Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sztychy na oknie, pod palcami biesy deklamują
z pamięci: skocz, a dam ci całe królestwo. Ruchoma
igła pomiędzy domem tutaj, a domem tam.
Podpisy w rogu szyby, żeby za dwie godziny mogli
się dowiedzieć, że byliśmy. Słońce rośnie tutaj

dwa razy szybciej, mówią: takie miejsce jest tylko
jedno w tym kraju. Do brzegów przybijają drakkary
z grubych sosnowych belek. Stańko. Trąbka. Pocałunek.
Tak to można skończyć. Albo inaczej. Kubiszyn. Bas.
Powietrze drży, od okna do parapetu. Jeśli tak bardzo
lubi to robić unplugged to trzeba schować gwiazdy,
nie wywoływać jednorożców, ani burzy.

Opublikowano

mnie się kojarzy ten wiersz ze street climbingiem-
niekonwencjonalnym sposobem poruszania się po mieście (też dachy).
Nie jestem znawcą, ale ten wiersz mi się podoba.
Moim zdaniem warto jest przenieść go na "warsztat - gdy utwór jeszcze nie gotowy"
wygładzisz go jak zajdzie potrzeba. W warsztacie - jestem przekonana,
znajdzie swoje miejsce i zaiteresowanie.
Nie zrażaj się, Kajetanie, wołaj o ocenę i propozycje ewentualnych zmian,
ale nie daj się skreślić!
W dziale dla zaawansowanych (za wcześnie) - zawsze oceny są surowe,
Jeśli dobrze (choć niekoniecznie) - rozszyfrowałam treść - dodaj do tytułu
street climbing- zaciekawi. Możliwe, że wiążesz treść z muzyką (unplugged, euphoria) Też na temat.
Ciekawi mnie, czy tu zajrzysz, ja - na warsztat -tak.
Ciepluteńkie od baby
- heej!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Najwyżej byłam w Tatrach (nie licząc wysokości nad Oceanem Atlantyckim - przelotem) Ale tutaj, na ziemi, obok innych ludzi, też można zamarznąć. Dzięki :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Prawda, nie można cofnąć czasu, ale może on nas czegoś nauczyć i to pomoże nam w przyszłości - i chyba w ten sposób rozumiem drugi zacytowany wers.
    • @Berenika97 Gusta są tym, co potrafi nas pięknie różnić. Dziękuję za wycieczkę, mnie urzeka  Claude Monet. 
    • impresja narodowa długo i z radochą błotnili się w tej swojej pieczarze. dobrze im się tam wiło, poczciwie. aż tu – jasności się zachciało, stolictwa. podchlapali się więc, piąte przez dziesiąte, w nieco świetlistym strumyku, pooddrapywali z kufająt płaty brudu – i hajda! – zdobywać serducho kraju! wyfircykował się, jeden z drugim, wykrochmalił gardło, aż ledwie głos mógł wydobyć. nacierała owa czeredka z ambitnym zamiarem: obsiąść zamek! i pałac! każdy, jaki się tam napatoczy! królem tam zostać albo co najmniej wiernym służalcą! ledwie za plecami znikł znak drogowy z nazwą miasta, patrzą, a tam: uuu, żałoba w pełni. z Wisły wyłowiono martwą syrenę. bez miecza i tarczy, za to w stanie zaawansowanego rozkładu. łysą, bo loki już dawno musiały się odsklepić, spłynąć hen, w skandynawskie fiordy. czasy chyba się dokonały, gołąbek apokalipsy, dotąd uważany za kryptydę, albo co najwyżej za potulne zwierzę kruchciane, właśnie się materializuje w otoce makabry! oj, tylko patrzeć, jak  abortowane dzieciątka powrócą niczym Walkirie, z mieczami i w zbrojach, by siec skrobaczy, a z gejów, za karę, zaczną wychodzić jadowite mamby! może nawet sam Jan Paweł odrodzi się jako grająca sentymentalną nutę pozytywka-Wernyhora albo przynajmniej pod postacią gorejącego krzaczka, palącej się i rozgadanej z emfazą porzeczki. pęczniało na transparentach i w ustach. rosły oczekiwania, dudniły radiowe głośniki, szczekały ambony. aż tu, przy fałszu fanfar, z odmętów wyczłapał, pokryty łuską, towarzysz Bierut. rozejrzał się niewidząco, po kociemu zwinął w kłębek. nie zionął ogniem, jak się spodziewano, nie cuchnął, o dziwo, siarką. zalatywał nieco czosnkiem, ale to chyba żaden złowróżbny omen, zapowiedź wytęsknionej hekatomby. nowoprzybyli, z kwaśnymi minami, zaczęli na powrót okrywać się błotem, wcierać w siebie mokrą glebę. sarkali, że chromolić taką miejskość, co tylko uwiąd i rzędnięcie min powoduje. że lepiej wrócić pod włosy swoich kobiet, w bezpieczny, cichy puch. dołączyło do nich paru równie rozczarowanych stoliczan.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...