Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przeczytałem kilka metrów książek na ten temat. Jedna z nich na długo mi pozostanie w pamięci. Autor wysnuwa tezę i próbuje ją dowieść, że cały świat powstał w jednej chwili i miało to miejsce od 5 - 10 tys lat temu.. Materia jest tylko tworzywem, którego własności tak naprawdę nie znamy. W falach materii brakuje jakiej częstotliwości, itd......
Na świecie dzieje się mnóstwo rzeczy powszechnie uważanych za cuda. Ale to my ludzie za cud przyjmujemy każde zjawisko, którego nie umiemy racjonalnie wyjaśnić z braku wiedzy lub wiary.
"Gdybyście mieli wiarę moglibyście przenosić góry" A może wiedza i wiara to jedno
Dziękuję za podpowiedź. Postaram się zdobyć tę pozycję.

Pozdrawiam Jacek

też mi tłumaczył jeden, który wierzył, że świat stworzył Bóg. Miał mnóstwo argumentów, że ziemia nie ma miljardów lat i podobnie. Coś tam wyliczono, że gdzieś około 6 tys. lat temu. Nie wgłębiałem się :)
Pozdrawiam
  • Odpowiedzi 48
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przeczytałem kilka metrów książek na ten temat. Jedna z nich na długo mi pozostanie w pamięci. Autor wysnuwa tezę i próbuje ją dowieść, że cały świat powstał w jednej chwili i miało to miejsce od 5 - 10 tys lat temu.. Materia jest tylko tworzywem, którego własności tak naprawdę nie znamy. W falach materii brakuje jakiej częstotliwości, itd......
Na świecie dzieje się mnóstwo rzeczy powszechnie uważanych za cuda. Ale to my ludzie za cud przyjmujemy każde zjawisko, którego nie umiemy racjonalnie wyjaśnić z braku wiedzy lub wiary.
"Gdybyście mieli wiarę moglibyście przenosić góry" A może wiedza i wiara to jedno
Dziękuję za podpowiedź. Postaram się zdobyć tę pozycję.

Pozdrawiam Jacek

też mi tłumaczył jeden, który wierzył, że świat stworzył Bóg. Miał mnóstwo argumentów, że ziemia nie ma miljardów lat i podobnie. Coś tam wyliczono, że gdzieś około 6 tys. lat temu. Nie wgłębiałem się :)
Pozdrawiam

Tak piszecie o stworzeniu to mi się nasuwa adres mailowy pewnego polskiego eurodeputowanego :)))
Opublikowano

W fizyce, jak w każdej innej nauce, też są oszołomi. Natomiast jest jedna sprawa, jeśli chodzi o teorie naukowe: może być miliard dowodów "za", jeśli jednak jest choć jeden dowód świadczacy "przeciw" teorii, to teoria jest fałszywa. Tak więc gromadzenie dowodów na to, że świat ma 10 tysięcy lat jest bez sensu, skoro istnieje choć jeden szkielet mamuta, skamielina amonita, czy nawet otoczaki, wytwarzane przez np. kulturę prądnicką w okresie 70 - 48 tys. lat temu. Te wszystkie dowody wskazują na to, że Ziemia istnieje o wiele dłużej.
Nauka opiera się na wykluczaniu, nie potwierdzaniu teorii, znajdowaniu argumentów przeciw, nie za. Wynika to z dość prostych i podstawowych zasad logiki: każdy kwadrat jest dowodem na to, że boki prostokątów śą równe. Wystarczy jeden prostokąt, który nie jest kwadratem, by udowodnić, że to nieprawda.
Pozdrawiam, j.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a czy kiedykolwiek zgłębiałaś się jak się wylicza wiek wykopanych kości? :) może się mylimy w wielu tłumaczeniach świata. kiedyś myślano, że atom jest najmniejszą cząstką, jednak błędnie :) ale to już chodzi o wiarę, i nie próbuję nikogo w niczym przekonać. Mówię jedenie: może.. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiek wykopalisk określa się przy pomocy atomów izotopu węgla C10. Ale już dawno stwierdzono, że rozrzut wyników jest zbyt duży i jednoznaczne określenie staje się coraz mniej dokładne.
W dobie stwierdzenia zjawisk materializacji i dematerializacji przedmiotów i ludzi (zjawiska teleportacji, bilokacji i inne podobne) można podważać wiek wszystkich znalezisk.
Nadal nie wiemy w czym tkwi istota materii? Doszliśmy do pewnej granicy fizycznego poznania i co dalej? Oficjalna nauka dochodzi do pewnego momentu i dalej .......pustka - a może wiara?

pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiek wykopalisk określa się przy pomocy atomów izotopu węgla C10. Ale już dawno stwierdzono, że rozrzut wyników jest zbyt duży i jednoznaczne określenie staje się coraz mniej dokładne.
W dobie stwierdzenia zjawisk materializacji i dematerializacji przedmiotów i ludzi (zjawiska teleportacji, biolokacji i inne podobne) można podważać wiek wszystkich znalezisk.
Nadal nie wiemy w czym tkwi istota materii? Doszliśmy do pewnej granicy fizycznego poznania i co dalej? Oficjalna nauka dochodzi do pewnego momentu i dalej .......pustka - a może wiara?

pozdrawiam Jacek
Są inne metody. Poza tym, nawet przy większym marginesie nie jest on na tyle duży, by potwierdzić te tezy. Np. metoda Sotisa: na podstawie ruchu planet na firmamencie...
Zbyt wiele tez "za" i ani jednej "przeciw" tak naprawdę.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiek wykopalisk określa się przy pomocy atomów izotopu węgla C10. Ale już dawno stwierdzono, że rozrzut wyników jest zbyt duży i jednoznaczne określenie staje się coraz mniej dokładne.
W dobie stwierdzenia zjawisk materializacji i dematerializacji przedmiotów i ludzi (zjawiska teleportacji, biolokacji i inne podobne) można podważać wiek wszystkich znalezisk.
Nadal nie wiemy w czym tkwi istota materii? Doszliśmy do pewnej granicy fizycznego poznania i co dalej? Oficjalna nauka dochodzi do pewnego momentu i dalej .......pustka - a może wiara?

pozdrawiam Jacek
Są inne metody. Poza tym, nawet przy większym marginesie nie jest on na tyle duży, by potwierdzić te tezy. Np. metoda Sotisa: na podstawie ruchu planet na firmamencie...
Zbyt wiele tez "za" i ani jednej "przeciw" tak naprawdę.

już coraz bardziej zbliża się nauka do tłumaczenia zjawisk, które raniej były związane wyłącznie z religią. Poza tym istnieje mnóstwo sposobów by udowodnić to, co się chce udowdnić. W nauce często tak jest, że, co uczony chce odnaleźć, to i odnajduje. Nie jestem przeciw tego, w jaki sposób teraz nauka wszystko tłumaczy, jednak nie odrzucałbym faktu, że wszyscy mogą się mylić :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Są inne metody. Poza tym, nawet przy większym marginesie nie jest on na tyle duży, by potwierdzić te tezy. Np. metoda Sotisa: na podstawie ruchu planet na firmamencie...
Zbyt wiele tez "za" i ani jednej "przeciw" tak naprawdę.

już coraz bardziej zbliża się nauka do tłumaczenia zjawisk, które raniej były związane wyłącznie z religią. Poza tym istnieje mnóstwo sposobów by udowodnić to, co się chce udowdnić. W nauce często tak jest, że, co uczony chce odnaleźć, to i odnajduje. Nie jestem przeciw tego, w jaki sposób teraz nauka wszystko tłumaczy, jednak nie odrzucałbym faktu, że wszyscy mogą się mylić :)
Kiedyś nauką zajmowali sie tylko kapłani. Potem, gdy zaczęli zajmować się nią osoby świeckie, kapłani poczuli się zagrożeni - tracili monopol na tłumaczenie świata. Monopole zawsze są złe, bo prowadzą do manipulacji i daja władzę. Najlepszym przykładem jest starożytny Egipt.
Co do tego, że jak uczony chce znaleźć, to odnajdzie, to już pisałam: naukowcy zajmuja sie przede wszystkim obalaniem teorii, a nie ich potwierdzaniem. Nauka powstaje dzis mniej więcej w taki sposób:
1. tworzenie teorii (na podstawie argumentów "za", którymi mogą być obserwacje, eksperymenty myślowe itd.)
2. próba jej obalenia (!!!)*
3. publikacja teorii
to robi zazwyczaj jeden, niewielki zespół ludzi.
4. ponowna próba obalenia teorii (znalezienia choćby jednego argumentu, który ją obala), i tym zajmują się już tabuny naukowców na całym świecie, często przez długie lata.
Dlatego im dłużej funkcjonuje jakaś teoria, tym większa szansa, że jest prawdziwa. Dziś nikt nie twierdzi, że Słońce krąży dookoła Ziemi, ale dzieje się tak nie dlatego, że jest milion argumentów "za", tylko dlatego, że nie ma ani jednego argumentu "przeciw".
Jeśli chodzi o tłumaczenie wszystkiego - chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie ma takich ambicji, no, może poza Kościołem. Naukowcy dążą do opracowania teorii unifikacji, ale zdaja sobie sprawę, że na razie jest to raczej marzenie, niż plan. No i dotyczy tylko sfery szeroko pojętej fizyki, a nie sięga równiez do zagadnień np. nauk humanistycznych (w końcu jak wszystko, to wszystko). Kościół próbuje.
Czasem teoria przerasta jej twórcę - tak było z Einsteinem, który wprowadził stałą kosmologiczna do swojej teorii względności tylko dlatego, że sam nie mógł uwierzyć, że jego teoria może być prawdziwa. Nie znalazł żadnego argumentu na jej obalenie poza jednym: "Bóg nie gra w kości". Okazało się, że był w błędzie.

Pozdr. j.

PS. Oczywiście to, co napisałam, dotyczy prawdziwej, poważnej nauki, a nie oszołomów typu prof. Giertych czy David Irving, którzy robią dokładnie odwrotnie: szukają argumentów na poparcie swojej teorii totalnie ignorując argumenty przeciw.

* tak, tak, dzisiejszym św. Gralem nauki jest obalenie teorii, nie jej potwierdzenie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Proszę sprecyzować myśli:
- czy Bóg gra z nami w kości?
- proszę przytoczyć argumenty prof. Macieja Giertycha ew. Dawida Irvinga - to jest zrozumiałe, że każdy naukowiec chce swoją teorię udowodnić. Ale w tych zagadnieniach nie istnieje teoria, którą potwierdzają wszystkie fakty. Wysuwane są różne teoryjki, a Darwina to najwyższa pora odstawić do lamusa.
Chyba że my faceci to stanowimy "brakujące ogniwo" :))) a wy kobiety jesteście uosobieniem człowieczeństwa:))))

pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Proszę sprecyzować myśli:
- czy Bóg gra z nami w kości?
- proszę przytoczyć argumenty prof. Macieja Giertycha ew. Dawida Irvinga - to jest zrozumiałe, że każdy naukowiec chce swoją teorię udowodnić. Ale w tych zagadnieniach nie istnieje teoria, którą potwierdzają wszystkie fakty. Wysuwane są różne teoryjki, a Darwina to najwyższa pora odstawić do lamusa.
Chyba że my faceci to stanowimy "brakujące ogniwo" :))) a wy kobiety jesteście uosobieniem człowieczeństwa:))))

pozdrawiam Jacek
Proszę bardzo:
Z Einsteinowskiej ogólnej teorii względności wynika, ze Wszechświat się rozszerza. Einstein nie wierzył w to, uważał, że niemoiżliwe jest, by Wszechświat nie był statyczny. Dlatego wprowadził stałą kosmologiczną - wymyślony twór, dzięki któemu wszystko "sie zgadzało" i Wszechświat pozostawał statyczny.
"Bóg nie gra w kości" to reakcja Einsteina na teorię nieoznaczoności - Einstein uważał, że w fizyce nie ma miejsca na przypadek i w związku z tym teorie kwantowa i nieoznaczoności nie mogą być prawdziwe. Tymczasem drugi człon jego równania stanowiła właśnie mechanika kwantowa. Stephen Hawking stwierdza: "Bóg nie dość, że gra w kości, to jeszcze rzuca je tam, gdzie nikt ich nie widzi". Dziś już nikt nie watpi w mechanikę kwantową - niektóre zjawiska zostały potwierdzone doświadczalnie (tylko dla fanatyków: doświadczenia Francka-Hertza, Sterna). Poza tym - nikomu nie udało się obalić tej teorii, natomiast wyjaśnia ona mnóstwo zjawisk, które dotychczas były powszechnie znane, ale niewyjaśnione (np. rozszczepienie światła wynika z dualizmu korpuskularno-falowego, a on wynika z zasad mechaniki kwantowej).
Maciej Giertych: "Dowodem na to, że diznozaury i ludzie żyli współcześnie, są legendy, np. o smoku wawelskim" - a dowodem na to, że kluski mają nogi i umieją chodzić, jest bajka "Pyza na polskich dróżkach", tak? Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że ludzie wymyślili sobie smoka wawelskiego po tym, jak znaleźli gdzieś skamieniałe kości dinozaurów. Tak właściwie to nawet nie podlega klasyfikacji jako dowód naukowy, ponieważ jest niesprawdzalny (nie daje się ani potwierdzić, ani obalić). I właśnie dlatego teorie Giertycha nie są teoriami naukowymi, tylko pseudonaukowymi.
David Irving - rozpowszechnia kłamstwo oświęcimskie. Twierdzi, że holocaus takiej liczby Żydów, jaka jest powszechnie podawana, w tak krótkim czasie jest niemożliwy. I całkowicie ignoruje dowody (obóz w Oświęcimiu, wydajność pieców, którą da się wyliczyć, opowiadania ludzi, którzy przeżyli. Twierdzi, że nie ma dowodów na istnienie komór gazowych, a Hitler w ogóle nie wiedział o planowanej i przeprowadzanej eksterminacji Żydów. Byłam, widziałąm, mój dziadek przezył i opowiadał. Jak wielu innych.
Co do Darwina - jego teoria, choć szlifowana, poprawiana i doskonalona, w dalszym ciągu obowiazuje. Jeszcze nikt nie zdobył dowodów obalających tą teorię. Natomiast jest całkiem sporo takich, które ją potwierdzaja. Dla zainteresowanych: kilka lat temu czytałam w magazynie BBC Wildlife (brytyjskie pismo poświęcone przyrodzie) o ptakach, które nauczyły się pić mleko z butelek, roznoszonych przez "milkmanów" każdego dnia rano. Po prostu robiły otwór w aluminiowym "kapslu" (w Polsce też takie mleko było dostępne jakieś 15 lat temu i dawniej). Po upływie jakiegoś czasu (nie pamiętam konkretnie, jakiegoi) dzioby tych ptaków uległy zmianie. Co ciekawe, dotyczy to gatunku żyjącego tylko w regionoie, w którym roznoszone jest mleko (w innych krajach europejskich, gdzie nie roznosi się mleka w takich opakowaniach, ptaki maja inne dzioby).
Jeśli chodzi o ewolucję na drodze mutacji: spójrzmy na rasy psów i odmiany roślin. Oczywiście ludzie ingerują w ewolucję od niedawna, więc nie powstały jeszcze nowe gatunki, ale niewiele juz potrzeba. Jak ktoś spojrzy na chihuahua i dzikiego wilka - przyzna mi rację.
Brak owłosienia na ludzkim ciele w porównaniu do innych człekokształtnych też może być dowodem. No, chyba, ze wszyscy namietnie się depilują i tylko niue przyznają się do tego ;)
Pozdrawiam, j.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zamykali antykwariat, a ja -  widziałam jego śmierć. Opróżnione półki, jak bezzębne dzieci, pragnęły poczuć szorski papier.   Było słychać negocjacje, okładki drżały. Książki skazane lub niepewne przyszłości. I ta melodia końca istnienia, którą słyszą nieliczni, w rytmie żółtych kartek.  
    • Zimny jesienny wiatr, Szybując nieśpiesznie w przestworzach, Widząc może biało-czerwonych flag, W widoku tym się zakochał.   I pędząc tak pod niebem Warszawy, Zapragnął ku nim się zbliżyć, By widokiem tym się zachwycić, Tak bardzo nim zdumiony.   Nasz niegasnący patriotyzm, Tyloma emocjami okraszony, Najszczerszy jego wzbudził podziw, Zimnego wiatru gorący rozniecił zachwyt.   W łopoczące biało-czerwone flagi Zaplątały się jesiennego wiatru powiewy, Pięknu ich nie mogąc się nadziwić, Pięknem ich poruszone do głębi.   A wiatr między flagami wciąż tańcząc, Ciekawsko się rozglądając wokoło, Zachwycony nieskazitelną bielą i krwistą czerwienią, Uniósł się ku pobliskim dachom.   I muskając łagodnie stare kamienice, Gdzie historia w cegłach wciąż drzemie, Zapytał się ich półszeptem, O tak wspaniałego widoku przyczynę…   I opowiedziały mu kamienice stareńkie, Niezłomnego i dumnego Narodu historię, Jego bohaterskie, tragiczne dzieje, Naznaczone tak bardzo bólem i cierpieniem.   I zimny jesienny wiatr, W milczeniu się w nią wsłuchiwał, Jakby tego szczególnego dnia, W pamięci swej ulotnej chciał ją zachować.   I opowiedziały mu Ojców Niepodległości pomniki, O uciemiężonego Narodu niegasnącej woli, Mimo przeciwności losów wszelakich, Tlącej się w pokoleniach kolejnych…   A ciekawski choć ulotny wiatr, Mieszając się między wielki ten marsz, Do serc dumnych Polaków zajrzał, By odgadnąć drzemiące w nich marzenia.   Samemu będąc niewidzialnym, Na pograniczu światów materialnych i duchowych Dostrzegł niewidzialne te więzi, Łączące Naród tak dumny.   A pozostając wiernym przyrody siłom, Z praw natury się nie wyłamując, Zamierzył oddać uniżony swój hołd, Wspaniałym polskim patriotom.   I muskając łagodnie ziemię, Uniósł złote jesienne liście, Niczym niegdyś na polach bitew, Dumni żołnierze sztandary łopoczące.   I uniesione podmuchem gwałtownym, W poprzek placów i ulic szerokich, By w powietrzu zaraz zatańczyć, Jeden po drugim oderwały się od ziemi,   A ten wirujących złocistych liści taniec, Dla dumnych patriotów był hołdem, By zasłużoną oddać im cześć, Szczerym wiatru dla nich pokłonem…   I roześmiane twarze dziecięce, Operlił wnet jesiennym rumieńcem, By namalowane na nich pędzelkiem, Skrzyły się flagi biało-czerwone,   By choć na policzkach jedynie namalowane, Gdy w objęcia nocy odpłynie już dzień, Pamiętnych przeżyć rylcem W dziecięcych sercach pozostały wykute…   A wiatr... już nie zimny... Lecz nieznanym mu uczuciem rozpalony, Samemu zapałał tej jesieni, Miłością do barw tych szczególnych...   Nie mogąc osobiście uczestniczyć w wielkim Marszu Niepodległości w Warszawie, choć tym skromnym patriotycznym wierszem mojego autorstwa chciałbym połączyć się duchowo z wszystkimi jego Szanownymi uczestnikami...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @violetta jęz. hiszpański jest niezwykle melodyjny i śpiewny...      
    • @Arsis masz ciekawe poczucie humoru:)  
    • Szukam sposobu, jak ci to przekazać, jak metafory wpleść w naszyjnik słów, kiedy nie mrugać, kiedy się ukłonić, historia, która jak twój głos toczy się — cicho, przez sen. Na końcu zdań — oddech, na końcu milczenia — dotyk, a między nami przestrzeń drży jak struna w dłoniach nocy. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas , tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues. Czasem mnie niesie wiatr wspomnienia, na pustych stacjach słyszę twój śmiech, na szybie nocy rysuję imię, którego już nie wymówi nikt. Może jutro znów się spotkamy, w którymś z wersów, w snach, wśród mgły — a jeśli nie — zostaw mi ciszę, tam też potrafię śnić. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas ,tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...