Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mamo pamiętasz jak zamykałaś mnie w
ciemnej komórce bym nie mógł ujrzeć
światła dziennego
chciałaś mnie uchronić od bólu
swą miłością wypełniłaś mi ciemność
jak kaganek
nie widziałem promieni słońca
czytałaś mi o aksamitnym blasku księżyca
i chłodnych porankach
gangrena zaczęła mnie trawić
odjęłaś mi moją dłoń
mimo to nie oślepłem , słyszałem szelest myszy
tupot pająków na ciele, spijających sok
marsz mrówczych matek oddających me ciało
swoim małym dzieciom
rozniosło mnie po świecie
przemknąłem przez dziurkę niezauważalnie
zabawek już nie ma, książki obrastają w kurz
nie słyszę cię mamo , klucz do komórki zniknął

cykady , opowieści pełne tęsknoty słyszę w
ptasim lesie, biała pani budzi się spośród
mlecznych mgieł gwiazdy bledną
słychać szelest coś wolno stąpa
po trawie
rozżarzona tarcza
podnosi się sapiąc
nad polem, promienie
biegną cienisty lód pęka
(i) muzyka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



powiedziane zbyt w prost ? a po cóz coś utrudniać kiedy przekaz ma być prosty zrosumiały i możliwie dobitny, nie mnie to oceniać a Tobie, dziękuje za komentarz, miło że ktoś się interesuje,

to ta przytłaczająca samotność która towarzyszy nam przez całe życie i nie ma od niej ucieczki i trzeba się z nią pogodzić bo tylko samemu możemy podążać własną ścieżką
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Prosto? I bardzo dobrze. Ja osobiście ostatnio już gdzieś czytałem coś podobnego ( ale nie wiersz ), czy nawet oglądałem, dlatego też jakoś specjalnie nie widziałem w tym czegoś nowego.

Hm.. Samotność przytłacza to fakt, choć i bywa jedynym wybawieniem.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak czytałem tylko, że nie wiersz. Artykuł, w którym właśnie pojawił się taki temat( + jeszcze pewien serial ), ale jak to bywa w życiu wszystko ma jakiś koniec, który prowadzi do innego końca.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Przykro mi ale kompletnie nic z tego wiersza nie zrozumiałam.Jest pełen sprzeczności."Bym nie mógł ujrzeć światła dziennego" ja to odbieram raczej jako zmuszanie do samotności a nie samotność niezależną.Ciekawie napisany ale i tak nie wiem o co chodzi.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie wiem gdzie dopatrujesz się tu przeczności , wiersz składa się z dwóch obrazów, drugi obraz to urzeczywistnione pragnienie w wyobraźni, może należałoby przeczytać jeszcze raz :)? ja czytam Herberta po 100 razy rzeby go zrozumieć w każdej jego literze

pozdrawiam :-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Pas z grubą sprzączką wisiał na drzwiach i tylko pytał się o lanie.
    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...