Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie lubię kiedy kurczy się
niedopieszczona małżowina we mnie
domaga się Jeszcze więcej szaleństwa
w zaciskanych od środka. sprzeciw

kiedy mnie ostatnio odkryłeś
malowałam...szminką w obawie przed niedomknięciem
w miejscu wcześniejszych pęknięć kopiowałam
błoto wąskotorowo trzymało się twarzy

Prawo biegunów
w jądrach wszystkich światów

Opublikowano

puszczam go takim , bo nie doczekał się jakichś dodatków ani ubytków w warsztacie, a poza tym mam go serdecznie dość.oldy
zróbcie z nim co chcecie...nawet nie musicie go czytać już.jest oddany.

Opublikowano

oldy
o ile pierwsze cztery wersy wyraźnie świadczą o wymagającej naturze
to następne 7. i ósmy - zbyt zakręcone - zmuszają do snucia wątku;)
zastanawiam się co wstawić w ten trzykropek;)
Nawet ładnie pachnie
pozdr.

PS. a nie można tego pierwszego wersu posunąć o kilka spacji do przodu?
albo pozostałe cofnąć? tak dla porządku

Opublikowano

w miejscu wcześniejszych pęknięć kopiowałam
błotowąskotorowo trzymało się twarzy

wiersz baardzo zakręcony, jednak daje się odczytać brak czułości, na który cierpi Plka, słowo wytłuszczone , nie bardzo mi pasuje do frazy... ale to tylko mi..
pozdrawiam ciepło ES

Opublikowano

egzegecie:odpowiadam co do p.s-a-nie można,chaos ludzka rzecz , ale i moja maszyneria się chiba zgubiłła;
S.Żak-ba! brak czułości to mało powiedziane, proszę zobaczyć skutki!
Jak dwoje mówi ,że zakręcony - to Kubuś Puchatek wie ,że dwa dodać jeden zmienia postać (dębczaka)rzeczy.

Opublikowano

*nie lubię kiedy kurczy się
niedopieszczona małżowina we mnie
domaga się Jeszcze więcej szaleństwa

To mi się podoba, reszta dla mnie niedostępna-jak dla wypłoszka ;) Poczytam może jeszcze i jak coś w miarę sensownego przyjdzie mi na myśl, napiszę!
Pancolek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czymam za przyjście sensownych...nawet czekam-ja już go nie przeczytam!mam go serdecznie dość.
baardzo dzięks za przyglądnięcie-wszystkim Wam.oldy
pees.wcale się Wam nie dziwię.Mnie jednak on bardzo zmęczył.wścieka mnie i dziwi,że nikt go nie sprał.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • oglądam nieśmiałe  dawne marzenia  które nie ujrzały światła dziennego    gdyby… tak czasami myślę    jaka byś była  w bliskim spotkaniu    tam wtedy  czarowałaś  byłaś niezachodzącym  słońcem  a ja  ja chmurami na niebie    bawiłaś się  moim cieniem    6.2025 andrew 
    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...