Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Reanimowane portrety


milkar

Rekomendowane odpowiedzi

Człowiek - istota żywa z rodziny człowiekowatych, z rzędu naczelnych wyróżniająca się wśród innych najwyższym rozwojem psychiki i życia społecznego, jedyna posiadająca kulturę i zdolna do jej tworzenia
/słownik/


widzi pan/pani
chodnikiem spacerują ludzie
każdy ma niemą twarz
patrzy martwymi oczami

nadchodzi kobieta
przylgnęła wzrokiem
do witryn sklepowych
one też są dla niej nieobecne
brakuje jej na cały bochenek
-gdyby tak sprzedawano na wagę

kroczący za nią mężczyzna
dźwiga własną śmierć
wygoniła go bieda szpitalna
apteka nie daje kredytu
-z nadzieją puszcza tani kupon totka

chodnikiem biegnie dziecko
usta ściśnięte uśmiechem głodu
wczoraj kolega przyniósł kanapkę
była z najprawdziwszym serem
-nigdy nie śnił o klockach lego

z limuzyny wyszedł galant
on też nosi swój krzyż
trzy dni temu pochował pierwszą miłość
pogrzeb odbył się z wielką pompą
-nieprzekupność śmierci została potwierdzona

widzi pan/pani
martwe twarze mają duszę
spuszczona kurtyna przysłania widok
widzimy tylko przed
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariuszu, dziękuję za komentarz- uważam za bardzo trafny....cieszy mnie , ze jednak dostrzegasz ciekawe wątki (te bardziej poetyckie) w wierszu...budując ten wiersz w załozeniu przyjąłem w 60% "formę opowiadaniową"- zabieg ten miał na celu trafienie z przekazem w "niższe warstwy czytelnicze"- miał byc prosty do bólu i zrozumiały do bólu i...tylko momentami wchodzić w strefę bardziej poetyckiego przekazu
dziekuje za odwiedziny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak - ja tez mam nieraz ochote - odrzucic sztuczny podzial na poezje i proze. Tworze wiec czasem opowiadanie z wierszem. Albo wiersz z opowiadaniem i guzik mnie to obchodzi jak to nazwac. Slowo ma byc sluga, a nie odwrotnie. Zatem ten utwor - jest dobry, ale mniemam iz juz mile widziany nie jest w hermetycznym dziale poezji. :)


pzdr.Wojtek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jakiej podstawie twierdzicie, że ten dział jest hermetyczny? To u góry to wiersz, jeśli tylko autor tak uważa. Dada stworzyło wiersze bruistyczne i symultaniczne. Futuryzm wiersz fonetyczny (niektóre, bez ściemy, powalają na nogi), i tak dalej. Różne awangardy łączyły różne dziedziny sztuki, np. malarstwa z rzeźbą, a Wy tu mówicie zaledwie o złączeniu prozy z poezją ;-) Normalnie, era kamienia łupanego, chłopaki ;-)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Zgoda amerrozzo, ale niestety tak sie hermetycznie prezentuje ten portal - do tego zmierzam. Z jednej strony w godle mamy "poezja wspolczesna", co by mowilo iz granica slowa jest dosyc odlegla a tworca ma miec pelna swobode. Jednak duza czesc "krytykow zachowuje sie tak - jakby to mowa byla o klasyce. Dlatego tez zwracam uwage. :)

pzdr. Wojtek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerrozzo i Wojtku , dziękuję za wsparcie- moja logika czytania i pisania również wskazuje iż poezji nie powinno sie zamykać w pewnych ściśle określonych ramkach i to najczęściej takich w które dany! komentujący się wpisuje.
Dla mnie, każdy wiersz powinien być "wolny" i jego ramy powinny ograniczać ramy gramatyki ( i to z pewnymi ściśle zamierzonymi-określonymi odstępstwami) oraz ortografii.
Nie można mówić o wierszu grafo , tylko dlatego iż poetyka wiersza mi nie odpowiada...za to mile widziany jest komentarz w stylu: "wiersz ok , ale nie w moim klimacie" lub "wiersz mi nie odpowiada, bo...".
Dziękuje za komentarze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak panie podmiocie, świat jest okropny i zły.
Ale te przykładowe wersy:

"każdy ma niemą twarz
patrzy martwymi oczami"

"widzi pan/pani
martwe twarze mają duszę"

są dowodem, że jeszcze nie pora na pana, a już na pewno nie w dziale poezji współczesnej.
Na razie to dno, niech się pan odbija.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale kto tak twierdzi? W. B. broniąc swoje wierszydełka wymyślił teorie spiskową, zamiast po prostu dojść do wniosku, że jeszcze nie czas na wyjmowanie papierów z szuflady, czy gdzie tam te swoje wypociny trzyma.
Oczywiście jest powód, że poezje nazywa się poezją a prozę prozą, ale "chłopakom wierszokletom" proponuję na początek tekst Witolda Sadowskiego "Wiersz wolny jako tekst graficzny", i dowiedzą się nawet o architektonicznej budowie wiersza, a nawet o "dada" coś tam jest.
Na razie bredzą, a wmawianie, że taki "punkopolowy" tekst jest poezją wysokich lotów, to kpina ze zdrowego rozsądku czytelnika.
Tak tak, panie Milkar i panie Wojciechu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzywak, powiem ci jak mówi chłop do chłopa: a odwal się ode mnie prowokatorze. Zauważyłerm , że prowokujesz swoimi wpisami wszystkich uczestników portalu i jak ci nie wychodzi prowokacja to płakusiasz i i wzywasz na pomoc Administratora jakby ci czegoś chłopskiego brakowało. Wstyd! Żenada.
Na co się Krzywak skarżysz i na jakiej podstawie slesz donosy do Administratora?
a. gdzie ci Krzywak mówię na ty? - za każdym razem posługuje się nazwiskiem i...to az z dużej litery
b. o zaczepkach i bredniach nawiedzonych mówiłem bez wskazania na ciebie Krzywak- ale to nie moja wina iż objąłeś Krzywak tym stwierdzeniem swoją nieskazitelną doskonałość

Jeszcze raz cie Krzywak proszę - nie prowokuj na portalu ( niedotyczy to tylko mnie), a skoro prowokujesz więc musisz spodziewać się odwetu ze strony prowokowanego.

Żegnam pana

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gwiezdne śwaty do poduchy wczorajszego dnia okruchy śwatło lampy albo świecy to krużganek wielkiej wiedzy  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Poniższe to wizja artystyczna a nie rekonstrukcja, odczyt zgodny z hypotetyczną iloczasową metryką polską o której wieść zaginął był. Jest to początek jeno tej przygody, jeszcze za to nie dał bym głowy pod topór katowski ale chwila nagli. Ilustracja Todd McFarlane.      
    • @agfka A, jeszcze dodam, że już 20 lat temu próbowałem rozgryźć dlaczego Kochanowski jest tak niemożliwie dobry nawet czytany dzisiaj, podejrzewając odpowiednik metryki łacińskiej, i właśnie niedawno znalazłem, zresztą od początku pisania marzyłem o stopach metrycznych słowiańskich, bo sylabizm jest z importu, podobnie alfabet. Bardzo proste, trzeba słyszeć co naprawdę wybrzmiewa, a nie co zapisane... Całego Kochanowskiego przeczytam, i też będę wiedział z pewnością zasady akcentowania: właściwie jest tak, jak brzmi najlepiej, z wymową to samo. Dzisiaj wrzucę wypasioną wersję tego psalmu, czterościeżkową. Może fajna, może nie. W świat jakoś to wysłać można jako wizję artystyczną, ale to gdy będę biegły i naumiały, tylko że zaraz jakiś mędrek z tytułem naukowym powie, że się nie znam :D
    • @Dekaos Dondi @Dekaos Dondi U naszych polityków to nie nieraz, a niemal bez przerwy. Pozdrawiam.  
    • Hiszpański pisarz Enrique Villa-Matas w opowiadaniu „Tacy są autyści”, opisał życie, albo bardziej mały wycinek z życia niejakiego Luca, który uwielbiał puste widownie teatralne. Zmoczone asfalty ulic nocnego miasta, w których odbijały się żółtawe neony latarń, pustych witryn opuszczonych sklepów… I w których wszystko było jednakowe. Tak bezgranicznie jednakowe. I w których wszystko ulegało ciągłym powtórzeniom. Jednostajnej monotonii, jakby to był stukot kół jadącego donikąd pociągu. Tak. Luc był uwięzionym przez szum czasu autystą.   A więc znowu noc. Ta noc, podczas której skapują krople deszczu z liści drzew. A więc znowu noc. Ta noc majowej melancholii. Albo jakiejkolwiek innej, czerwcowej… Wtedy, kiedy szedłem samotnie tak jak idę teraz, wsłuchiwałem się w szelest krzewów, w ten szelest zagłuszany co chwila warkotem przejeżdżającego ulicą samochodu. Ale w głębi parku przytulałem się do wszystkich drzew, wnikając w ciche trzeszczenia gałęzi i pni. W szum. Taki oceaniczny oddech wszechświata. W przypływy i odpływy… Przytulałem się do nich i wyławiałem nikłe szepty i szmery płynącej żywicy. Te opowieści z pogranicza jawy i snu. W ich rozchwianych koronach szły marszowe heksametry. Natarczywe adagia opuszczenia. I zamyślenia po śpiewnych wzniesieniach słowika…   Wiesz, przesiąkłem deszczem. Znowu deszczem. Tym właśnie deszczem załamującym się na snopie bladego światła. Idącym nie wiadomo skąd. Ale wiem, że idzie poprzez kwiaty i duszne gęstwiny jaśminu. Rozchodzi się wokół sperlonym szmerem. Bądź zbliża się cieniem do latarni. Oddala. Zatacza kręgi. Ściga się z puszyściejącymi w przelocie ćmami…   Do kogo to mówię? Do kogo tak? Do nikogo. Do siebie samego. Albowiem do siebie samego, jedynie.   Piszę szybko, aby zdążyć. Aby alkohol nie zaćmił zbyt mocno umysłu. Bo wtedy stanę się jedynie ekscentrycznym aforyzmem. Nic nieznaczącym artefaktem przeszłości. I będę widział jedynie szklane ściany gablot opuszczonego szpitala. Szklane ściany gablot i plątaninę żeliwnych rur…   A więc dobrze. Idźmy. Chodźmy, idąc raz jeszcze. Weź mnie za rękę. Albo to ja wezmę twoją. Chwytam, lecz zapadam się w chłodnej próżni. W nicości rozrastających się, jakby na wodzie kręgów. A więc dobrze. Ścisnę mocno aż do zbielenia kostek. Ścisnę mocno, by uzyskać w ten sposób pewność mojej samotności… W zmarszczonych kałużach flotylle obłoków. Poruszają obrzękniętymi ustami. Nieme. Coś na podobieństwo mojego umarłego ojca albo mojej umarłej matki.. Płyną. Płyną… Wieczne. Cale te zastępy nieskończoności… Całe negatywy nie-twarzy. Jakichś takich marzeń sennych. Sennych iluminacji. A więc dobrze. Idźmy. Będę trzymał twoją rękę poprzez tę nieskończoną próżnię, przechodząc przez ścieżkę uwilgotnioną dawnym deszczem. Będę trzymał tak, jakbym trzymał ciebie. I w rym parku olśnionym srebrnymi kroplami spadającymi z gałęzi, kamiennych posągów.... I w tym parku dusznym. Bez ciebie… A więc dobrze. Idźmy. Idziemy…   Padał wtedy deszcz, kiedy szliśmy we śnie. Tak jak można iść jedynie we śnie… Ale szliśmy na niby poprzez wniebowstąpienie. Przez bezkreśnie szerokie pola. Przez jakąś nieokreśloność pragnienia. Trwało to długo, lecz nigdy nie dowiedziałem się co to dom. Ty też się nie dowiedziałaś, albowiem byłaś jedynie cieniem mojej imaginacji, co ulatuje zaraz po przebudzeniu przez okno otwarte szeroko na przyszłość. Ostatnim rzutem na taśmę próbowałem jeszcze dokonać transplantacji uczuć. I dokonałem. Lecz doszło do nieuniknionego odrzutu…   Wiesz, przytulając się teraz ustami do wilgotnych grud spulchnionej przez dżdżownice ziemi, grzebię siebie w krzyku spadających gwiazd. W tym właśnie krzyku… W tym oto krzyku, co się wciąż powtarza. I w nieskończoność powtarza… W skapujących wciąż kroplach dawnego deszczu.    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-19)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...