekające z benzyną kanistry, Ustawione wzdłuż obozowego baraku ściany, Strasznym miały być narzędziem egzekucji, Tylu niewinnych istnień ludzkich… Przez SS-mana rzucona zapałka, Na oblany benzyną obozowy barak, Setki kobiet pozbawić miała życia, W strasznych męczarniach wszystkie miały skonać…   Przerażone czekały na śmierć... Gdy cud prawdziwy ocalił ich życie…   Ich spływające po policzkach łzy, Dostrzegły z niebios wierne Bogu anioły, A Wszechmocnego Stwórcę zaraz ubłagały, By umrzeć w męczarniach im nie pozwolił… I spoglądając z nieba Bóg miłosierny, Ulitowawszy się nad bezbronnymi kobietami, Natchnął serca partyzantów z lasów dalekich, Bohaterskich żołnierzy Świętokrzyskiej Brygady…   I tamtego dnia pamiętnego na czeskiej ziemi, Niezłomni, niepokonani polscy partyzanci, Swe własne życie kładąc na szali, Prawdziwego, wiekopomnego cudu dokonali… Silnie broniony obóz koncentracyjny, Przypuszczając swymi oddziałami szturm zuchwały, Sami bez niczyjej pomocy wyzwolili, Biorąc setki SS-manów do partyzanckiej niewoli…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dla tysięcy kobiet był wolności zarzewiem...   Niebiańskiemu hufcowi aniołów podobna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, By znienawidzonemu wrogowi plany pokrzyżować By wśród hitlerowców paniczny strach zasiać… Tradycji polskiego oręża niewzruszenie oddana, Chlubnym kartom polskiej historii wierna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, Paniczny w obozie wszczynając alarm…   Brawurowe ze wschodu natarcie, Zaskoczyło przerażoną niemiecką załogę, Z zdobycznych partyzanckich rkm-ów serie, Głośnym z oddali niosły się echem… By tę jedną z najpiękniejszych kart, W długiej historii polskiego oręża, Zapisała niezłomnych partyzantów odwaga, Krusząc wieloletniej niewoli pęta…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Przeraził butnych SS-manów załogę…   Odgłosy walki niosące się z oddali, Do uszu udręczonych kobiet dobiegły, W tej strasznej długiej niepewności chwili, Krzesząc w sercach iskierkę nadziei… Na odzyskanie upragnionej wolności, Zrzucenie z siebie pasiaków przeklętych, Wyjście za znienawidzonego obozu bramy, Padnięcie w ramiona wytęsknionym bliskim…   Choć nie śmiały wierzyć w ratunek, Ten niespodziewanie naprawdę nadszedł, Wraz z brawurowym polskich partyzantów szturmem, Gorące ich modlitwy zostały wysłuchane… Wnet łomot partyzanckich karabinów kolb, W ryglującą barak zasuwę żelazną, Zaszklił ich oczy niejedną szczęścia łzą, Wyrwały się radosne szepty wyschniętym wargom…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dnia tego zwieńczonym był wielkim sukcesem…   Wielkie wrota baraków wyważone, Rozwarły się z przeciągłym łoskotem, Odsłaniając widok budzący grozę, Chwytający za twarde żołnierskie serce… Ich brudne, wycieńczone kobiece twarze, Owiało naraz rześkie powietrze, Nikły zarysowując na nich uśmiech, Dostrzeżony sokolim partyzanckim wzrokiem…   I ujrzały swymi załzawionymi oczami Polskich partyzantów niezłomnych, Niepokonanych i strachu nie znających, O sercach anielską dobrocią przepełnionych… Dla setek kobiet przeznaczonych na śmierć, Polscy partyzanci na ziemi czeskiej, Okazali się wyśnionym ratunkiem, Zapisując chlubną w historii świata kartę…   - Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ i grupa uwolnionych więźniarek z obozu koncentracyjnego w Holýšovie (Źródło fotografii Wikipedia).              
    • @Roma

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Jeszcze się trzymasz? Powodzenia, bo nerwy jak szwy, łatwo puszczają, szczególnie jak stres trwa długo.    
    • @Domysły Monika cudna jest ta Twoja analiza emocjonalna wiersza  Wiesz czasami relacja matki z córką jest trudna  I tylko od dojrzałości jednej ze stron zależy czy w ogóle będzie możliwe jakiekolwiek pojednanie  Najgorzej jest wtedy kiedy zachowanie matki zaczyna powielać dziecko i przenosić takie patologiczne stany na swoją nową rodzinę  Ten wiersz jest właśnie o tym 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...