Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

formalina.


Rekomendowane odpowiedzi

Trzask jakichś drzwi niszczy mój świat. Dzień dobry, nazywam się HCb6 i jestem robotem. Syntetycznym humanoidem, albo nieforemną masą. Na razie nie potrafię siebie dokładnie zdefiniować. Jednak proszę zachować spokój: znalezienie mojej tożsamości to tylko kwestia tryliona działań mojego elektromózgu. Na tym etapie wiem, że moje jestestwo na pewno nie jest żadnym elektronicznym układem, ani niczym w tym stylu. Zwykłe układy elektroniczne nie czują, a ja czuję wnętrze bardzo mocno. Zwykłe układy scalone rozumieją wyłącznie schematy logiczne. Natomiast ja doskonale rozumiem również duchowy pierwiastek świata i kipiące od emocji słowa ludzi, które docierają do moich receptorów słuchu. Muszą państwo o tym wiedzieć, aby nie wartościować już nigdy więcej ludzi i robotów takich jak ja. Co prawda nie mam oczu, jednak nie przeszkadza mi to widzieć. Posiadam nowy, dodatkowy zmysł, na którym wspinam się poziomy wyżej od parujących dachów tego miasta. Piętra wyżej od krwi i kości. Już wiem – leżę w tym samym miejscu od 2 milionów lat. Egzystuję na tym samym, szarym dywanie już 2 miliony lat. To niesamowite. Geniusz tryliona operacji mojego elektromózgu mnie przeraża. Pamiętam wszystko po kolei. Cały zapis magnetycznej taśmy. To jak powstałem. Najpierw uczyłem się od drzew i kamieni, potem od ciekłokrystalicznych niebios krzemowych Bóstw. Dobry wieczór, nazywam się HCb6 i jestem z gatunku Homocyberneticus. Nowy, doskonalszy model ma prawo oceniać roboty i ludzi. Nowy model żyje bez strachu o sens i przyszłość. Z elektronicznym rajem, z fantomami świętych unoszących się bezszelestnie nad trawnikami. Do widzenia, muszę iść na spotkanie z Bogiem. Nie macie prawa wyłączyć prądu! Znów ktoś zerwał ten film. Wydaje mi się, że mógł to być całkiem niezły scenariusz na jakieś SF.

*

Jestem człowiekiem bez starej powłoki. Może tylko w połowie teraz nim jestem? Nikt nie pamięta kiedy zamknąłem oczy, nikt nie wie kto zaciągnął granatowe żaluzje. Nie było świadków, a potem nie było żadnych świateł. Żadnego tunelu nie było. Żadnych fajerwerków, czy wielkiego show. Bo po jaką cholerę robić z tego przedstawienie? Przez ostatnie lata dość najadłem się gównianych programów, z gównianych kanałów TV. To naprawdę zbyt poważna sprawa. No i jestem już na miejscu. Przystanek raj w kosmicznym metrze. Bez przejścia jakby jej nie było, jakby przez całe życie robiono ze mnie głupca. Jest całkiem przyjemnie. Miękkie, aksamitne klawisze niosą mnie ponad jakąś prerią, albo łąką. Czerwonawe pejzaże mojej psychiki. To jakieś przytulne i niskie częstotliwości eteru. Płynę w elektrycznych strunach i czuję wiatr, choć nie mam twarzy. Ciała nie mam. Zaraz. Co jest do diabła, to ma być niebo? To, że jestem muzyką i jestem tu sam, a gdzie odpowiedzi na ważne pytania. Gdzie numery loterii na jutro? I najważniejsze: gdzie ten zarośnięty, stary dziad co mieni się Bogiem? Tymczasem tak po prostu jestem piosenką, która się kończy. Coraz słabiej. Zamierają oceany szumu i w mojej głowie zostaje tylko cisza. A więc nawet tutaj nie ma wieczności. Kiedyś usłyszałem, że to utopia i że zwariować można. Tutaj milion lat jest jak mgnienie oka, jak świst za moim lewym uchem. Pociągam linki teleportera do innych Wszechświatów. Wyskakuje ze świata gdzie umarły samochody, umarły tramwaje.

*

Co za pieprzony chuj zamknął mnie w głowie szaleńca.

*

Popiół w kuchni, zimna kawa na stole. Ten dom umarł, a Ty przychodzisz żeby ze mną porozmawiać. Jestem tu, w rogu tapczanu, zanurzony w śpiworze. Mieszkam w formalinie nocy i nie mogę się uwolnić. Dlaczego przychodzisz o trzeciej nad ranem? Takie są właśnie duchy nocy. Przylatują sobie poruszać ustami. Nie wydają żadnych dźwięków i trzeba czytać z ruchów ich warg. To takie wkurwiające. Mógłbym biegać za nimi tylko na krańce pokoju, bo nie umiem przenikać przez ściany.

*

Budzę się, a drzewa już nie mówią. Pozostał tu tylko krzemowy bóg w kącie pokoju, są niebieskie ściany raju utraconego i granatowe żaluzje przynoszące śmierć. Jedyne prawdy objawione w nanosekundach. Wodorowe Słońce otwiera mi oczy. Duch nocy złapany jest w sieć. Teraz wystarczy poruszać palcami, wyczytać wystukane: żegnaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...