Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
wiersz powstał w zamyśle wiersza Piotra Rutkowskiego
"whiskeyrebell" - jest zupełnie o czym innym - ale dzięki


raz w górze chmura Bohu spod nóg pierzchła
że walił się on na łąkę gdzie kwieciem,
rój oniemiały zaraz wieść rozesłał
i tak do dzisiaj cała Ziemia plecie:
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
coś z tego rozumiesz?

Boh w końcu powstał, otrzepując boki,
zaiskrzył słońcem i gwiazdami, zgrozo,
w dół się zsypały śmiertelne uroki
i zajęczało poezją i prozą:
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
coś z tego rozumiesz?

a kiedy z chmury na Boha polało
i banał błyskiem wyraził co jego,
Boh zbił – jak dla mnie to ciągle za mało
i sklął coś w swoim języku do tego:
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
coś z tego rozumiesz?

aż chmurę ścisło ze śmiechu, a glebę
wygniotło w garby, a powietrze nikłe
prysło do nikąd i do dzisiaj z niebem
myli się, rój to tłumaczy niezwykle:
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
coś z tego rozumiesz?

i tak od słowa do słowa w człowieka
zlało się życie i odbiło, wtedy
jęło się wszystkim na łące wywlekać
że pozwolili w górze chmurze, żeby:
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
coś z tego rozumiesz?

a chmura? jeśli kiedyś tam istniała,
zwiewając Bohu jęła łące jeszcze
wyrażać smutki i krągłości ciała,
może i w puencie zajęczysz z nią wreszcie?
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
i co tam? już pojmujesz?
  • Odpowiedzi 45
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Messalin!
Znowu bajasz.
Cały świat prosty,
ino Poetom chce wszystko zawijać w metafory i takie tam..

aż chmurę ścisło ze śmiechu, a glebę
wygniotło w garby, a powietrze nikłe
prysło do nikąd i do dzisiaj z niebem
myli się, rój to tłumaczy niezwykle:
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
coś z tego rozumiesz?

...i dobrze ,że Poeta świat
rozumie po swojemu:))

Słońca:))

Opublikowano

Boh w końcu powstał, otrzepując boki,
zaiskrzył słońcem i gwiazdami, zgrozo,
w dół się zsypały śmiertelne uroki
i zajęczało poezją i prozą:
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
cos z tego rozumiesz?


nic, a nic, ale jak tak sięgnę głębiej to świta;)))))

dobre bajanie i bezczasowe.
pozdrawiam zabajana /eS

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



poeta tak, hi, tylko czy ktoś
zrozumie poetę, jak na złość
trza przed poezją nastrój mieć
by się w poezji chciało chcieć

poezja daleko odpadła
od gardła i terla teraz
jak dmuchany materac, hihihihi

z bzz fju chrum frru je i szukłonikiem i pozdrówką MN
ps. dzięki Marlett
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nuż, kiedyś tam się coś zaczęło
dyć i dokonał pierwsze dzieło
Boh albo chmura (kura - jajko)
i tak do dzisiaj się waść szarpią, hihihihihi

z bzz fju chrum frru je i szukłonikiem i pozdrówką MN
ps. dzięki Stanisałwo
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



I wszystko jasne! - wiersz boski :)))


- Nieprawda - twierdził Seneka,
że Archimedes był trzeźwy
i krzyczał: "Eureka!".
Miał wtedy co najmniej
3 ‰ w krwi, iiiii...
biegł w dżinsach przez Kraków,
bełkocząc:
bzz, fju, chrum, frru, je, szszsz...

wiersz boski - bo rosołowski, hihihihihi
ups, sorka, hihihihi

z bzz fju chrum frru je i szukłonikiem i pozdrówką MN
ps. dzięki Sokratex'e
Opublikowano

Messalinie, świetny pra-erotyk! Ta chmura - puch marny - marzenie, za którym On goni - zwiewna, zwinna, ulotna - a zrobiła Boha na szaro i naśmiała się z niego jeszcze! Ale rój zdążyli "zesłać" z niebios (mylonych z powietrzem). Świetne! ;-)))

Opublikowano

Boh się raduje patrząc z wysoka
Messa buszuje w ziemskich urokach
zagląda w kąty turla się w trawie
starym wiatrakom skrzydeł dodaje
odkurza ścieżki w pola wyrusza
wszystko ożywia aż świszczy w uszach
bzz, fiu, chrum, frru, jesz, tralala, pitu
czytelnik z Bohiem jęczą z zachwytu


czytelnik pozdrawia, Messa niech dalej o świecie rozprawia :)))

Opublikowano

Boh, nie zdzierżywszy, nuż na chmurę skoczył
A ta oburzona nagle się spieniła
I grzmotem huknęła, błyskiem między oczy.
Myślicie ,że co? Coś bohu zrobiła?
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
i co tam? już pojmujesz?

Skropiła ziemię rzęsistą ulewą,
Że nikt nie widział, dalej niż dwa kroki.
A potem, w słońcu zrobiło się ciepło,
Zieleń buchnęła - już się boh nie droczy.
bzz, fju, chrum, frru, je, sz,
i co tam? już pojmujesz?


Różnie pojmuję bajdy
jedząc ze s(z)malcem pajdy.
(i niiech oczy was nie bolą -
pajdy ze smalcem, cebulą i solą)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Uważaj Beenie na Boha
bo Boh Cię jeszcze za chmurkę
weźmie i nuż pokocha
sama wiesz co potem ... cuirkiem ...
można doszlochać, hihihiih

z bzz fju chrum frru je i szukłonikiem i pozdrówką MN
ps. dzięki Beenie M za miłą rymowankę
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bajdy Jacku nie od pajdy
a od zabajonych lodów
co się nie równają z żadnym
z naszych dwóch wywodów
taki lód winien być w opoce
kup i schlip, samemu oceń, hi

z bzz fju chrum frru je i szukłonikiem i pozdrówką MN
ps. dzięki Jacku - fajny wiersz, hihihihi
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hihihi, Bono - czasem myślę,
i te czasem daje mi rękaw, hihihihi,
często myślę,
że dobrze, że to nie rękaw zapinany na plecach, hihihihi
śmieję się z siebie
i chyba wszyscy i Ty mi wybaczą
co mi tam zostało, hi

zz bzz fju chrum frru je i szukłonikiem i pozdrówką MN
ps. dzięki Bono za koment

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie spodziewałam się, że spotkanie z nim po tak długim czasie będzie miało taki właśnie przebieg. Taki właśnie, czyli swobodny - w każdym razie jeśli chodzi o mnie. Nie spodziewałam się tym bardziej, iż miałam żadną pewność, że w ogóle się spotkamy. A jednak spotkaliśmy się.     Gdy go zobaczyłam, wszystko wróciło. Wszystko - tak, wiem, w tym słowie zawrzeć można wszystko właśnie, wliczając w to każde znaczenie, każdą treść- jest jednym z moim ulubionych wyrazów. Tak zatem: wszystko wróciło. To, co czułam do niego wtedy, a dokładniej to, co zaczęłam czuć. Myśli, związane z sytuacją, gdy go zostawiłam. Myśli o nim, które przyszły mi do głowy - i do serca - podczas nieobecności przy nim. W tym te, które pomyślałam i które poczułam w trakcie wyjazdu.     Gdy zobaczyłam go wchodzącego do przestrzeni, w której się znajdowałam - wszystkie one połączyły się we względnie jednolitą całość. Jakby starannie i dokładnie  wymieszanych, ba - w dodatku w miarę precyzyjnie ze sobą połączonych - tamtejszoczasowych myśli i uczuć. Całość jakby gładką, miejscami tylko uwierającą chropowatością tej lub tamtej myśli lub ostrością tamtego bądź tego doznania, wystających poza powierzchnię. Za to ciążacą mi wewnątrz: jednocześnie w umyśle i w sercu. Chociaż, jak już powiedziałam, w potocznym tego słowa znaczeniu, amaterialną. Wiedziałam, że muszę - chcę i potrzebuję! - pozbyć się tego ciężaru. Że jedynym po temu sposobem będzie rozmowa. Rozmowa wyjaśniająca to, co wyjaśnić mu byłam w stanie. Rozmowa, podczas której mogłam powiedzieć mu to, na powiedzenie czego byłam gotowa. Wiedziałam, że nie potrafię wyjaśnić mu wszystkiego. Bo aktóre wyjaśnienia zabrzmią adostatecznie - mało tłumacząc. A nawet gdyby mogły, byłam gotowa na pewien poziom dyskomfortu. Jak bardzo wysoki? A czy mnie to oceniać? Na pewno na tamten czas dla mnie najwyższy z możliwych...    Siedział obok mnie i słuchał. Rozluźniałam się i uspokajałam powoli, najpierw siedząc tuż przy nim, potem opierając się o niego plecami, wreszcie ostrożnie doń przytulając.     Gdy wziął mnie za rękę, nie zaopanowałam. W pewnej chwili, aspodziewanie dla samej siebie - a może jednak spodziewanie? - zaczęłam się zastanawiać, czy nie przyszła pora na wyznanie uczuć. Leciutko zamaskowane, zawoalowane - bo czyż należy wyznawać je wprost? Mimo wewnętrznych ponagleń - myślowosercowych - zdecydowałam się zaczekać do ostatniej chwili.    - Bardzo cię lubię... - szepnęłam mu na odchodnym.       Gdańsk, 5. Listopada 2025
    • @Berenika97   schować i ochronić siebie, w niepewności jutra i poczuciu zagrożenia :(    pięknie i poruszająco napisałaś ! Pozdrawiam serdecznie :)     
    • @viola arvensis @Migrena @Annna2 @tie-break @huzarc jak chcecie możecie mojej siostrze polajkować przechodzi trudny czas. Ucieszy się z serduszek na filmach głównie prezentuje odzież dla seniorów   Ma 56 lat. 
    • @Annna2 @Nata_Kruk Dziękuję. Muszę przyznać, że mam z tym wierszem małą zagwozdkę. Chodzi o stan emocjonalny poety, który z dużym wdziękiem opisuje uroki majowego krajobrazu, by na koniec stwierdzić, że życie już mu się nie podoba i chciałby zostać - dosłownie: "zastrzelony na śmierć". Nie wpadłbym na to. Nasi Romantycy chyba też na to nie wpadli - w każdym razie, nie przypominam sobie takiego konceptu - może ktoś jakiś podobny wiersz zna. Podejrzewam, że Heine objawił to coś specyficznie niemieckiego. Może to był tylko taki niemiecki żart... mam nadzieję, że tak. 
    • @Rafael Marius Zgadzam się z Tobą. Ale jest jeszcze inny aspekt, sporo osób o tym mówi. U nas w kraju brakuje czasem pokoleniowości właśnie. Prawników, polityków, lekarzy, dziennikarzy, pisarzy, artystów od pokoleń. Z ojca na ojca. Z rodziny na rodzinę. Hitler i Stalin nas z tego nieco wyczyścili. I komuna też zrobiła swoje. I zmiana niepodległościowa w 89 roku też. A to wiesz duża sprawa gdy od dziecka zdajesz sobie sprawę z zawodu, który będziesz wykonywał...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...