Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

wyparte obrazy


Rekomendowane odpowiedzi

Mieszkanko w bloku na parterze. Przed wejściem napis „ Wróżka” . Zanim tam poszłam wyobrażałam sobie staruszką obwieszoną mnóstwem złotych paciorków w zwiewnych szatach. Jakież było moje zdziwienie gdy w drzwiach stanęła niewysoka smukła kobieta około pięćdziesiątki ubrana w biały t-shirt i jeansy. Po wejściu do przedpokoju poprosiła mnie o zdjęcie płaszcza następnie zapytała na jaką kawę mam ochotę , oczywiście parzoną dodała. Wymieniła około piętnastu nazw, szczerze mówiąc nic mi nie mówiły, dawały tylko popis dla wyobraźni. Poprosiłam aby sama wybrała.
Pokój do którego mnie wprowadziła był pomalowany na fioletowo z dodatkiem wrzosu i granatu. Zaciągnięte rolety okienne pozwalały świecom na nadanie głębi i tajemniczości. Mała kobietka tutaj nie pasowała.
Przyniosła kawę w maleńkich filiżankach. Porcelana była tak delikatna, że widziałam czerń przez ścianki. Poprosiła abym wypiła, uśmiechnęła się poczym wyszła. Aromat delikatnie rozchodził się we wszystkie zakątki przenikał pory i koncentrował się w nozdrzach.
- Smaczna , prawda ? usłyszałam głos, drgnęłam gdy położyła mi dłoń na ramieniu,
Spokojnie jest Pani bardzo spięta, zaparzyłam dla ciebie, pozwolisz , będę mówiła ci po imieniu, Pełnię Księżyca, czuję że jest ci potrzebna
- Anna,
- Tak , Anna ,miło mi cię poznać Aniu, mów mi Teresa.
Wtedy pojawiła się na nowo ubrana w długą wrzosowo fioletową suknię, kompatybilna względem pokoju.
- A gdzie jeansy i t-shirt? uśmiechnęłam się
- Zobaczyłam nitkę rozczarowania na czole, mrugnęła okiem, postanowiłam to zmienić, usiadła.
- Słucham o co chcesz zapytać?
- Sama nie wiem, w sumie, weszłam przypadkowo
- Przypadki nie istnieją, wszystko co dzieje się w życiu stwarzamy sami.
- Jeśli wierzyć temu co mówisz, to rzeczywiście, od dłuższego czasu właściwie lat myślałam nad wizytą u wróżki. Jeśli chodzi o dzisiaj to po prostu skorzystałam z okazji przypadkowego napotkania szyldu.
- A ja po prostu nie miałam klientów , uśmiechnęła się szeroko, podaj mi dłoń
- Którą? Spojrzałam na otwarte wnętrza, nie wiem którą, powtórzyłam.
- Dobrze wiesz, po prostu ją wyciągnij.
Podałam lewą z blizną z dzieciństwa i schodzącym od płynu do mycia naczyń naskórkiem.
Wstydzę się moich dłoni, są duże i mają grubą skórę.
- Nie bój się, otworzyła poczym obróciła żeby zobaczyć grzbiet, następnie zaczęła opowiadać mi życie. Podała wiele szczegółów z dzieciństwa, spraw związanych z rodzicami, pierwszą miłością i każdą następną. Na koniec spojrzała mi prosto w oczy, czeka cię jeszcze wiele niespodzianek.
- Nie wiem co powiedzieć, wszystko co mówisz jest prawdziwe.
- Nic nie mów , zostaw dla siebie. Teraz rozłożę karty , ty w tym czasie pomyśl o co chcesz zapytać ale nie mów na głos, zapytaj siebie.
Teresa podała karty żebym je przez chwilę potrzymała. Następnie rozłożyła talię. Mówiła długo o mojej obecnej sytuacji i o przyszłości. Radziła z czego zrezygnować a co pozostawić tak jak jest żeby samo pracowało. Po kartach poprosiła żebym obróciła filiżankę tak jakbym chciała wylać jej zawartość na spodeczek. Co prawda wróżenie z fusów najmniej do mnie przemówiło. Za seans zapłaciłam kart kredytową, była taka możliwość, bo okazało się że kwota stu pięćdziesięciu złotych polskich które posiadałam jest niewystarczająca.



- Tylko pamiętaj, uważaj na przejściu i używaj z rozwagą warzyw, dodała kiedy zamykała za mną drzwi.
Nie bardzo wiedziałam o co chodziło wróżce Teresie z tymi warzywami. Jednak tak jak prosiła nie zadawałam pytań na które i ona nie znała odpowiedzi. Tak myślę.
***
- Beznadziejny wstęp do powieści, powiedziała przecierając brudne szkła koszulką równie nieświeżą co oddech. Poznajemy bohaterkę jak rozmawia z wróżbitką i nie wiadomo w ogóle o czym i po co.
Anna siedziała ze spuszczoną głową. Miała na sobie granatową koszulę nocną z Gerfildem. Lubiła ją za miękkość i ciepło zimą, latem doskonale wchłaniała pot.
- Ale znasz przecież ciąg dalszy, pamiętasz jak napisałam dwa lata temu Rozmiar czterdzieści jeden, chciałam zakończyć. Pomyślałam, że nawet może z tego być niezłe opowiadanie w grubszym wydaniu.
- Rób jak uważasz, mnie się nie podoba. Alicja przeszła do kuchni zalać kawę.
- Chcesz z mlekiem i z cukrem?
- Bez cukru poproszę
Alicja usiadła do komputera.
- Ciekawe jak tam mój wczorajszy wiersz na spale, uśmiechnęła się. Myślisz, że jest dobry?
- Nie mam zdania, znowu każe jej się ustosunkować się do spalonych przebojów typu , zapiszę wszystko co mówisz bo to moje a mówisz tak pięknie.
Anna nie miała zamiaru znowu w najdelikatniejszy sposób próbować tłumaczyć się, że wiersz nie koniecznie jest do bani , jednak powinien poleżeć troszkę w warsztacie. Wyszła do sypialni. Czuła się osłabiona. Miała żal do Alicji, że w taki łatwy sposób przychodzi jej krytyka. Zażyła trzy tabletki clmsu i włączyła radio. Zastanawiała się jak spędzi wieczór, może będzie pisać albo pójdzie na piwko. Tylko z kim? Od lat cierpiała na brak znajomych. Właściwie odchodziła od ludzi. Męczyli ją wiecznie zadowoleni z życia uśmiechnięci i głośni przyprawiali ją o mdłości kiedy o tym myślała, jednak gdy już ściskała ręce na powitanie uczucie wyobcowania ustępowało i wtapiała się w tłum. Zamknęła oczy. Koalicja LiS rozpadła się wraz z wyborem nowego ministra rolnictwa Wojciecha Mojzesowicza.
Ta nominacja podobno nie znaczy nic. Dwudziestego drugiego sierpnia okaże się czy koalicja istnieje . PiS być może rozbije Samoobronę i tym samym utrzyma większość głosów dla siebie. Życie polityczne nabiera głupawego rozpędu z górki. Wszyscy naokoło narzekają na rząd Kaczyńskich a jednak ktoś na nich głosował. Anna wierzyła w teorię spisku nie mniej niż Alicja. Światem rządzie masoneria i trzyma w ryzach wszystkich. Przypomniały jej się wydarzenia związane z koncertem Dody w czerwcu. Na występ przybyły setki ludzi z całego miasta. Teraz można by sobie wyobrazić film animowany. Ludzie stojącą twarzą do sceny
w oczach pojawiają się hipnotyczne kręgi twarze szaro fioletowe obwisłe i wzrok tępy. Doda śpiewa przekaz szatana. Przestraszone tłumem chciały z Alicją uciec, lecz zombie zastępowali im drogę, krzyczeli do nich, nie tędy kurwy, nie ma przejścia! Czuły moc w tej muzyce i tę bezmyślność, napięte struny nerwów ludzi którzy chętnie wbiliby im nóż w plecy. Doda to marionetka masonerii, przynajmniej tej polskiej, odmóżdżacz. Anna nie zdziwiłaby się gdyby PiS wykorzystał tę kukłę w wyborach. A może już wykorzystuje. Przekazy do podświadomości idą w Polskę falami radiowymi. Może nawet mocniejsze od radia Maryja i telewizji Trwam. Sugestia autorytetu. Alicja napisała potem, wpasowuję się we wszystkie stereotypy kim jestem.
- Anka, ty śpisz? Alicja trzymała ja za udo i potrząsała delikatnie. Wychodzę na rower. Umówiłam się. Wyjdę z Marcelą ale ubierz ją.
Ubrać Marcelę, jakby nie mogła tego zrobić sama. Anna wstała w materacu. Założyła psu kolczatkę. Mały ryjek cieszył się na spacer. W pysku trzymała resztki po piłce. Figlarnie spoglądała podrzucając flak. Podobno psy najbardziej lubią bawić się flakiem.
Po ich wyjściu w domu zrobiło się cichutko. Marcela ożywiała te trzydzieści osiem metrów kwadratowych. Była czarnym Buldogiem Francuskim z białą krawatką i krzywym ogonem.
W mieszkaniu numer pięćdziesiąt osiem mieszkały jeszcze trzy koty. Każdy w tym domu był inny od pozostałych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł na opowiadanie ciekawy. Moim zdaniem wątek z wróżką powinien być bardziej rozwinięty i dopracowany. Niestety dostrzegłem pewien brak konsekwencji w budowaniu fabuły, zbyt szybko przechodzisz z jednej myśli do drugiej i czytelnik może się przez to nieco pogubić. Musisz popracować nad interpunkcją oraz literówkami, np. "Za seans zapłaciłam kart kredytową", "Anna wstała w materacu", itp. Myślę, że pisanie sprawia Ci przyjemność, to dobrze, bo masz lekkie pióro. Moja rada - nie śpiesz się, pracuj nad tekstem a będzie coraz lepiej. Pozdrawiam serdecznie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Rafael Marius :) w sumie...ja też lubię, zwłaszcza w połączeniu z bujną roślinnością lecz... gdyby te wszystkie zwierzęta uciekły z niewoli...strach się bać;) Dzięki:)       @jan_komułzykant  Dziękuję bardzo   (nie chcę napisać gorąco, bo dziś to byłoby niewłaściwe - 35stp.!)           @Marek.zak1 :))) Dzięki i również pozdrowienia      @agfka :)    
    • sympatyczny obraz, z nostalgią w tle… Chętnie się czyta teraz takie migawki. Stylistycznie jeszcze dopracowałabym tekst, bo lirycznie trochę mało się dzieje pomiędzy zdaniami, nie wszystko też jest jasne jeśli chodzi o specyfikację miejsca (jej ( latarni) kamienne schody ), a po zdobyciu schodów - dziewczyna i chłopak nagle : są rozsypani piaskiem (  ?), myślałam, że są już na szczycie latarni… takie nieścisłości troszkę burzą tekst, pozdrawiam miło.
    • @Amberporannie, kanikuła kojarzy z rosyjskim, wakacje jednak polskie są. 
    • Szept bohaterów z przeszłości… Niosąc się znad kart podręczników historii, Dotykał w dzieciństwie naszej wrażliwości, Ucząc miłości do dziejów ojczystych… Gdy w budynkach szkół starych z sypiącym się tynkiem, Młode nauczycielki swej pracy oddane, Tak wielu z nas odmieniły życie, O historii ojczystej ucząc wciąż pięknie…   Gdy pośród radosnego dzieciństwa chwil beztroskich, Serdecznymi słowami ambitnej nauczycielki, Tak bardzo po temu zachęceni, Zatapialiśmy się w świat zamierzchłej przeszłości… A przepięknie wydanych historycznych powieści, Kolejne z zapałem przewracając karty Bacznie śledziliśmy bohaterów ich losy, Odmalowując je pędzlem dziecięcej wyobraźni… By długimi księżycowymi nocami, W bezdennej snu otchłani skrzętnie ukryci, W czytelniczych emocjach wciąż zatopieni, O ukochanych bohaterów przygodach śnić...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Szept bohaterów z przeszłości… Gdy snem znużone przymkną się powieki, W szaty słów barwnych się przyoblókłszy, Aż po najodleglejsze świata zakątki, Muśnięciem niewidzialnej swej dłoni, Dotyka długimi nocami rozbudzonej podświadomości, Śpiących snem kamiennym milionów ludzi, By snem otulone emocje poruszyć…   By poprzez snów barwne obrazy, Opowiadać o losach partyzantów niezłomnych, Którzy w godzinie życiowej próby, Wzorem swych przodków przenigdy nie zawiedli… Z bezwzględną walką o niepodległość Ojczyzny, Mężnie niegdyś spletli swe losy, Z tlących się z wolna zalążków konspiracji, Tworząc kolejne zwarte oddziały… A pod osłoną rozległych lasów i borów, Gdy zabrzmiał praojców złoty róg I nastał upragniony czas odwetu, Brali zemstę na znienawidzonym wrogu…     Szept bohaterów z przeszłości… Choć ludzkim uchem pozornie niesłyszalny, Zarazem tak poruszający i tajemniczy, Dotyka strun naszej wrażliwości… Każdej smolistej bezchmurnej nocy, Przypominając o tamtych czasach okrutnych, Gdy mroki bezwzględnych dyktatorów duszy, Rozpleniając się glob cały niemal spowiły…   Gdy świat zalała powódź nienawiści, Kolejnych blitzkriegów niszczycielskimi falami, W imię krwi wyższości i postępowej eugeniki, Budząc w ludziach najprymitywniejsze instynkty… W wzniesionym ludzką ręką ziemskim piekle, Odgrodzonym od świata kolczastym drutem, Oni nie wahali się ofiarować swe życie, By w chwili próby ratować cudze… Widząc co dzień upadlanych swych bliźnich, Towarzyszy tamtej okrutnej niedoli, Uczyli ich niestrudzenie chrześcijańskiej miłości, Nie bacząc na doznane od świata krzywdy…     Szept bohaterów z przeszłości… Niosący się znad nadniszczonych obrazków świętych, Między starych modlitewników kartki I stuletnie niekiedy do nabożeństw książeczki, Pomarszczoną dłonią z czcią nabożną wetkniętych, By w smutnej niekiedy życia jesieni, Kierować ku nim rzewne modlitwy, Wypatrując z nadzieją choć nikłej pociechy,   Niejednej schorowanej staruszce, W ostatniej życia już dobie, Nim zakończyło ono długi swój bieg, Upragnioną zesłał pociechę… Gdy w drewnianym kościele spowitym półmrokiem, Pośród pustych odrapanych ławek, Na lat swych młodzieńczych odległe wspomnienie, Otarła ukradkiem gorzką łzę… Wspominając jak z niezłomnych partyzantów oddziałem, W kilkuosobowym zastępie sanitariuszek, Ofiarowywała najpiękniejsze lata Ziemi Ojczystej, W której otulona snem wiecznym spocznie...  
    • Rozległa plaża, opustoszałego wybrzeża z widokiem na morską latarnię, nawołuje. Słoneczny krąg w kolorze pomarańczy przesuwa się na nieukołysanym błękicie. Od strony lądu wyrastają budowle. Pas gorącego piachu odgradza wzburzoną wodę od miasta, prowadzi do latarni. Kamienne schody pokonane w pośpiechu, podwójnie wyczerpują. Fala za falą zalewając plażę okala wyciem starych murów blok. Na miejscu zmęczony oddech rozdziera płuca. Dziewczyna i chłopak, rozsypani piaskiem.   Ona wyczesuje promienie słońca z włosów. On zmysłowo ogarnia ją spojrzeniem kochanka. Patrzą w zdziwieniu na biegnacy dołem pasaż. Szeroki jak autostrada prowadzi donikąd. Droga bez końca utraciła początek.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...