Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rozdział IV. Przepis na udane dzieci


Rekomendowane odpowiedzi

Wytrwałym Czytelnikom naszego Poradnika, udostępniamy w tym rozdziale przepis na udane dzieci, sprawdzony w niejednej rodzinie od pokoleń.

Jak zawsze w przypadku niezawodnych receptur, podstawą sukcesu jest dobra jakość składników, po wtóre – przestrzeganie zalecanej kolejności, i wreszcie - wieńcząca dzieło – szczypta szczęścia. Przepis nie wymaga szczególnego wyposażenia ani wcześniejszej znajomości doświadczeń; wręcz przeciwnie, przeciążenie wiedzą teoretyczną i praktyką stosowaną, może sprawić, że zamiast niezawodnego głosu instynktu, usłyszymy tylko stłumiony szept wielorakich racji.

Ale dość tych wstępów - czas zakasać rękawy i przystąpić do pracy!

Jak już była mowa, na początku trzeba zatroszczyć się o dobre składniki. Unikatowy charakter naszego przepisu polega na tym, iż w zasadzie, dopuszcza on znaczną różnorodność pochodzenia ingrediencji, wszelako pod jednym warunkiem! Muszą być one do cna przesiąknięte tzw. prawdziwą miłością (patrz: Rozdział I – Przepis na prawdziwą miłość). Oba składniki należy możliwie najstaranniej oczyścić z naleciałości i przyzwyczajeń wyniesionych z nadopiekuńczych objęć i długotrwałych kleszczy, jakkolwiek bywa to trudne do osiągnięcia, gdy stopień izolacji od czynników zewnętrznych nie jest wystarczający.

Następnie, oskrobane i dobrowolnie przycięte na wymiar ingredienty, należy ściśle złączyć ze sobą i na pewien czas zanurzyć w zalewie codzienności. Do jej sporządzenia bierzemy dwie miarki niewdzięcznych prac domowych oraz po jednej miarce złego humoru bez powodu i spontanicznej radości z nadchodzącej wiosny. Dodajemy kilka czułości i przykrości oraz doprawiamy odrobiną ironii i sarkazmu. Uwaga! Całość powinna mieć zdecydowanie wytrawny charakter; nadmiar słodyczy może tylko zaszkodzić. Naczynie odstawiamy na bok i uzbrajamy się w cierpliwość. Czas oczekiwania można skrócić sporządzając listę przypraw, których umiejętne dawkowanie pozwoli zaspokoić najwybredniejsze gusta.

Kiedy jeden ze składników zacznie zmieniać kształt a drugi będzie wyskakiwać z zalewy, należy je wyjąć, osuszyć i delikatnie ogrzać. Za wszelką cenę należy unikać gwałtownych zmian temperatur i nastrojów. Pobudzający apetyt i wyobraźnię, bukiet aromatów wyczekiwanego szczęścia, winien dojrzewać niespiesznie pączkując samoistnie. W tej fazie, niektórym przezornym, zdarza się już organizować ochotnicze hufce palących się do pomocy, wszelako naszym zdaniem, daleko posunięta wstrzemięźliwość jest nad wyraz wskazana. Zalecamy długotrwale wałkowanie wcześniejszych postanowień; ewentualnie można też lekko wstrząsnąć, byle nie za bardzo zmieszać.

Kiedy na tak przygotowaną powierzchnię wypłynie już upragniony bączek – pączek, wszystko, co należy zrobić, to stale pamiętać o tym, że ten okruszek ma oczy do patrzenia, uszy do słuchania a rozumek do kombinowania. Jest - a więc obserwacja nieprzerwana, barometr doskonały, lustro bez skazy. Nasiąkalność skorupki nieograniczona. Odradzamy stosowanie takich przyborów jak klosz czy parasol. Bez umiaru, dozwolone jest wyłącznie nieskażone bezmiłością środowisko rodzicielskie, naturalna szczepionka wielokrotnego użytku.

I to już koniec. Rezultat gwarantowany.

Zaskoczeni? Rozczarowani? Że takie proste? Bez niespodzianek? Nieefektowne?

Spróbujcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykle trafne spostrzeżenia i rady ujęte w tym przepisie! Wiadomo jednak, że najlepszy
przepis i samo pączkowanie, w praktyce może zepsuć byle przeciąg (nie wyrośnie zdrowo
co miało wzrastać).

"W tej fazie, niektórym przezornym, zdarza się już organizować ochotnicze hufce palących się do pomocy, wszelako naszym zdaniem, daleko posunięta wstrzemięźliwość jest nad wyraz wskazana."

- czasem nawet przezorni nie zabiegają o to, a babcio - dziadkowie i ciotkowie ochoczo się garną do pomocy. Oby nie przedawkowali słodzenia (półwytrawność też mieści się w normie)!
Czytałam z dużą przyjemnością, masz dar i umiejętność dobrego pisania, lekkość wypowiedzi świadczy również o talencie. Poczucie humoru dodaje smaku.
Ja tylko z pozycji czytaczki - smaczyste to!
Miło mi było, pozdrawiam i zachęcam -
baba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motto:
"Przysłowia (i to także) są mądrością narodu."


Witaj Aniu!

No i dzisiaj "w całej rozciągłości Baby wzdłuż Izby" - zgadzam sie z moją znakomitą przed-recenzentką. Faaajne i lekko napisane.

Mnie przypomina to wprawdzie przepis na bimber - ale jak mówi przysłowie - "Od wódeczki nikt nie umarł - a jeszcze sie urodził!!
Więc wychodzi na jedno - Przepis na dziecko.
Czy będzie ono udane - zależy także od tego - jak mocno tato czy mama "wstrząsną" zbierający się osad rutyny. Bo czasem - można "wylać dziecko z kąpielą"

I masz rację, że nasz "pączek" - drukuje sobie to wszystko pod kapeluszem - bo "czym skorupka ..."

Buziaki za odwagę zmiany formy utworu.

Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam bardzo mocno za wsparcie - nie macie pojęcia jak się bałam, że tym razem zostanę schlastana

P.S. Marku - nawiązując do Twojego poprzedniego komentarza z mottem - przy okazji chciałabym wyjaśnić, że jestem "Ania Ostrowska" nie dlatego, że mam 13 lat albo chciałabym tyle mieć, ale dlatego, że przy przy rejestrowaniu się na forum okazało się, że użytkownik "Anna Ostrowska" już istnieje.
Anno! jeśli zajrzysz do mnie kiedyś z ciekawości - pozdrawiam i zapraszam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baardzo mi się podobało. Tak jak już powiedzieli czytelnicy powyżej: trafne spostrzeżenia, napisane lekko, trochę zabawnie i miło się czyta. Musze przeczytać jeszcze przepis na Miłość :) Tymczasem dziękuję za miły komentarz (ja też się bałam surowej krytyki) i życzę miłego tworzenia Przepisów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu! jesteś niesamowita - przy okazji tego utworu chciałabym zwrócić przede wszystkim uwagę na Twoją wszechstronność. Świetnie dajesz sobie rade w prostym, lekkim opowiadaniu. Innym razem budujesz klimatyczny tekst, który wprawia w zadumę. Pojawił się też utwór z tłem historycznym. Do tego wszystkiego przyjemna recenzja. Teraz przepis...;) teksty zawsze-bez względu na gatunek, mówią coś o swoim twórcy. Nie będę sie za bardzo rozpisywać co ja z nich wyczytałam o Tobie;) powiem tylko tyle, że potrafisz zaskoczyć, zaciekawić, masz potencjał.
I to, co bardzo mi sie rzuciło - od pierwszego tekstu do teraźniejszego, niesamowicie sie wytrenowałaś (albo raczej pokazałaś, że potrafisz;)) technicznie, nawet w tekstach stylizowanych.
To tyle mojego. No i czekam na dalszy ciąg sióstr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej, aż się zawstydziłam od max dawki tych pochwał! Ja tylko słucham Twoich rad - w komentarzu do "Okolicznościowego drobiazgu" radziłaś mi dalsze eksperymentowanie - więc eksperymentuję - następna próba z jeszcze innym rodzajem formy jest już na Warsztacie. Niestety tam chyba jeszcze mniej osób czyta i komentuje niż tutaj. Tym bardziej doceniam Twój poświęcony czas i uwagę - bardzo serdecznie pozdrawiam - i przy okazji - to w dużym stopniu Twoja zasługa, że w ogóle wystawiam tu teksty - tak bardzo bałam się przy pierwszym, a Ty mnie zachęciłaś - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, eksperymenty są ważne - szukasz siebie i tego co najbardziej Ci odpowiada i przy okazji powstają fajne teksty, bo wkładasz w to jednak dużo świeżości i własnej ciekawości:) niektórzy uważają, że człowiek powinien tworzyć w jednym gatunku... a ja sie nie zgadzam. Też lubie różne formy i dzięki temu trenuje warsztat:) zajmuje sie dziennikarką, prozą, prozą poetycką, miniaturami i długimi utworami. Wiersze niestety nie przeszły hehe, nie mam talentu chyba do tego.
Bardzo sie ciesze, że miałam udział w promowaniu Twojego talentu hehe:D było warto, zresztą każdy głupi by sie zorientował, że masz potencjał. Bo czasem rzeczywiście na debiutantów i "świeżaków" patrzy się albo z wyższością albo z nastawieniem, że tekst bedzie słaby. I rzeczywiście pare osób oberwało ostre komentarze i pożegnało sie z forum. Cieszę sie dlatego tym bardziej że zostałaś. Tekst z warsztatu też na pewno przeczytam. Dobrej nocki i wesołych snów (może twórczych? zdarzyło mi sie kiedyś napisać 2 teksty na podstawie tego co mi sie przyśniło;))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Czytając, nie zdziwiłem się. Mnóstwo czasu spędza się dzisiaj, używając urządzeń elektronicznych w celach komunikacyjnych. Wiem, że np. osobom w spektrum autyzmu, czy introwertykom, takowe rzeczy pomagają, ale patrząc na całość populacji, zapewne zmniejszają ilość interakcji międzyludzkich, potrzebnych do socjalizacji.   No tak, jeśli ktoś całe lata rozmawiał za pomocą telefonu, to zapewne posiada bardzo dobrze wykształconą umiejętność rozpoznawania emocji, przesyłanych przez to medium. Powiem tak, jeśli o telefon chodzi, nie muszę jakoś specjalnie odczytywać emocji drugiej osoby. Jeśli kogoś znam, to znam również jego zachowania i wiem, jak z nim rozmawiać przez telefon, choć i to bywa stresujące, nie powiem, że nie. Dla mnie najważniejsza jest informacja, którą częstokroć muszę od rozmówcy wyłuskiwać, jeśli mam do czynienia z osobą, której zachowań nie znam.  Odzyskaj mi proszę folder z pulpitu, który skasowałam. Proszę, szybko, tyle pracy poszło na marne. Dobrze, otworzę zaraz kosz systemowy i poszukam. No i szukam pośród usuniętych folderów... Nie ma niestety, nie da się tego już odzyskać. Jest! Widzę jest! Zobacz tutaj! To mi odzyskaj, popatrz. No tak, ale to jest plik, a nie folder. Mam szukać przecież czegoś zupełnie innego.   I tak pośród emocji trzeba wyłuskiwać informacje. Trochę to męczące, bo nagle trzeba zrobić reset wszystkich swoich myśli, krążących wokół danego tematu. ;)   Co do konotacji... Oczywiście, bez tego, wielu rzeczy na temat rozmów towarzyskim można nie złapać. Zgadzam się.   Rozumiem. Jeśli chodzi o jako taki kontakt koleżeński z płcią piękną, było całkiem fajnie. Gorzej było z kontaktem uczuciowym, do którego lgnąłem bardzo, kiedy zacząłem dojrzewać. Historii było co niemiara, ale można streścić je w taki oto sposób: "rozpisywałem" wszystko w umyśle na logikę. Zastosowywałem ową logikę w stosunku do dziewczyny, po czym dziwiłem się, dlaczego ona nie działa. :) Dzisiaj się z tego śmieję, ale wtedy byłem naprawdę przejęty.   To jest straszne, ale zarazem naprawdę bardzo ciekawe. Prawie wszyscy moi koledzy i koleżanki są osobami neurotypowymi. Wielokroć, po usłyszanej rozmowie, prowadzonej przez nich, pytam któregoś, albo którąś: Słuchaj, nawet nie wiedziałem, że tak można w takiej, a takiej sytuacji powiedzieć. :)   Nie, dlaczego? Przecież w jakiś sposób firma musi zweryfikować kandydata. Rozumiem to doskonale, a że czasami potrzeba więcej etapów, nic w tym złego, pod warunkiem, że owe etapy są po coś, a nie tylko dla zapewnienia rozrywki działowi HR.   Rozumiem doskonale introwertyków, ale tutaj znów chodzi o ogól populacji. Któryś z psychologów powiedział coś w podobie: Jeszcze nigdy w dziejach ludzkości, kobiety nie posiadały tak wielkiego wyboru jeśli chodzi o dobranie potencjalnego partnera.   Jeśli chodzi o czujących i myślących, szczerze mówiąc, nie wiem, do której grupy należę. Posiadam cechy jednych i drugich, chociaż może pokazuję je odrobinę inaczej. Nie potrafię siebie sklasyfikować. Ludzie mówią, że rozbijam wszystko na logikę, ale posiadam przecież emocję, które chętnie przelewam np. na wiersze, których szkielet jest jednakowoż czystą matematyką. To dość trudne, taka klasyfikacja. Zgadzam się z Tobą, że czuciowcami (od razu skojarzyło mi się to z filmem Equilibrium) w większości są kobiety, co widać.   Rozumiem i obycia w pewnym sensie Ci zazdroszczę, choć naprawdę bardzo lubię swoje światy i nie wiem, jak to jest być kimś innym, niż dosłownie sobą. No, bo istnieje przecież jeszcze powiedzenie "bądź sobą" ale nie o to mi teraz chodzi.    
    • @andreas

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Ajar41 ... Dzięki       
    • to co mierna  ? kiedyś na klasówce do zadania napisałem "nie da się rozwiązać " na szczęście to była matematyka i dostałem jako jedyny 6 . bez odpowiedzi to bez odpowiedzi , ale żeby dostać 6 trzeba było zrozumieć i powiedzieć że na to zadanie nie ma odpowiedzi.
    • @poezja.tanczy  i równie dobry dwuwiersz Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...