Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pocałunków sobie nie szczędźmy
odważni w odkrywaniu miłości
sprawmy radość nową pieśnią
ujrzymy przedziwną zwierzynę leśną
trwajmy w objęciach gorących
wskrzesić żar uczucia mogących

hej! weselmy się stale
tak! jasność oczu - wspaniale!
włosy tak cudowne
kwiatami otoczone
lilie - taki zapach
szat białych, czystych jasnością

widać w oczach twych dobro
oraz ich barwę - do moich podobną
serce me oczarowane
ogniem miłości do ciebie porwane
przepięknym głosem prosisz o więcej
ja już ci przynoszę jak mogę najprędzej
miłość i poziomki ku osłody
z powodu twej urody...

9.IX.2007r.

Opublikowano

sławomirze, nie rozumiem tekstu pod wierszem,
a co do wiersza, rymujesz na siłę, nie potrzebnie, bo mozesz to samo wyrazić wierszem białym bez koniecznosci sztucznego wprowadzania rymów

trwajmy w objęciach gorących
wskrzesić żar uczucia mogących
---mogących co?

żar uczuć radość mnożących,---ewentualnie
brzmi inaczej ale i tak zakończenia czasownikowe zle sie odbiera...
uważam że wiersz do poważnej przeróbki, chyba ze tylko ofiarujesz go owej natali g.
z pozdrowieniami

Opublikowano

Sławo, cokolwiek by tu zmienić - już nie byłby tak cudny kicz. Ten autor jest niereformowalny, nieprzenikalny jak ortalionowy przeciwdeszczowiec - ugrzązł gdzieś w "serce me oczarowane" i jest mu - widać - dobrze. Szkoda tylko, że wypuszcza te "chore ptaszki" ze swojej szuflady, bo strasznie paskudzą i niszczą normalne wiersze, które nie silą się na udawanie poezji.
Potępiam autora, któremu brak samokrytycyzmu i otwarcia na głosy "świata". Kolejny taki, który niszczy to forum.
pzdr. b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Simon TracyNawet bardzo dobry utwór! 
    • @Berenika97 Napisałem ten wiersz gdy miałem 17 lat i byłem absolutnie zafascynowany Goethem i Werterem. Przez wiele lat to była moja ukochana książka. Dziś jestem po drugiej stronie barykady poetyckiej i życiowej, ale to był całkiem dobry utwór w moim dorobku
    • @Simon Tracy Kontynuacja równie mocna. Loch Neufchatel oddany z całą jego grozą - szczury, słoma sklejona odchodami, a w tym wszystkim pojawia się zakonnik-kastrаt z falsetem. Ten kontrast między brudem a "pogodą ducha" - znakomity. Narrator wciąż gra "marny teatrzyk", zakonnik dziwnie spokojny... Czuć, że to dopiero początek czegoś większego. Klimat gęsty jak zawsze. Czekam, co narrator powie na spowiedzi.
    • Tę niesamowitą pieśń Cohena odkryłam niedawno i zainspirowała mnie do napisania wiersza.   The crumbs of love that you offer me They're the crumbs I've left behind L. Cohen.   Krokiem nieśpiesznym i spokojnym - szedłem. Po prostu. Nie wiem dokąd, aż mnie zaczepił niespodzianie przymilny głos zalotną nocą.   Na oknie - uśmiech drżał w latarni. Mówiłaś - niech rozgrzewa słowa. Mój cień był blisko, coraz bliżej. Wabiła go łagodność złota.   Ciepło się przędło przez północe. Myślałem - może po raz pierwszy ktoś mnie zatrzyma w ciemnej drodze przez bezlitosną kolej rzeczy.   I choć bezradny język trzeszczał, jak lód stwardniały pod butami, szukałem w nim właściwych pojęć - by wszystko mogło się wydarzyć.   Znosiłem z włóczęg - niczym kocur - ryby baśniowe, świetlne ptaki, od nowa ucząc się beztroski, wpatrzony w twój nimb delikatny.   Lecz nieostrożnie wyszła na jaw dotkliwa prawda tego okna, że to nie dla mnie skrzy się lampka feerią szeptów i migotań.   Byłem iluzją od początku, garsteczką imion niewybranych, jak zwykle - nikim. Wagabundą, wśród obcych złudzeń niewidzialnym.   Zbiegły się myśli w rojowisko. Złowrogo skotłowane niebo świat na kolanach przeżegnało szaleńczą, zimną kantyleną.   Czekałem chwilę przy granicy blasku i śniegu. Po co? Nie wiem. Liczyłem, że ułomna czułość wciąż ma swój ciężar i znaczenie,   bo mimo błędów... Nic z tych rzeczy. Okno poświatę z siebie zdziera, jakby paliła coraz mocniej, wstydem się jątrząc przez wspomnienia.   Wierzysz, że jeśli teraz sypniesz okruchy łaski w moje rany, będzie nam łatwiej w dwie odnogi rozdzielić jeden nurt zdziczały.   A ja po śladach jasnych ścieżek przeciskam się, pędziwiatr błędny, czasoprzestrzenią, gdzie obrazy drzemią w domostwach zamarzniętych.   Z tobą na zawsze zaś zostanie - nieprzemakalna, słodka cisza. Wszak ból to także pewien komfort. Tak pięknie można o nim pisać.      
    • @Simon Tracy Twój tekst jest gęsty, brutalny, ale i poetycki - jak ballada łotrzykowska powinna brzmieć. Ten narrator, który nawet pod szubienicą nie traci dumy i humoru wisielczego - to postać świetnie wykreowana. Klimat średniowiecznej Francji oddany bezkompromisowo - z całym brudem, okrucieństwem i wisielczym humorem. Narrator jak prawdziwy łotr: dumny, szelmowski i poetycki do końca. Mocne! Ten język! Archaiczny, pełen detalu - czuć w nim Villona i klimat ballad łotrzykowskich. A ta tyrada bohatera przed woźnicą - "król podziemi, żak uczony, poeta bez druku" - to czysta złodziejska brawura. Świetnie napisane.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...