Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czy wiezycie w przeznaczenie?


adolf

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Proszę Pana, racjonalizm z wiarą wcale się nie kłóci. Zależy, w co Pan chce wierzyć. Nie musi Pan koniecznie wierzyć w coś, co się kłóci z racjonalizmem. To Pan wybiera, w co wierzyć i jakimi kryteriami się kierować. Racjonalizm nie może zastąpić religii, a religia nie może zastąpić racjonalizmu.


Co tutaj jest sprzecznego z logiką? Liczba w okresie jest tak szalenie bliska jedności, że nie ma to żadnego znaczenia ani matematycznego, ani fizycznego. Jest ona nieskończenie bliska liczbie 1. O co Panu chodzi?

Mamy. Obydwie rzeczy możemy kształtować. Do pewnych granic. To raczej predestynacja. Pan wyciąga wnioski na podstawie fałszywych przesłanek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 160
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

A Pan ma tendencję od uogólniania...
a) na wygląd wpływu nie mamy tj. na zasadniczy ksztąłt, wzrost itp.
b) wszystko możnba wyciwczyć, ale nigdy się nei bedzie mistrzem,
choćby Nero chciał tworzyć ale nie miał uzdolnien, Hitler chciał być architektem, ale (pomijając to że się nie uczył) nie miał umyśłu ścisłego.....itp....
c) a co do logiki to jak z tym 1=0,(9)?? to jest spójność?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Do uogólniania? Pan uogólnia mówiąc, że nie mamy na coś wpływu, bo nie mamy wpływu na wszystkie aspekty. Jest taka funkcja jak f(x)=[x], czy Pan w podobny sposób patrzy na świat? wszystko albo nic?;)
Nie mamy wpływu na wzrost? A babcia nie mówiła Panu "jedz, bo nie urośniesz"?;) OK, jeśli chodzi Panu o to, że nie mamy wpływu na wszystko, to się zgadzam. Ale to nie jest dowód na determinizm.
Co według Pana nie jest spójnością? Równanie, które Pan napisał? Czy zna Pan pojęcie granicy? Czy jest Pan w stanie obliczyć różnicę między tymi dwoma liczbami, tak aby nie wyszło Panu 0? Proszę to zrobić. Gada Pan o chemii, a nie ma pojęcia o matematyce, nie mówiąc o fizyce. Jak Pan się orientuje w tej chemii, skoro ma Pan takie braki w dyscyplinach ścisłych?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosze Pana wiem jak to wyznaczyc i to nawet prostszym sposobem...ale mi chodi o to ze nikt panu nie postawiliby znaku rowan sie przy tym + tylko spojna matematyka...jest to przyklad czemu uwazam ze nasza logika nie moze opisywac Boga...
W fizyce orientuje sie dobrze, w mat tez, ale wole chemie bo ta jest bardziej zblizona do swiata i rzeczywistosci, ja wiem ze rozwazania dotcza ukladow idealnych ktorych nie ma, ale taka proba opisu idelanegpo jak dla mnie jest niemal rowan balwochalstu, bo waszak idealnz moze bzc Bog ++: stad mimio ze podziwiam matematyke to bardziej prefruje chemie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Adolfie - rozumiem Pana rozterki i problemy. Jak pogodzic wiare z nauka? No jak? Sam mialem taki problem - poczytalem jednak cos niecos i wiem. Myslalem - przeciez jedno przeczy drugiemu. Czlowiek ma juz taka tendencje wciskania wszedzie Boga dokladnie w te "dziury" ktorych nie rozumie. Dopiero po jakims czasie, gdy postep idzie do przodu okazuje sie, ze jednak Tam Boga nie ma. Wszyscy sa bardzo zawiedzeni. Tak sie dzieje od wiekow i bedzie sie pewnie dziac.

Jezeli jest Pan racjonalista, to radze poczytac Arystotelesa i Tomasza z Akwinu. Obaj filozofie rowniez mocno stapali po ziemi, a mimo to w Boga wierzyli. (Na poczatek polecalbym - powiedzmy ogolne zagadnienia: "Historia filozofii Tom 1" Wladyslawa Tatarkiewicza, potem mozna siegac do dziel bardziej konkretnych - juz samych filozofow). Takze dziela wspolczesnego filozofa Leszka Kolakowskiego, bardzo duzo wnosza na ten temat. Prosty i przystepny jezyk, to duzy plus tego autora. Powiedzmy ksiazka pt: "Jesli Boga nie ma...". Jak dla mnie - ta pozucja winna byc lektura obowiazkowa dla kazdego doroslego czlowieka, bez wzgledu na wyznanie.

Rozumiem Pana doskonale - sam bylem w podobnej sytuacji. Jesli Panu naprawde zalezy, by cos zmienic w swoim zyciu - jeszcze raz zachecam do postudiowania filozofii - w moim przypadku - po czyms takim bardzo, a to bardzo wiele sie zmienilo i rozjasnilo. Nie rozumiem dlaczego ludzie sie tak bardzo boja filozofii - naprawde nie mozna tym sobie zaszkodzic.


Na koniec moge - powiedziec: nauka nie kloci sie z wiara, a wrecz moze ja wzmacniac

Co ciekawe: wszystkie przedmioty scisle: matematyka, fizyka, chemia itd. wywadza sie z FILOZOFII, kto o tym teraz pamieta? Z Filozofii wywodzi sie takze teologia i metafizyka.

Wiara to jedno a Religia drugie - wazne, by tego nie mieszac. Religia to spis prawd wiary, obrzedow, elementow kultu stworzonych na przestrzeni wiekow, w tradycji etc. Czyli wszystko to do czego nauka ma dostep i co moze podwazyc lub nie. Tu mozemy dyskutowac, ale juz nie mozemy w momencie gdy chodzi o WIARE, bo jesli wierze to nie pytam, bo wiem. Ludzie nie moga pojac, ze Bog i kontakt z Nim wymyka sie nauce. W fizyce czy matematyce Boga nie znajdziemy, na daremna nam szukac. Nie sposob Boga obliczyc, wskazac czy dotknac. Trudno w ogole nam o Bogu cos konkretniej powiedziec bo To COS INNEGO (KTOS INNY) nie pojetego przez nasze zdeterminowane i ograniczone umysly. Mowiac jezykim dziecka: jesli Go czujesz to wiesz ze jest i tyle - jesli czujesz nie potrzebujesz dowodow.


Jeszcze raz zachecam do postudiowania filozofii.


Pozdrawiam


Wojtek


P.S.


np.: determinizm (od Platona do Kanta w gore), panteizm (od pitagorejczykow do Spinozy w gore)... agnosycyzm, kwietyzm, manicheizm, aprioryzm etc - troche to smutne panowie, bo o tym co mowicie zastananwiano sie juz jakies 2500 lat temu. Cholernie to wszystko ciekawe i szkoda, ze filozofia jest nauka zapomniana, a gdyby bylo inaczej pewnie wielu ludziom zyloby sie lepiej.



a propos licz i systemu dziesietnego opracowanego w piatym wieku przed Chrystusem:

- zostal opracowany przez pitagorejczykow (filozofow) w celu wyznaczenia "arche" - czyli absolutnego poczatku wszechrzeczy - nie zas w celu dokonywania rachunkow matematycznych, wczesniej i bez tego czlowiek wiedza niejako a priori potrafil liczyc - nie potrzebny mu byl zapis
- co ciekawe system dziesietny jest scisle zwiazany z muzyka - tam jest jego geneza, kolejne dzwieki maja swoje scisle okreslone wysokosci i oddzialywuja na siebie, najpierw powstaly skale - potem liczby

Pitagorejczycy uwazali ze:

- "1" to liczba Boga (dlatego, ze postrzegano te liczbe jako cos absosutnego, wyjatkowego, "bez odniesienia" (patrzac na dzwieki) - jeden dzwiek nie znaczyl nic, dwa dzwieki byly juz stosunkiem i zaleznoscia itd.

- "0" jest liczba sztuczna, ktora zostala dodana w wiekach pozniejszych do systemu dziesietnego, wczesniej system radzil sobie bez niej


Matematyka jest dziurawa jak zolty ser :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Adolfie prosze poczytac, bo dodalem cos niecos jeszcze o liczbach w swoim ostatnim poscie.


A propos poezji i filozofii:


Prosze sobie wyobrazic, ze jeden z najwybitnejszych filozofow w historii ludzkosci - mianowicie Platon byl: muzykiem (gral na kitarze), malarzem, poeta, filozofem, matematykiem. Co ciekawe mawial, ze wszystko czym sie zajmuje stanowi jednosc i nie moze z niczego zrezygnowac, bo to calosc.

Dzis ludzkosc odrzuca wszystko to i dzieli na drobne kawalki, spychajac jednostke na krawedz przepasci, beszczeszczac prawdziwe uczucia, mowiac ze wie lepiej. Czasem tylko ktos podniesie glos by sie sprzeciwic. "Na Boga, to moje zycie, chce wam cos powiedziec". To artysta. Poeta. Muzyk. Matematyk. Nikt inny. Maly i najmniejszy. Ego ekspoduje wprost w nasze twarze, tak ze dopiero potem, patrzac w lustra stajemy sie niczym filozof pytajacy "dlaczego"?. Cos w tym rodzaju.


Pozdrawiam ;)


Wojtek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z panem w pełni.
chocby dziasiaj widac strasznye dzielenie rozczlonkowywanie na:
humanistow, umysły sisle, artystów, sportowcow (i beztaslenia..to tez jest przykre)
i dochodzi do tego, że przyzwala się by np. swietny matrmatyk w szkole niu musi np. dba o polski czy historie bo po co mu to? Ma mature z matematyki i to jest warunek studiow, a na studiah nie przyda mu sie. Ostatnio np. slyszalem pewneo sobe, ktora uznala ze polski jest ejj po i nie uzy sie bo przeciez po co lekarzowi polski (tragedia). I i ludzie nawet osiągają...ale sa puści,niepełni,,egzystują, czują się wyżej od iinnyh istot, a ich egzystenja jest zblizoan do egzystenji robakow. I ja nie twierdze, ze musza byc od razu mistrzami we wszystkim, ale pewna wszehstronnos nawet na srednim poziomie pomaga. Ja nie karze wzdyhac do poezji Słowackiego, ale od razu, że tak powiem "olewać".Ja staram się by wszechstronny..mimo że tak psize o matematye czy fizyce to jednak je poznaje..historia...polski...muzyka
Ale smutny jest takze brak filozofi np. w szkołach i stosunek do ludzi ktorzy hoć trohe są cieakwi isoty bycia..w dzisiejszym konsumpcyjnym spolezenstwie małokogo to obhodzi..a ptoem sie dziwimy, ze w sumie przez wieki sie ni nie zmienilismy,,,ap otem plazemy nad holocaustem...by sie zmieniać trzeba zacząc sie zmieniac...a nie zmienia swiat.
Nawiazuja do Titancia dochodze tez do smutnej konkluzji: zy gsdyby ta tragedia wydazyłaby sie dzisiaj do dzisiesji milionerzy wzorem ich przodków zamiat probowac korupowac zostaliby na statku na pewna smierc...watpie...im bardziej sie rozwijamy tym bardziej sie zatracamy..piekny kodeks honorwy : kapitan umiera wraz z statkiem: kogo to obchodzi? My wolimy się przejmwoa nowymi majtakmi Dody i czy Brad Pitt kupil sobie wille za 1 zy 2 miliony. MArtwi mnie tez nauka..kiedys odkrywano albo dla idei albo "ad maiorem Deo Glorain"
teraz dla pieniądza...wielkie koncerny "kupuja" np. hemików a ci odkrywają by mie peijniądze wpływy....mlodzu ludzie ida na studai studuija by zarabia..by miec.nie by cos osiągnąc.
Tpo jest straszne. Zobazmy: wojna jest straszna --> teraz nikt na nią by nie psozedł -->słsuznie...ale bardziej z wygody...popularny pacyfizm staje sie przykrywka proznosci..woliym zastanawiac sie cz lepiej posj do kina czy na basen niz nad istotą swiata.....Zalosni prozniacy odrzucaja wszystko, a upaja ją sie "pieknymi masowymi akjami typu Wielka Orkiestrs" - to pieknie, alle za mało...za mało....tym smutny akentem hyba na dzisiaj koncze.....
nathnęło mnie...kolejny wiersz :-)??
"Gdynysm tyk pwostali marli, i patrzali na siebie,
rzeklibysmy pustka wśrod błeikitu na niebie

ps. Titanic...ten statek miał klasę, szkoda że dzisjejsze już jej nie maja..są badziewiem...wiem ze titani to tez byl maasyznka do robienia pieniedzy..ale przynajmiej ładna.... z pomyśłem
ps2 Ateizm jakzę wygonie odrzui Boga o wszlkie normy i sobie samemu stawia wymogi..ah

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie rozumiem, o co Panu chodzi. Nadal. Niech Pan się spręży i napisze po polsku.

Jak wyżej. Nie rozumiem, w jaki sposób sprawa równania łączy się z Bogiem. Pan może sobie uważać, Pana prawo, ale w miarę inteligentny człowiek powinien umieć swój sąd argumentować. Pan tego nie robi. Skąd Pan wie, że logika nie może opisywać Boga? Jeżeli brakuje nam jakiejś wiedzy, to nie dlatego, że nasza logika jest ułomna. Po prostu nie dotarliśmy do odpowiednich przesłanek. A w kwestii Boga jesteśmy jako rodzaj ludzki bardzo daleko od przesłanek.

Proszę Pana, gdyby Pan się tak dobrze orientował w fizyce, to wiedziałby Pan, że modele układów idealnych służą uproszczeniu. Upraszcza się je dla celów edukacyjnych, aby niepotrzebnie nie komplikować opisu pewnych zjawisk. Upraszcza się też, bo niekiedy niedoskonałości nie mają znaczenia dla obrazu rzeczywistości, można je pominąć, tak jak w przypadku np 1=0,(9).
Bóg może być idealny, ale nie musi. Proszę napisać, że Pan zakłada, że idealny może być tylko Bóg. I proszę mi wytłumaczyć, co jest bałwochwalczego w upraszczaniu modeli zjawisk.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Samospełniająca się przepowiednia to termin, który został ukuty niewątpliwie z myślą o indywidualnych mechanizmach psychicznych. Jakoś nie słyszałem, aby był odnoszony do grup.
Już bardziej byłbym skłonny wierzyć w destrukcyjny wpływ lidera (kapitana) na grupę (załogę), który sam być może nie wierzył w powodzenie rejsu. Tyle że trudno się spodziewać od tak doświadczonego marynarza, by przejmował się bardziej gusłami, niż faktami. A fakty były takie, że był to najpotężniejszy statek jaki do tego czasu zbudowano.

To jest bardzo dobry cytat. Po raz pierwszy usłyszałem go od człowieka, który pokazał mi, że fizyki nie można się bać. Uwierzyłem i zrozumienie przyszło. Trzeba było tylko poczekać.

Wszystko racja. Ale proszę zauważyć, że Pan Adolf kwestionuje chrześcijaństwo, a dokładniej prawie wszystkie dogmaty. Ma na ten temat własne, prywatne wyobrażenie, tylko trudno mu je w sposób spójny przekazać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

==Szukasz==

Szukasz prawdy ale nie tajemnicy
liścia bez drzewa
wiedzy a nie zdziwienia
boisz sie oprzeć na tym czego nie można
dotknąć
zaczynasz od sukcesu wielki i zbędny
nie milczysz ale pyskujesz o Bogu
chcesz być kochany ale sam nie umiesz kochać
myślisz że sobie zawdzięczasz wyrzuty sumienia
nie wiesz że dowodem na istnienie jest to
że tego dowodu nie ma

inteligentny i taki niemądry.

Ks.Jan Twardowski

Ave!J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóz moja lekka niesponosc wwynika z tego,że perzez długio okres życis byłem skrjnym (bardzo) racjonalitą, przez duża cześć życia nei wqierzłem ani w Bpoga ani w żadbne cuda, czy tajemnice, bo dla mnieo wszuystko albo miało weyjaśnienie albo edzie je w przyszłości miało. Tak wiec gdy "nawróciłem się" :-) nie błem w stanie podrzucic idealnej konstrukcji jaką jest racjonalizm - moja "racjonalna częsc" nie mogła się zgodizć na więskzosć z dogmatów wiary. czytałemn filozofów, ale mój skrajny racjonalizm nie mógł się zgodzic na żadne ustępstwa, odrzucąłe więc po kolej to co nie pasuje,. nadając Bogu bardziej ogolny charakter by ma racjonalna cvzęść nie nogła się do ncizego przyczepić. Toprawda przyjąłem założenie, że "Bog": jest idealny, bo to pomagało w dalszym takim ksztąłowtowaniu swiata by jakn njamniej mogło się kłócić.....
....
A na koniec ctuje jeden z oimch ulubionych wierszy:


Król Olszyn
Goethe Johann Wolfgang








Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci?
To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci.
Chłopczynę na ręku piastując najczulej,
Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli.

" Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?"
" Czy widzisz, mój ojcze? Król olszyn w tej stronie,
Król olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!"
" To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija".

" Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej,
Pięknymi zabawki będziem się bawili,
Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną,
A moja ci mama da suknię złoconą".

Mój ojcze, mój ojcze! czy widzisz te dziwa?
Król olszyn do siebie zaprasza i wzywa!"
" Nie bój się, mój synu! Skąd tobie te dreszcze?
To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze".

" Chodź do mnie, chłopczyno, poigrasz z rozkoszą,
Mam córki, co ciebie czekają i proszą,
Czekają na ciebie z biesiady nocnymi,
Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi".

" Mój ojcze, mój ojcze! ach, patrzaj... gdzie ciemno...
Król olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną".
" Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala.
To wierzba swe stare gałęzie rozwala".

" Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę.
Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę".
" Mój ojcze, mój ojcze! ratujcie dziecinę!
Król olszyn mnie dusi... mnie słabo... ja ginę..."

Ojcowi bolesno... on pędzi jak strzała.
Na rękach mu jęczy dziecina omdlała.
Dolata na dworzec... lecz próżna otucha!
Na ręku ojcowskim już dziecię bez ducha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... zacznijcie od 'Słowa'

dlaczego? w słowie Katyń jest Kat i 't' - jak krzyż
dlaczego Oświęcim ? - a w środku święci, po bokach OM?
dlaczego Auschwitz to - A ... Z ?
dlaczego Biesłan ???
dlaczego Majdanek kojarzy się z kajdanem?
a Birkenau to ... brukanie?
dlaczego Warszawa widziała wojnę?

Opoka to ... słowo, a Słowo to opoka!
Bóg jest w Was, albo GO nie ma ...

Wesołych ... snów!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak Pani Lilio - piekny wiersz. Lecz to zbyt banalne, zbyt proste i oczywiste. Autorem tego wiersza jest czlowiek, ktory w Boga wierzyl, ba patrzyl przez Boga. Najpierw wierzyl potem rozumial. Widzimy wyraznie, ze Twardoski nie potrzebuje dowodu na istnienie Boga, bo ten dowod jest w nim samym. Dowod na istnienie Boga wg autora wiersza "Szukasz" to sumienie, to moralnosc, to poczucie winy, to sila, ktora karze walczyc o dobro. Wydaje sie, ze wiersz jest dobry, by potrzasnac intelektualista, slepym racjonalista, dumnym istnieniem, ale nie... "Coz z tego?" - zapyta sie tylko czlowiek bladzacy, zas czlowiek uparty i czlowiek wierzacy nie zwoca nawet uwagi na slowa Twardowskiego. Pierwszy dlatego, ze nie ma ochoty nic w swoim zyciu juz zmieniac, drugi ze to dla niego jest oczywiste, bo sam czuje reke Boga na swym ramieniu. Pozostaje tylko czlowiek bladzacy. On jeden sie pyta: "Kto to jest Bog?", potem doda jeszcze: "Ja wiem, ze jest dobry i wiem, ze to jedyna droga, ale jak mam Go znalesc, jak?". Twardowski nie daje recepty, nie daje odpowiedzi - porusza i zostawia, rozrywa rane i nie robi juz nic... Dlaczego jest tak potwornie bezwzgledym? Nie powie, nie wskarze - to jest Bog! Dlaczego krytykuje i wysmiewa sie, wywyzsza i szczyci?... Mijaja sekundy, minuty, godziny... Zaraz, jest odpowiedz! Tak - to ta cisza jak slowa nie pisane, w niej mozesz poczuc Boga przez chwile, ktora niczym piasek ucieka miedzy palcami. Jutro znow siegne dlonia po kolejna porcje uciekajacych ziarenek... (oddzywa sie autor)


Jesli bladzisz i zadajesz pytania to jestes czlowiekiem. Pozbyles sie juz pychy, uczysz sie pokory. Teraz wystarczy Boga poczuc, ktory jest blizej niz myslisz.


Wojtek


P.S.


Co oznacza metafora "uciekajace ziarenka"? To nic innego jak wiara, ktora ciagle na nowo trzeba odnawiac - kazdego dnia. Bog sie tego domaga, by ciagle na nowo Go odkrywac. Bog to zupelnie cos innego niz nauka, w ktorej mozliwe jest tylko poruszanie sie do przodu, w ktorej kolejne dowody kaza nam spoczywac na laurach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

za duzo jest wciaz pytan.To jest dobry sposob ale nie dla przehszczonego skrajnego racjonalisty :-) przykro mi ale jednej mojej czesci to wystarza a drugiej nie.

Tak wracajac do Titanica ----->
"Nawet Bóg nie zdoła..." - Człowiek myśli ze jest genialny, że już nie potrzebuje opieki Boga, np. Titani ma być tego przykladem triumfu techniki i myśłi człowieka--->Bog, jako że jest dobry nei możep pozwolić na takie zatracenie wuię chce przestrzec czlowiekas - zatapia to cudo, by czlowieka zmusic do refleksji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

za duzo jest wciaz pytan.To jest dobry sposob ale nie dla przehszczonego skrajnego racjonalisty :-) przykro mi ale jednej mojej czesci to wystarza a drugiej nie.

Tak wracajac do Titanica ----->
"Nawet Bóg nie zdoła..." - Człowiek myśli ze jest genialny, że już nie potrzebuje opieki Boga, np. Titani ma być tego przykladem triumfu techniki i myśłi człowieka--->Bog, jako że jest dobry nei możep pozwolić na takie zatracenie wuię chce przestrzec czlowiekas - zatapia to cudo, by czlowieka zmusic do refleksji. Co cieakawe:
Tomasz Andrews (inzynier gl) Kpaitan Smith, Murdoh ( I oficer - honorowo poszli na dno wraz ze swym dzieckiem
Ismay - preze White Star, właściciel statku - spieprzył na jednej z pierwsyh szalup i żył aż d0 1966 roku...jai wniosek..przykry...szlahetni poszli na dno, a szczury uciekły

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosze pamietac, ze mozna przybrac w zyciu trzy postawy:

1. Wierzacy (wierzy w Boga ogolnie rzecz biorac)
2. Ateista (mowi ze Boga nie ma)
3. Agnostyk (mowi ze nie mozna udowodnic zarowno istnienia jak i nieistnienia Boga)

Wielu przyjmuje te trzecia postawe (agnostyka), blednie okreslajac sie ze jest ateista.

ATEIZM, to szalenstwo - nieskonczona samotnosc, nieskonczona pustka, odchlan, nie ma nic - jest tylko to nasze male ludzkie zycie. Mozna zwariowac - wystarczy sobie to uswiadomic. Wielu prawdziwych ateistow skonczylo w domu wariatow. Przyklad - powiedzmy Schopenchauer Arthur, Nietzsche


AGNOSTYK, to prawdziwy racjonalista. Mowi ze nie uwierzy puki nie zobaczy, puty nie udowodni, a skoro sie nie da udowodnic - nie moze powiedziec ani "tak" ani "nie". Stoi i milczy od tysiecy lat i pewnie postoi jeszcze dlugo, watpliwe czy w ogole bedzie mogl kiedykolwiek zmienic swoja postawe. Przyklad - powiedzmy Imanuel Kant.


Ja osobiscie wymagam od ludzi, by sie okresli - nic wiecej. Szanuje kazda z tych postaw - ale musi to byc wyrazna postawa. Jesli ktos mowi ze wierzy w Boga a jest na ten przyklad zazartym materialista to cos jest nie tak. Podobnie ateista, ktory nie wierzy w Boga a obchodzi Swieta (chrzescijan), bo tak jest w tradycji jego rodziny tez winien sie nad soba zastanowic. Apeluje do ludzi: wierzcie w co chcecie, miejcie swoje przekonania ale badzcie w tym prawdziwi! Odpowiedzialnosc i bycie soba to najwyzsze wartosci! Czlowiek, ktory sie przepoczwarza w zaleznosci od sytuacji jest czystym zerem, a wlasciwie go juz nie ma!


Pozdrawiam


Wojtek


p.s.


a ty jaka postawe przybierasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedyś oglądałem film (tytułu nie pamiętam) o posuniętym w wieki autorze, z którym młoda dziewczyna przeprowadzała wywiad w czasie gdy on pisał książkę o starzejącem się autorze, z którym młoda dziennikarka przeprowadza wywiad. Narracja filmu poprowadzona była w taki sposób, że widz nie miał pewności, którą część opowieści ogląda. Fikcja zupełnie mieszała się ze światem realnym, co w końcu prowadziło do zupełnej konsternacji, gdy okazało się, że staruszek chce zabić zafascynowaną nim dziewczynę i w końcu swój plan uskutecznia. Niedawno oglądałem też nieco podobną produkcję o pisarzu przeżywającym rwórczy kryzys (znów tytułu nie pamiętam :)), ale tutaj akcja tworzonej przez niego powieści rozgrywała się przed jego biurkiem.  :)   Pozdrawiam     P.S.:  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Skomla czy skomle?
    • Ludzi nie ma Są jak widmo  Iluzja otoczenia    Zlepek pustej idei i pragnienia  Eksponują pożądają łakną Lecz odpowiedź jest im obca   Wszyscy zmierzają do jednego kopca Gubią się w krokach tańcu pożogi Nikt nie dzieli na czworo przestrogi   Jak pies posłuszny  Każdy do jednej nogi Wszyscy kroczymy do naszych mogił
    • wielkie poruszenie cyrk dzisiaj przyjeżdża wszyscy się szykują bo będzie iluzjonista on z natury smutny i nie wierzy w cuda ani w moc iluzji ma już dość wszystkiego dobrze wie że fikcja bilety wyprzedane widowiska nie ma teraz się zastanawia czym publiczność zajmie nikt by nie uwierzył widząc go jak myśli że każdy artysta
    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...