Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

głowa
za głową
i za głową
głowa
raz niżej
raz wyżej

wężyk ciągnął się
chyba aż na ziemię

grali w pomidora
przeklinali
tonęli we łzach

jedni przepychali się do przodu
inni do tyłu

wszystkich jednak
łapano za uszy
i odstawiano na miejsce

pewien jegomość
zwędził starszej pani
markowy zegarek
ktoś chciał odkupić
od sąsiada dokumenty
wciskając mu swoje
inny starannie maskował
flaszeczkę szczęścia
w nogawce

kontestatorzy próbowali
skrzyknąć wiec protestacyjny
człowiek pieniądza
wołał o adwokata
dzieciaki wrzeszczały wniebogłosy
wyglądając matek

próbowano
naprędce
czynić dobro
oferując w koło
dozgonną pomoc

a kolejka przesuwała się
w nieziemsko wolnym tempie

i wbrew podejrzeniom
za odprawą
nie było wind
w górę
i w dół
ale dwa pociągi
w przeciwnych kierunkach
kto zapłacił
mógł jechać nawet
pierwszą klasą

[sub]Tekst był edytowany przez Michał Kowalski dnia 01-08-2004 00:35.[/sub]

Opublikowano

Uczynię zadość sugestii Autora i spróbuję swoje czytanie Jego wizji jakoś oddać w słowach.

Na początku o tytule. Żywcem wzięty, jak widać, z "Trenów" Kochanowskiego. Tam było rozpaczliwym krzykiem w pustkę, wołaniem niosącym cały ból i zwątpienie. Doczekało się odpowiedzi. I to już znamy...Czym jest jednak ten tytuł tutaj ?

Z kolei ogólnie o tematyce. Wg mnie apokalipsa spełnia się , choć bez trąb, nawet pierwsza klasa i ekspres czekają. Z pewnością tekst dotyka problemów ostatecznych. w ciut pokrętny sposób mija zagadnienie wartościowania, kategoryzowania czynów. Rodzi pytanie: co jest środkiem płatniczym?

Teraz o środkach. Rozmaitość zaskakuje pozytywnie. Nawet nie drażni "flaszeczka szczęścia" czy "dozgonna pomoc". Przypomina mi to tryptyk i dwa rózne jego skrzydła. Dwa pociągi w przeciwne strony, które spotkać sie mogą pod warunkiem, że deski na których je namalowano, litościwa ręka połączy w jedno, kładąc kres całemu zamieszaniu ze środkowego obrazu.

Wracając do tytułu , sądzę że pyta on o KONIEC. Czy można go przeczuć, czy można go przygotować, czy można ręczyć za to, że nastąpi?

A.

Opublikowano

Na wstępie chciałbym serdecznie podziękować za tak obszerną wypowiedź i za czas, który Pani poświęciła.

"Rodzi pytanie: co jest środkiem płatniczym?" - doskonałe pytanie moim zdaniem

"Teraz o środkach. Rozmaitość zaskakuje pozytywnie." - niezwykle miło to słyszeć

"wracając do tytułu , sądzę że pyta on o KONIEC." - gratuluję dedukcji, wspaniale, że Pani to uchwyciła

pozdrawiam gorąco

Opublikowano

Witaj Michale:-).

Recenzent ze mnie marny, więc raczej nie masz co liczyć na spójny, "profesjonalny" komentarz. Prawdopodobnie będzie to kilka rozczochranych przemyśleń, ale... niech tam - nie mogę ominąć tego wiersza.

Napisałeś mi,że jesteś młodym człowiekiem. Niesamowite - według mnie jesteś dojrzałym poetą. Aż "strach" pomyśleć jakie wiersze będziesz pisał za parę lat:-).

Pierwsza rzecz: nie znalazłem ani jednego błędu ortograficznego, gramatycznego, ani lterówki nawet. Już za samo to, należą Ci się wielkie brawa.

Nie używasz co prawda interpunkcji, ale wersyfikacja jest tak klarowna, że brak znaków wcale nie przeszkadza w odbiorze wiersza.

*wężyk ciągnął się
chyba aż na ziemię*
To dla mnie wersy kluczowe. Po ich przeczytaniu rozjaśniło mi się pod "kopułą":-). Chociaż zestawienie z:
*za odprawą
nie było wind
w górę
i w dół
za to dwa pociągi
w przeciwnych kierunkach*
mogłoby wydawać się nieco anachroniczne, to jednak biorąc pod uwagę "nieziemskość" kolejki, per saldo wychodzi jak najbardziej ok.

Ogólnie: precyzyjnie i w przemyślany sposób ukazany... chaos i rozgardiasz - duża sztuka:-).

Na koniec: idąc za sugestią Joanny W., BEZWZGLĘDNIE DOMAGAM SIĘ ujawnienia rodzaju waluty. Kto wie, kiedy ta wiedza może okazać się przydatna:-))).

Szczerze gratuluję - pozdrawiam:-).

Opublikowano

Panie Michale - moim skromnym - to najlepszy Pana tekst, jaki czytałem. Na pewno wart powrotów i wnikliwego wczytania. W zasadzie nie ma się czego czepiać - należy przeżywać i rozmyślać. Wiersz zbudowany jest na wielu opozycjach: kolejka z ziemi do..., jedni do przodu, inni..., windy, pociągi... Zastanowiłem się nad fragmentami, które łaczą te przeciwieństwa (są pomiędzy), albo wskazują inne wyjście. "wszystkich jednak / łapano za uszy / i odstawiano na miejsce", "a kolejka przesuwała się w nieziemsko wolnym tempie... ". Refleksje są minorowe. Jeśli dodać końcowe: "kto zapłacił / mógł jechać / nawet pierwszą klasą" - to zupełnie się odechciewa chcieć...
I tu pytanko: a co z Pana (młodym) entuzjazmem? Bo w opisach brak mi też młodzieńczych - czy - młodzieżowych - charakterystyk (problemów). Rozumiem, że potraktował Pan zagadnienie - uogólniając, z dystansu ogólnoczłowieczego. A jakie jest Pana (Wasze - pokoleniowe) przesłanie? To nie zarzuty - to moja ciekawość. Może coś z tego wyniknie... Sprawność warszatatu Pan już osiągnął - może pora na podrążenie w gorącej lawie rzeczywistości? Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Yourku, Twoje słowa sprawiły mi wielką radość... bardzo wielką. Cieszę się ogromnie. A co do waluty - mogłyby być nią dni, dni darowane nam w życiu wiecznym;)
Serdeczne podziękowania za ten obszerny komentarz Yourku
pozdrawiam gorąco
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję gorąco. Poświęcił Pan dużo czasu temu utworowi - to dla mnie komplement i zaszczyt. Niezwykle miło mi słyszeć pozytywną opinię.
Co do pytań, które Pan zadał - "Rozumiem, że potraktował Pan zagadnienie - uogólniając, z dystansu" - to oczywiście cześć odpowiedzi, której już Pan sam udzielił. Trudno mówić mi o przesłaniu pokoleniowym, dlatego, że z pokoleniem moim bardzo często trudno mi się utożsamić i porozumieć. Nie widzi Pan młodzieńczego ducha, entuzjazmu - może dlatego, że młoda osoba często pragnie uniknąć ładunków właśnie młodzieżowych we własnych utworach... poza tym muszę zaznaczyć, iż jestem osobą niewierzącą (to na pewno wpływ ma)

pozdrawiam serdecznie

[sub]Tekst był edytowany przez Michał Kowalski dnia 18-04-2004 21:16.[/sub]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha. Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne,  rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska 
    • @Marek.zak1Dziękuję, że zajrzałeś. Opowiadanie jest prawdziwe, a puenta - też. No może zależy jeszcze od tego,  jak głębokie i silne jest uczucie. Jeśli powierzchowne i płytkie, to spływa jak woda po kaczuszce. 
    • @Alicja_WysockaZ perspektywy czasu, takie wydarzenia "zatrzymują" dzieciństwo, zakowiczają się w pamięci. A Twoja refleksja na końcu - super!  Moją najładnieszą sukienkę zniszczyła w podstawówce koleżanka z klasy. Przyszłyśmy na zabawę andrzejkową w takich samych kreacjach, ja się uśmiechałam a ona wzięła sok pomarańczowy i mnie oblała. Pamiętam, jak wówczas przeleciała mi myśl przez głowę: normalnie jak w amerykańskich filmach! Miałam na myśli oczywiście te filmy dla nastolatków. :))) 
    • @Gosława Masz rację.  Opowiem Ci, jak zajęta byłam prasowaniem, nagle zaniepokoiła mnie cisza, myślę sobie,  co się dzieje? Schodzę na półpiętro, a chłopcy wyciągnęli z piecyka, który zwie się 'koza' - szufladę z popiołem. Popiół szczęściem był już zimny, ale mnie zrobiło się gorąco. Całą zawartość, rozsypali po pokoju, gdzie się dało, garściami na dywan, na fotele, na podłogę. Wiesz ile było sprzątania? Nie wciągniesz przecież popiołu do odkurzacza. Nawet kilkukrotne mycie podłogi - to za mało. Ufff...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...