Lilianna Szymochnik Opublikowano 26 Grudnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2007 Oczom jeziora płyną dwa białe łabędzie z wdzięcznym królewskim majestacie. Z tafli lustrem wody odbijał się księżyc w całej pełni patrzył w nasze twarze. A wiatr kołysał lekko z fali tatarakiem marzenia błądziły ustami i objęciom. Zapachniało, od ciebie z tejże łąki miętą bukiet kwiecia oplatał wianek skronią, byłaś dzisiaj, taka piękna jak ten anioł słowik sercu się odezwał w duszy zagrał. Wschodzące słońce w promień odbił złoty spojrzał w nasze twarze czesał twoje włosy. Chwila była niezwykła jakże tajemnicza wykradła nas w czasie, aż tutaj zbłądziła. Oddała namiętności, tak dzikiej i szalonej skusiła swoim pięknem w nocy całej pełnej. Uśpionym żaglem środkiem w toni jeziora łódź naszej miłości pływała sama, bez wiosła. A wiatr gdzieś zaspał w kącie w tejże ciszy; ani, nie myślał się z łoża nawet poruszyć. Z wirami tańczyło w głębinach to szczęście naszym uczuciom żadne słowo, nie wypowie. Nawet ryby pluskały wokół jakby zaglądały, co my tam robimy wewnątrz łodzi cali nadzy. Młodość swoimi prawami głupio się rządziła nie lękała się niczego, jakże zuchwała była. A my nienasyceni, bez żadnej oczom żenady igrali w swawoli harce sobie wyprawialiśmy. Czas upływał, lecz na czas żeśmy, nie zerkali, myśmy go nie liczyli wyłącznie tylko kochali. I dane mi było to przeżyć dziś wspomnieć wróciła wstecz myślą moja pierwsza miłość. Mam ten pierwszy wianek dla mnie pamiętny ciągle mi ciebie przypomina, choć zeschnięty. Zawsze będziesz jedyną, która mnie przytuliła pokazała wszystko!Pierwsza miłości nauczyła. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wstrentny Opublikowano 26 Grudnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2007 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. znów ta rażąca niezgrabność stylistyczna. poza tym logika: wiatru nie było, wioseł nie było a łódź pływała po jeziorze. napęd jądrowy? przepraszam, ale skojarzenia muszą być w takim wypadku komiczne! po drugie: skąd te straszne wiry na jeziorze? tańczące, więc pełne ruchu, odnoszące się raczej do wartkiej rzeki. po trzecie: skoro pierwsza miłość, to matka. nie przyszło Ci do głowy? wreszcie, czemu nie sonet? zwątpiłeś, że można ją opisać w 14 wersach poprzez pustkę po Niej? Gwiazdy szczęśliwe, liczę je od dawna - odkąd dostrzegłem pierwszą przy kołysce: to w oczach matki zrodziła się każda, gdy uśmiechała się do mnie świetliście. I miało niebo ich skończoną ilość, choć nienazwaną, nieuświadomioną: płonęły wszystkie konstelacją Miłość w małym kosmosie z głową pochyloną. Aż kiedyś jedna spadła poza nami i narodziły się z niej gwiazdozbiory i wyszły nocą poza cztery ściany i coraz więcej ich od tamtej pory. A z tego nieba dla mnie tyle dane, ile pamiętam te - zapominane. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kaja-maja28 Opublikowano 27 Grudnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2007 ładnie to ująłeś dużo miłości w sercu mamy, ale tą pierwszą zawsze pamiętamy i wspominamy do końca naszych dni. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lilianna Szymochnik Opublikowano 28 Grudnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Grudnia 2007 Dzięki: kaju-maju za Twoje serce. "Więcej jest życia, gdy komuś oddane; więcej jest szczęścia, gdy komuś potrzebne!". Pozdrawiam.J.S Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się