Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stefan Rewiński napisał kiedyś w instrukcji, że można przepisać artykuł z gazety,
rozbić na wersy i strofy, i już ma się gotowy wiersz.
Wczorajszego wieczoru odkryłem, iż rozbijanie wcale nie jest konieczne.
Będąc lekko już wstawiony przeglądałem gazetkę Metro i przyuważyłem,
że horoskopy w tejże są pisane wierszem z niezwykłą dbałością o wersyfikację.

Już sam początek

Barany będą myśleć tylko
o przyjemnościach i miłości.


choć pozornie banalny cechuje się doskonałym wyważeniem pierwszego wersu.
Dalej jest już tylko lepiej:

Bliźnięta zaplanują wielkie po-
rządki, ułożą harmonogram [...]


Dobrych przerzutni jest zresztą więcej:

Skorpiony mają przed sobą uda-
ny dzień


czy:

Panny będą niespokojne. Czyjeś
zachowanie wyda się wam bar-


(z tym barem to nawiasem mówiąc też całkiem ciekawy motyw).

Nie zabrakło elementów budzących niepokój:

konacie tego dzięki odwadze
i nowym pomysłom. Po południu


również połączonych z zabawami językowymi:

[...] Czyjeś za-
chowanie skłoni was do działa-


a także fragmentów frywolnych:

[...] zo-
stanie wam na odpoczynek
i spotkania z przyjaciółmi


oraz wyrażeń kolokwialnych:

mać się dzisiaj z daleka

Ten niewielki zbiorek miniatur (bo wobec powyższego chyba mogę to tak nazywać)
porusza też problemy egzystencjalne (wersy Strzelce zapragną znaleźć się
oraz nów, a nawet mogą protestować).

Bardzo ciekawie zbudowane są także wersy:

umknie. Postarajcie się być nie
tylko sprawiedliwi, ale także
życzliwi


szczególnie jeśli się oddzieli pierwszy od pozostałych.

Ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej radości natrafiłem także na prawdziwą perełkę - fragment rymem
(i to nie, czego można by się po darmowej gazetce spodziewać, częstochowskim):

Raki przejmą się złym stanem
swojego domu lub niedbałym


Do wczoraj tylko wyśmiewałem hore skopy, ale chyba zacznę je zgłębiać pod kątem literackim ;)

___________________________________________________________________________
Wszystkie powyższe cytaty pochodzą z wczorajszego numeru Metra
(16.01.2008. Kto jeszcze ma, może sprawdzić).

Opublikowano

A ja zapodam nieco o astrologii, bo się podobnymi tematami interesuję.

Otóż - ustalona w starożytności pozycja znaków zodiaku względem gwiazdozbiorów do dnia dzisiejszego uległa znacznemu przesunięciu. Wynika to z faktu obrotowego ruchu Ziemi wokół własnej osi, przypominającego wirowanie bąka (dziecięcej zabawki). Jego następstwem jest zjawisko nazywane przez astronomów precesją punktów równonocy, którego konsekwencją jest przesunięcie pozycji znaków zodiaku o 1/12 koła, a więc o wartość jednego znaku. Oznacza to, że obecnie znaki zodiaku wypadają nie w swoich pierwotnych gwiazdozbiorach.

To, co mezopotamscy kapłani (bo prawdopodobnie tam "wynaleziono" astrologię) ustalali tysiące lat temu jest dziś nieaktualne. A horoskopy w gazetach to już totalna porażka - bo odnoszą się tylko i wyłącznie do relacji naszego znaku zodiaku ze Słońcem.

Można iść do profesjonalnego astrologa, jeśli mamy za dużo pieniędzy i nie ma co z nimi zrobić.

Wyrysuje nam kosmogram. Odczytywanie kosmogramu jest zajęciem niezwykle złożonym. Astrolog powinien brać pod uwagę nie tylko położenie planety względem domów i znaków, ale również wzajemne powiązania między poszczególnymi planetami. Tak jak w przypadku związków, niektóre aspekty są bardziej sprzyjające od innych.

I tu już wchodzą zagadnienia typu:

- koniunkcja
- opozycja
- trygon
- kwadratura
- sekstyl

itd. To określenia relacji między ciałami niebieskimi. I to są podstawy podstaw.
Mimo, iż opis mojego znaku zodiaku (cechy wrodzone, usposobienie itp.) sprawdza się w 80% - nie wierzę w horoskopy. Tarot jest lepszy.

Co do "wyławiania" literatury z gazet - ciekawe. Ale w naszej głowie również mamy informacje, z których 'ciosamy' utwór. Dlatego wielkiej różnicy nie widzę.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja wręcz przeciwnie. 'Wyławianie' dla rozrywki bywa zabawne i może być źródłem inspiracji,
ale by powstał z tego wiersz akt 'ociosania' jest konieczny (no chyba, że w skrajnych przypadkach ;))
Pozdrawiam.

PS. (EDYCJA): Na astrologii się nie znam, więc nie czuję się kompetentny do dyskusji na ten temat.
W horrorskopy też nie wierzę, ale czasem można się z nich pośmiać
(w cytowanym w wątku napisali mi, że jakieś wesołe zdarzenie poprawi mi humor,
a pod wieczór tak zawadziłem łokciem o lustro, że oba nieco ucierpiały).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.
    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...