Przemyslaw Krupa Opublikowano 31 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Lipca 2007 Suchy wiatr. Ciepły deszcz. Chłodny las. Kwiecista łąka. Gniazdo mrówek żyje za dnia. Podążąją jedna za drugą. Na trawy szczyt. Codziennie. I gdy ściągnom krople rosy, wracają pod ziemie. Widziałem jak klęknąl przed mrowiskiem. Czarne robaczki. Chwycił patyk i pochwycił jedną, tą ze szczytu trawy. Pozwolił jej wejść na swoją dłoń. Droczył się z nią. Zagradzał jej drogę tak, że musiała iść zygzakiem. Ta szła uparcie coraz wyżej i wyżej. Pochwycił ją i położył sobie na język.Była gorzka. Spojrzał w górę, uniósł dłoń w stronę nieba i bezwiednie położył twarz w mrowisku.Wydawało się mniej mrówcze niż przypuszczał. Coś kazało tym patyczkom, tej ziemi, tym robaczkom być mrowiskiem. Jeżeli przytulić do niego policzek poczujesz poranek, młodość, orzeźwiającą wilgoć. Mrówki rozpełzły się po całym ciele. Część wchodziła mu do ust. Smakowały okrutnie. Ohydniej niż grupka pojedyńczych mrówek. Co zastanawiające, łykając poszczególne grupki smakował każdą z osobna. Wydawały się wtedy słodkie. Większośc uparcie chodziła po jego ciele. Badając każdą jej część. Stawało się to dla niego męczące. Mrówki dosiadające człowieka? Wszedł do morza. Uwolniony od nich , zobaczył jak unoszą się na grzbietach fali, to zbliżając się ku brzegu, to znikając za horyzontem. Ale mama mówiła mi, że mrówki nie pływają. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się