Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dałabym Ci dała
ale nie na sianie-(nie świerze)
poczekaj kochany
aż wiosna nastanie.

Dałabym Ci dała
w zielonej koniczyńce,
ale jeszcze chłodno,
poczekaj kochany aż lato nastanie.

Dałabym Ci dała
na gorącym piasku,
ale za gorąco słońce spłoszy nas,
poczekaj aż spadną liście-(na jesień).

Dałabym Ci dała
na tym wrzosowisku
ale wiatry wieją to już jesień
poczekaj do zimy.

Dałabym Ci dała
sam rozumiesz nie na śniegu,
mrozy mnie nie ogrzeją,
ale Ty jak mnie kochasz
to poczekasz jeszcze półroczku,
wtedy na pachnącym sianku
oddam Ci się.
________
Z naszego kochania nic nie będzie,
bo kto to słyszał,żeby
półtora roku czekać.

Opublikowano

kwestia nastroju, proponuje zrzucić na moment szatę śmiertelnej powagi i podejść do wiersza troche bardziej na luzie, wtedy wydaje się całkiem zabawny mimo w dalszym ciągu widocznych mankamentów formy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bardzo niedojrzale, prymitywnie, czytuję Cię Kaju i z peelką jest tak;
albo nieporawnie przegania motyle na róż rabatach, albo gniecie siano,
a stawiałam niedawno na czas i chwilę erupcji potencjału,

pozdrawiam zw - sze ; rozczarowana ;( a.m.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie wiem czemu ale dzisiaj jestem jakis nieprzytomny (choroba) i myślałem że pan "tego kosza" to w znaczeniu sportowym - zyli że jest bardzo dobrze - i się przestraszyłem, na szczęście ... nie jest tak...

Kaju a dla cienie mam rade ----> wiecej metasfor alborytmika i bedzie coraz lepiej

pozdr wszytkich.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • kolejna noc i znowu nic się nie wydarzyło, poza tym, że jestem jeszcze bardziej zmęczony niż wczoraj. miasto oddycha jak stary pijak, kaszle neonami, a ja siedzę przy kuchennym stole, licząc okruszki po życiu, którego nie chciałem, ale które się przypętało. wszyscy mówią: „trzeba mieć cel”. ja mam tylko rachunki, puste krzesło i lustro, w którym ktoś zostawił moje oczy bez instrukcji obsługi. czasem myśl przychodzi cicho, jak stróż nocny, pyta, czy nie czas już zamykać, zgasić światło, oddać klucz. ale potem włącza się lodówka, pies sąsiadów zaczyna szczekać, a ja przypominam sobie, że nawet jeśli to wszystko nie ma sensu, to rano znów trzeba wstać, nawet bez powodu. i tak trwam — jak popielniczka pełna niedopalonych dni, które ktoś zapala z przyzwyczajenia.
    • Cel podróży nieznany Bóg jedyny wie On to wszystko I nic jednocześnie Czemu mi to robi Kiedyś myślałam, że wszyscy jesteśmy rodziną. Kiedyś myślałam że szczęśliwy jest kto chce Że spotkamy się wszyscy na kawie i ciastku Chcę zachować tę myśl Chce być Twą siostrą Zmielę ziarna kawy Rozpalę palenisko (choć zawsze robili to starsi) Zaparzę kawę Innym razem Zaproszę na szarlotkę
    • @violetta Jesteś bardzo zdolna, powinnam się zainspirować... 
    • @KOBIETA w upalny dzień to fajnie czuć go:)
    • Idzie dzień, za dniem – po nic. Spadł deszcz i zdechł – po nic. Wierny pies imieniem Bezsens mijam go przed wejściem lub wyjściem...   W drzwiach stojąc, o tym myślę: „On mnie nie porzuci”. A mnie nikt tam nie wpuści. Stoję, bo co mam z sobą zrobić? Nikt mi nie powiedział, jak się do siebie wchodzi.   Mijam dzień, Bezsens mija mnie. Chwytam za naderwaną smycz wmawiając sobie, że jeszcze wiem, gdzie idę - Czy tym właśnie jest niwecz?   Bezsens umie przynieść, nie trzeba nawet go prosić: kamień lub patyk, rzecz jest bez znaczenia. Przyniesie ci wszystko i z czasem ucieka.   Wczoraj mnie Bezsens zapytał: „Kim jestem?” Jestem senny i zmęczony, znów mnie ranek zastał. Jak Syzyf w ciemnościach, choć szukam dalej, nie wiem, jak przestać gonić za cieniem. Nieważne. W tym całym poplątaniu miażdżę stopy kamieniem.   „Bezsens, Bezsens, gdzie jesteś, wróć?” Cisza. Chwila... Tak - tu leży   Klękam nad nim i tracę część duszy, jakby bardziej, bez celu, gdy Bezsens nie żyje.   Kiedy łańcuch znika, wszystko jest jednakie: szare, a może wyblakłe. Nie wiesz, nie wiem. Nic nie jest jasne.   I tak wszystko idzie na marne, pośród zimnych kamieni. Martwe psy już nie zmienią nic.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...