Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Potknął się o wyrwaną z chodnika płytkę, a następny krok postawił prosto w kałużę. Przypomniał sobie prawo serii, a jedynie gdzieś, na skraju świadomości zauważył, że przecież tu od zawsze był asfaltowy trotuar, a nie płytki, w dodatku nadgryzione zębem czasu. Uważniej stawiał kroki i po kilku minutach wszedł do budynku uniwersytetu.
- Dobry, panie profesorze - usłyszał z okienka portierni, niegdyś przeszklonego, obecnie tak oklejonego reklamami i ogłoszeniami, że portiera było jedynie słychać.
- Dzień dobry panu - odpowiedział i odruchowo poprawił białe mankiety wystające spod rękawów marynarki.
Wszedł do swojej pracowni i, starym zwyczajem, szeroko oparł się o katedrę. Lubił tę chwilę przed wejściem studentów, gdy świat ciszą i zapachem pasty do podłogi chwalił matematyczną prostotę.
„Zaraz wszystko ulegnie chaosowi” - pomyślał - nieprzewidzianemu żadną teorią jazgotu młodych adeptów królowej nauk.
Jego przewidywania sprawdziły się nadzwyczaj dobrze. Harmider, jaki zapanował w sali, zdawał się przeczyć wszelkim prawidłom, jakby hałas sumy studentów był czymś o wiele większym, niż suma poszczególnych głosów. „Continuum nad alef 0” - zażartował w myślach.
- Drodzy państwo, czy możemy zacząć? - spytał nieśmiało. W sali zaległa absolutna cisza.
- Przedmiotem naszych dzisiejszych rozważań będzie piękno liczby pi. Wszyscy znamy jej matematyczne właściwości, lecz chciałbym dziś zainteresować państwa pewnymi ukrytymi jej cechami.
W ostatnim rzędzie ktoś podparł głowę i zamknął oczy.
- Może najpierw zobaczymy - kontynuował - jak ma się sprawa z cyklicznością występowania poszczególnych cyfr. First things first, jak mawiają Anglicy, więc zacznijmy od jedynki. Jakie odległości dzielą poszczególne jej wystąpienia? Ktoś chętny?
Dziewczyna o maślanym wzroku podniosła rękę.
- Proszę.
- Dwa, pięć, trzy - powiedziała szybko, jakby bała się, że ktoś ją uprzedzi.
- Kto poprawi? Przypomnijcie sobie, na początek może do dwudziestej cyfry po przecinku.
W sali rozległ się cichy pomruk.
- Dobrze powiedziała - jakiś młodzieniec wyglądający bardziej na atletę, niż na matematyka wstawił się za dziewczyną - dwa, pięć, trzy.
- Drodzy państwo, skoro macie kłopoty z pamięcią, to proszę, zerknijcie do tablic matematycznych. Z pamięci zacytuję jedynie dwadzieścia pierwszych cyfr, ale państwo powinniście choć tyle znać: trzy przecinek jeden cztery jeden pięć dziewięć dwa sześć pięć trzy pięć osiem dziewięć siedem dziewięć trzy dwa trzy osiem cztery sześć. Jak widzicie, cyfra jeden występuje jedynie na pierwszej i trzeciej pozycji po przecinku.
- Panie profesorze, chyba jednak nie - inny młody mężczyzna wpatrywał się w jakiś podręcznik - chyba jednak  jest równe trzy przecinek jeden cztery jeden pięć dwa trzy dwa cztery jeden...
Nie skończył, gdyż profesor huknął:
- Co pan za brednie wygaduje! Z jakiej książki wziął pan te bzdury?
- To jest skrypt pana profesora - odparł student - o, w rozdziale o magicznych własnościach liczb sam pan pisze...
- Daj mi to! - wyrwał mu książkę z ręki i z niedowierzaniem spojrzał do środka. Pokręcił głową.
- Tu wkradł się jakiś błąd, może w korekcie nie zauważyli - mówił coraz mniej pewnie, bardziej do siebie niż w stronę słuchaczy.
- Ale panie profesorze, w tablicach też jest taka wartość, w szkole też nas tak uczyli - odezwały się liczniejsze głosy.
- To niemożliwe, niemożliwe - szeptał do siebie - wszędzie są błędy, cała matematyka runęłaby w gruzach - kontynuował, a sala wokół niego zaczęła wirować szybciej i szybciej. Gdy upadał, chwycił się za serce i w tym momencie obudził się.
„Co za koszmar” - pomyślał. „Jeszcze parę minut poleżę, zanim wstanę” - postanowił, lecz był zbyt wzburzony, żeby znów zasnąć; bezczynne leżenie z półprzymkniętymi oczyma też go nie uspokajało.
Wstał i zamiast, jak zwykle, pójść do łazienki, pierwsze kroki skierował do biblioteki. Po chwili trzymał już tablice matematyczne, w których odczytał, że  - zgodnie z oczekiwaniami - wynosi z grubsza 3.141592653589793238.
Zadowolony porządkiem świata wstawił wodę na kawę i poszedł się umyć.
Na śniadanie zrobił sobie jajecznicę na maśle, gdyż była środa; do tego zjadł kilka tostów i popił czarną kawą, tak mocną, że mogłaby kogoś nieprzyzwyczajonego przyprawić o kołatanie serca.
Spakował kilka skoroszytów z notatkami, które zajmowały większą część podłogi i całe biurko w gabinecie, po czym wrócił do biblioteki i włożył do skórzanej, brązowej teczki jeszcze tablice matematyczne.
Wyszedł z mieszkania, starannie zamykając drzwi i sprawdzając każdy zamek kilkukrotnie. Wezwał windę, a gdy otworzyły się drzwi, zamyślony, dał krok w dwudziestometrową przepaść. Pomyślał jeszcze, że zawsze bał się windy i
obudził się, gdy tramwaj podskoczył niebezpiecznie na zakręcie.
Serce mu biło, jak szalone. „Chyba muszę odwiedzić lekarza” - skonstatował i przycisnął do piersi podniszczoną, czarną teczkę.
Wysiadł na pętli i wolnym krokiem skierował się ku uczelni. Ze zdumieniem zauważył, że chodnik pokryty jest rozwalającymi się płytkami. „Dziwne, że nie zauważyłem tego wcześniej” - pomyślał. „Głowę bym dał, że w zeszłym roku położyli tu asfalt” - przypomniał sobie i potknął się.

2 września 2007

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to nie są twoi przyjaciele.  tak mi próbowano wmówić Co tak naprawdę o nich wiesz? muszę się trochę natrudzić    by przypomnieć sobie szczegóły ich żyć, ich związków, ich przeżyć  jak gdyby me myśli już pruły zapamiętanych faktów nić   nie wyrecytuje ich wszystkich miłości, nie znam ich życia w szczegółach nie często jestem u nich w gości czyżby się ta relacja popsuła?   tak naprawdę wiem o nich wszystko  co powinienem wiedzieć i nie potrafię sobie wyobrazić  lepszych przyjaciół na świecie 
    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...