Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A kiedy przyjdzie wiosna i wreszcie
otrzeźwią mnie burze, ockną wielkie deszcze,
obmyją mnie z kurzu miejskiego do kości,
oczyszczą krew moją ze smutku i złości,
i pierwsze pioruny jak elektrowstrząsy
wytrzepią mój umysł - dywan latający,
to wtedy się stanę jak dziecko zielona,
bezgrzeszna, niegrzeczna i super szalona!

A kiedy przyjdzie lipiec i schowa
miniony rok w rękaw, to już całkiem zdrowa
powstanę na nogach, bezmyślnych jak wicher,
i pójdę, i pójdę, bez sensu, bez cyfer!
Do płuc wciągnę błękit oddechem wprost z nieba
i żyć będę wieczność bez masła, bez chleba!
Zostawię wam kartkę: "Osłabia mnie logika,
wyleczyć się z niej muszę, małego dostać bzika".

Nareszcie nie będzie mnie nic już obchodzić.
O, jakże mnie wkurza to ciągłe: "tak zrobić"!
To wieczne: "niech pani", to jakieś: "powinnaś",
"uważaj", "nie zważaj", "bądź taka", "bądź inna"!
O, żegnam humory i rady proroków,
wynoszę się w sierpień i święty mam spokój!

A tam zatańczę, kiedy zapragnę,
choćby na środku ulicy,
i będę śpiewać piosenki nieładne,
tak, i to głosem pijanicy,
i pójdę na spacer po nocy, gdy zechcę,
i jeszcze z fajką - jak bosman,
i zaklnę, gdy coś mnie niemile połechce,
i wcale nie będę wyniosła,

upiję się, kiedy zła będzie pogoda,
zakocham się właśnie, w kim mi się podoba,
zaniedbam się strasznie w wyglądzie i w geście,
zapomnę o szyku, manierach i mieście,
jak w bajkę się wtopię w ów czas przygodowy;
żegnam was, cywilizowane głowy!

Opublikowano

u nas to się mówi "pójdę w tango" ;). co do utworu, to ja tutaj widzę dwa wiersze. pierwszy o wiośnie, i tutaj razi mnie rym złości - kości. drugi, powiedzmy że o lecie. moim zdaniem też jeszcze do dopracowania. podsumowując: ciekawy pomysł na letnią piosenkę, wymagający jednak jeszcze odrobiny pracy. oczywiście, moim zdaniem. pozdrawiam wiosennie.

Opublikowano

Messalinie, dziękuję Ci za odwiedziny i piękny wierszyk letni. Twój jest przyjazny i miły, a mój chwilami rozzłoszczony i "niegrzeczny". :-)
Skąd elektrowstrząsy? Wiesz, kiedy się jest ekscentryczką i kaczką-dziwaczką, jak ja, i przy tym żyje się wśród ludzi, którzy wiecznie usiłują uklepywać Cię na swoją modłę i rzeźbić na wzór i podobieństwo swoje, to można mieć naprawdę dosyć, a w dodatku można od ego zwariować i dostać jakiejś paranoi prześladowczej czy rozdwojenie jaźni, czy choćby choroby nazywanej nieładnie k...wicą (przepraszam, nie chcę być znowu niegrzeczna). Na wszystkie te dolegliwości bardzo dobrze robią elektrowstrząsy i inne pląsy, na przykład wiosenne burze (uwielbiam je!) i inne wyładowania, nie tylko atmosferyczne (każdy zresztą ma swoje metody odreagowywania - Ty na ten przykład wytępiasz mopki i wycinasz lasy w Szulmierzu). ;-)

Stanisławo, ależ mi zrobiłaś przyjemność tym zabraniem do ulu! Nie spodziewałam się, że tak może się Komuś ten wiersz spodobać! :-)))
Widzę, że mamy wiele wspólnych upodobań - czy może nawet ukochań - zwłaszcza w dziedzinie przyrody? Lubisz letnie włóczęgi po całej Polsce bez planów i bez zostawiania/wysyłania komukolwiek adresu?

Sylwestrze, dzięki za przeczytanie i szczerą opinię. U nas też się mówi: "idę w tango" (a na Orgu się mówi: "jadę na POP II"). ;-)
Dlacego Cię razi przytoczony rym? Bo zbyt dokładny? Czy też "kłuje" ostre znaczenie zrymowanych słów? Ale to jest zamierzone.
Wiersz mówi o dwóch porach roku, to prawda. Ale łączy te fragmenty jedno pragnienie: otrząsnąć się ze złych wspomnień i uczuć, i zwiać stąd jak najszybciej - byle dalej od miasta i od cywilizacji! A ponieważ taką szansę daje letni urlop (bo jestem nauczycielką, jak duża część osób tutaj), toteż od pierwszych dni wiosennych ogarnia mnie coraz silniejsza obsesja na tym tle - im cieplej, tym bardziej mnie "nosi" i usiedzieć w miejscu nie mogę!
Ale w tym roku będzie z tym kiepsko, bo akurat teraz zrobiłam sobie na odwrót: cały rok bąblowałam, a w czerwcu zacznę pracę w nowej firmie! :-((( Tym bardziej leczniczo wpływają na mnie takie wiersze o letnich ucieczkach i wiosennych burzach...
Byłabym Ci wdzięczna, gdybyś mi napisał, co Twoim zdaniem należałoby dopracować. Wtedy spróbuję się przymierzyć do tego i - posłucham albo nie. ;-)

Sokratexie, bardzo Ci dziękuję za miłą opinię, a także za piękny wiersz-list. Czy napisałeś go do mnie, czy do siebie? Czy pisałeś go dawno - do siebie dzisiejszego? Czy teraz - do siebie w przyszłości? A może teraz - do kobiety z przyszłości? Jak by nie było, jest piękny i ciekawy. Nie nudzi (jak może Ciebie - moje wiersze? - wiem, że nie umiem pisać tak dobrze jak Ty; ale jakoś w tym wypadku nie umiem być zazdrosna, co dziwne). :-)

Bardzo Wam dziękuję i pozdrawiam lekko i wiosennie!

Opublikowano

odpowiadam na Twoją prośbę, więc proszę, bez urazy.

rym: kości - złości najzwyczajniej wydaje mi się zbyt trywialny i, w moim odczuciu, psuje początkowy, ciekawy, fragment wiersza.
myślę, że odczucie to może być w moim przypadku bardzo subiektywne. dawno temu, mój kolega napisał taką rymowankę, w której m.inn. było:
"z tej zazdrości
policze ci wszystkie kości"
i... chyba został mi uraz. mogę więc nie być obiektywny. jeśli innym to nie przeszkadza, to przyjmijmy, że tak jest.

co do letniej części, to najbardziej podoba mi się fragment:

"Do płuc wciągnę błękit oddechem wprost z nieba",

a razi mnie spore nagromadzenie kolokwializmów (też, ostatnio, dość modne słowo), w rodzaju:
"Osłabia mnie",
"dostać bzika",


"jakże mnie wkurza"

oraz w niektórych miejscach, znów zbyt proste rymy.

żebyśmy się dobrze rozumieli, jest w tym wierszu wiele ciekawych wersów, a odbiór psują mi jedynie szczegóły. mój komentarz możesz zaś traktować jako uwagi amatora, który poezję odbiera w sposób intuicyjny, nie poparty jakąś szczególną wiedzą.
z drugiej strony... z daleka widać lepiej, a z doświadczenia wiem, że nie wszystkie komentarze bywają do końca szczere, choć czasami w dobrych intencjach. pozdrawiam i życzę choćby namiastki tej wymarzonej ucieczki, bo ja tu trochę zachowałem się jak to licho, przed którym chcesz uciec.

Opublikowano

nie i jeszcze raz takim tworom mówię NIE
gdzie słowa wpychane są tylko po to aby zapełnić miejsce i wpasować się w rym

a fragmenty w stylu "super szalona" to już przechodzą ludzkie pojęcie

nie tym razem

pozdrawiam

Opublikowano

Sylwestrze, bardzo Ci dziękuję za szczegółową analizę.
Jeśli chodzi o wiersze, uważam, że nikt tu nie jest "fachowcem". Zawsze odbiór wierszy jest subiektywny, a więc intuicyjny (musi taki być, przynajmniej w pierwszym odbiorze, przy pierwszym czytaniu). Nie istnieją tu sztywne zasady, których nie wolno łamać, nie istnieją żadne bezwzględne reguły. Albo się wiersz podoba, albo nie - i basta. Ale trzeba umieć powiedzieć, dlaczego się nie podoba lub co w wierszu się nie podoba - i Ty to właśnie robisz.
Masz rację co do pospolitych rymów - mogą się źle kojarzyć. Ale ja niestety mam do nich słabość, bo dla mnie z kolei brzmią melodyjnie. Zresztą akurat w tym wierszu nie umiem już ich pozmieniać. Ale biorę Twoje uwagi do serca i wykorzystam je w przyszłości.
Co do kolokwializmów - one nie są tu bez celu. To są wyrażenia ze slangu, "uliczne", nie stosowane przez oficjeli, przez tzw. "dobre towarzystwo", którego ja właśnie nie znoszę i przeciw któremu wymierzyłam mój wiersz.
Nie, wcale nie chcę uciec przed takimi ludźmi jak Ty - bądź pewien, że nie o to mi chodzi! Bardzo cenię Twoją szczerość i spostrzegawczość. Publikuję tu wiersze po to, żeby wiedzieć, co sądzą o nich ludzie, którzy też piszą - i zależy mi na ich szczerości.
Na ogół nie umiem już zmienić raz wypracowanego wiersza, ale zawsze z uwagą czytam kulturalne i szczere krytyki, i biorę je pod uwagę na przyszłość. Zresztą gdyby więcej osób potwierdziło tutaj Twoje uwagi, postarałabym się jednak do nich zastosować, choć nie jestem pewna, czy wyszłoby to na dobre wierszowi, bo ja po prostu nie umiem zmieniać na lepsze tego, co już "w domu" zmieniałam po wielekroć. Ale czasem - rzadko - zdarza mi się to.
Zaś to "licho", przed którym uciekam, to ludzie, którzy chcą mnie upodobnić do siebie za wszelką cenę, wpoić we mnie swój system wartości, swoje obyczaje, swój sposób odczuwania i myślenia. Nie, Ty do nich nie należysz, nie obawiaj się! :-)

Opublikowano

2 pierwsze strofy bym po prostu ciachnął, szczególnie, że bazuje na paradoksach - bo jeżeli obmyje ciało do kości, to skąd potem krew? Porównanie "jak dziecko zielona" - no pewnie chodzi o doświadczenie, ale znowu nie łączy się z poprzednimi wersami. Masz tutaj nagromadzenie wielu wątków opisowych stanu podmiotu (i to fizycznego), w momencie, gdy jeden by wystarczył.
Dwa - powstanę na nogach, bezmyślnych jak wicher, - nie ma "myślnych nóg", podobnie "myślnego' wichru. Podpiął bym to pod pleonazm, ale teraz się waham.
"Do płuc wciągnę błękit oddechem wprost z nieba" - oddech to czynności - wdech i wydech, nie da się wciągnąć nic "oddechem"
"żyć będę wieczność" - jedną czy dwie? Wklep: "przez wieczność"
„Osłabia mnie logika,
wyleczyć się z niej muszę, małego dostać bzika”. - ułożenie zdania logicznego jest... logiką. Czyli paradoksalnie - ciąg dalszy wiersza (nawet, gdyby ta kartka była pożegnaniem)

Już nie będę więcej wyciągał - ja bym nie wkładał wszystkich pomysłów do jednego tekstu, a już szczególnie uważał na sens całości.

Tyle (acha - na poprzednie odpisałem, i to sporo, i jak nie doszło, to mnie chyba porazi jak tym piorunem ze złości). Ale ogólnie odpiszę tutaj (bo nie ufam już poczcie) - jestem za tym lepszym wyjściem.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Być może dwie pierwsze strofy w odbiorze niektórych Czytelników (nie tylko w Twoim) nie pasują do następnych, bo są pisane inną rytmiką i wersyfikacją - ale to świadomy zabieg, bo następne zmieniają nastrój i mówią o innej sytuacji - dlatego są inaczej skonstruowane; nie mniej, gdybym usunęła dwie pierwsze, to następne nie bardzo miałyby sens.

Dalej, być może faktycznie zagęściłam i najeżyłam. Teraz już nie umiem tego zmienić, ale przemyślę. I wezmę na przyszłość. Sama też nie lubię zbytecznych spiętrzeń.
Oczywiście, że nie ma "myślnych nóg" i takiegoż wichru. "Nogi bezmyślne jak wicher" to metaforyczne porównanie z epitetem, połączenie znaczeń, bo właśnie - jedno i drugie jest bezmyślne i nieobliczalne (w tym wierszu).

Z oddechem i wiecznością - gramatycznie masz rację. Ale zastosowałam tu uproszczenia poetyckie, skróty myślowe (wiesz: licentia poetica), i teraz już nie da się tego zmienić, bo musiałabym przebudowywać całą melodię wiersza. Ale wydaje mi się, że w poezji tak można - oby trzymało nastrój i było zrozumiałe. (A nieprawidłoości gramatycznych oraz innych można się doszukać w wielu wierszach, i to nawet znanych poetów, ba! - nawet i w Twoich utworach!). ;-)

Nie wkładam tu wszystkich pomysłów (na co?). Mam wrażenie, że sens jest zachowany i nader wyraźny - nie siliłam się na wieloznaczność i jakąś głębię przesłania, póbowałam napisać coś prostego i jasnego, co jest udziałem wszystkich (choćby po trochu). Może Ty doszukujesz się w tym tekście czegoś głębszego? - niepotrzebnie. Większość wierszy, które piszę, mają na celu wywołanie uczuć, poruszenia, nastroju - a nie powiedzenie czegoś nowego, głębokiego, odkrywczego. Takie rzeczy rzadko człowiek wynajduje, bo ludzkość już od jakiegoś czsu myśli i pisze ;-D. A nastroje i uczucia zawsze warto wywoływać na nowo, tego nigdy za wiele.

Ale na pewno wezmę Twoje sugestie pod uwagę przy pisaniu nowych wierszy. Są rzeczowe i uzasadnione, i z pewnością jest w nich sporo racji.

Co do prywatnej dyskusji - niestety nic nie doszło do mnie, ani jedno słowo. Ale ja też jestem za jak najlepszym rozwiązaniem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Macieju, przykro mi, że tak myślisz. Na jakiej podstawie? Pokaż na konkretach, dobrze? Bo ja nie zauważyłam u siebie takiej tendencji - wpychania słów dla zapełnienia miejsca. ("Super szalona" nie jest zapełnieniem miejsca i wpasowywaniem się w rym, tylko użyciem konwenansu dla przeciwstawienia się buntowi, wyrażonemu w wierszu).
Natomiast szanuję Twój gust i rozumiem, że tego typu wiersze nie muszą do Ciebie przemawiać.
Opublikowano

Po przeczytaniu komentów wyrobiłam sobie zdanie o Autorce - nic strasznego:)
kilka słow o sobie może mieć znaczenie w odczytywaniu wiersza, a przynajmniej
dawać takie wrazenie i teraz to już wiem dlaczego wiersz jest tak swojsko
i sympatycznie rozbiegany, co dodaje mu świeżości i lekkości:))
Pozdrawiam Autorkę już letnio i obiecuję wiosenne burze:)))) EK

Opublikowano

Sokratexie, dziękuję za wyjaśnienie dotyczące pierwszego wiersza (którego jednak i tak nie rozumiem do końca, nie mniej podoba mi się - porusza we mnie jakieś smutne struny); a także za "moją" piosenkę. Ładna i zabawna, ale nie o mnie. Bo po pierwsze: nigdy nie będzie tak, że przestanie mnie obchodzić moje dziecko; po drugie: nie mam wnuków ani męża; po trzecie: kiedy stracę nadzieję na miłość, to umrę jak Osiecka, a wtedy już żaden "miły" do mnie nie przyjdzie, ale też nic mnie już nie będzie obchodzić. No, wówczas jako duch będę mogła sobie tańczyć nago na ulicy, czemu nie, tylko że ta piosenka to chyba nie o tym?... ;-)
Co do picia - tu się zgadza: lubię piwo, wino, szampana. Tak więc jest jakieś podobieństwo między mną a peelką.
;-)
Ale oba wiersze są piękne i zabrałam je sobie, oczywiście, i traktuję jak prezenty od Ciebie, i nikomu nie oddam (chociaż wiem, że nie napisałeś tego pierwszego wiersza specjalnie dla mnie, tylko tak zażartowałeś, żeby mi zrobić przyjemność - jednak to bardzo miłe).

Ewo, dzięki za gościnę i sympatyczny komentarz. A jeśli wolno mi spytać: jakież to niestraszne zdanie wyrobiłaś sobie na mój temat? :-)
Cieszę się, że obiecałaś mi rychłe burze, bo już nie mogę się doczekać! A to Kosy umieją burze robić? Czegóż te Kosy nie potrafią!
Ja też Cię pozdrawiam wiosennie i letnio, swojsko i rozbieganie! :-))))

Opublikowano

Tak, tak, pamiętam - byłam Ewą, pierwszą damą - w Edenie, pod czułą opieką Adama, o którego dbałam troskliwie, i byliśmy dla siebie sensem oraz usprawiedliwieniem istnienia, zabierania sobą miejsca na Ziemi... Wszystko było takie proste i zgodne z Naturą, więc zakodowało mi się na wszystkie następne wcielenia, że tak właśnie ma być i że tylko to ma prawdziwy sens.
A teraz okazuje się, że większość Ew i Adamów wcale nie posiada takiego kodu i że ludzie tacy jak ja są postrzegani przez nich jako zdziecinniali idealiści, goniący za cieniami, przeszkadzający sobie i otoczeniu w łatwym, materialistycznym, wygodnickim życiu, nastawionym na rozrywkowość bez odpowiedzialności i głębszych przeżyć. No cóż... Nie uklepią mnie na swoją modłę, ponieważ to jest po prostu niemożliwe - motylek nigdy nie stanie się dżdżownicą, nawet kiedy straci skrzydła i ukryje się w kokonie pod liściem. (Między innymi o tym jest mój powyższy wiersz, choć inaczej to wyraża).
Bardzo Ci dziękuję za nowy, piękny (choć smutny) prezent wierszowy, a także za nową wersję "Ostatniej piosenki Joanny". Jest dla mnie przejmująca, szczególnie dlatego, że powstała pod wpływem mojej buntowniczej pioseneczki, a jest znacznie poważniejsza, dotyka nieskończoności, niespełnionych na Ziemi marzeń (no i pewnie właśnie tak to się kiedyś skończy; ale nie jest mi przykro i nie odbieram tego wiersza zbyt osobiście). Twoja liryka oraz liryczność wprowadzają mnie w rzewny, ale spokojny nastrój, a takie uspokojenie jest mi bardzo potrzebne. :-)

Opublikowano

Dziękuję, Sokratexie, za jeszcze jeden przepiękny wiersz. Zasypałeś mnie nimi po powrocie! Skąd czerpiesz tyle pomysłów? Cieszę się, że wyczuwasz moje potrzeby psychiczne i dbasz o mnie na tym Forum - to naprawdę nadzwyczajnie miłe. :-)))

Jimmy, dziękuję za sympatyczny komentarz (jak zawsze od Ciebie, choć krytykować też masz prawo!). ;-) Chciałam właśnie, żeby mój wiersz wprowadzał Czytelników w rozluźnienie.
W poezji i filozofii powiedziano już wszystko, co poważne i głębokie - chyba już nie da się nic nowego w tej materii wymyślić, a jeżeli się da, to na pewno nie codziennie. Natomiast z pewnością brakuje nam ciągle lekkiej sztuki, wprowadzającej natrojowość (np. luz, humor, poczucie piękna, rozczulenie, wspomnienia itd.) - takie właśnie wiersze staram się pisać, niekoniecznie z jakimś drugim i dziesiątym dnem, bo ileż można takich i po co aż tyle? :-)

Opublikowano

Marku, dziękuję za przeczytanie i skomentowanie. Jednak chyba jakieś tam wrażenie zrobił, bo się wypowiedziałeś pod nim, i to dość obszernie. Cieszy mnie to, bo źle jest tylko wtedy, gdy wiersz przejdzie niezauważony i niekomentowany prawie przez nikogo.
Oczywiście, że jest to lekki wierszyk, rozrywkowy, i nie miał być inny. A dlaczego dziewczęcy (babski)? Bo "Wsiąść do pociągu byle jakiego" śpiewała Rodowicz, a napisała Osiecka? Dlatego taka tematyka (ucieczki) na zawsze pozostanie już postrzegana jako babska? ;-)))
A które zwrotki naciągnięte? I co to znaczy?
Pozdrawiam majowo i wyjazdowo!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.
    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...