Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oxyvio - Twoje pochwały, Twoje... Nie rób z igły widły, bo dobry wiersz = pochwała, zły wiersz = nagana.
Wybacz Bono, ale tak za moimi plecami mnie wyzywają, wymieniając moje imię nadaremno, co kłóci się z wiarą w dobro i miłość...

A wiersz - dalej bardzo dobry :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Moje pochwały nie są lizusowskie, bo nie liczę na żadne korzyści w zamian. I nie są szkodliwe, bo wielu ludziom pomogły zauważyć i rozwinąć to, co w nich dobre i do czego mają smykałkę.
Jeśli ktoś twierdzi, że w jakimś czynie są takie czy inne intencje, to znaczy, że sam je ma.
Nie wyzywam Twego imienia za plecami - napisałam Ci czarno na białym, że idę ostrzec ludzi przed Twoimi intencjami w pochwałach. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Moje pochwały nie są lizusowskie, bo nie liczę na żadne korzyści w zamian. I nie są szkodliwe, bo wielu ludziom pomogły zauważyć i rozwinąć to, co w nich dobre i do czego mają smykałkę.
Jeśli ktoś twierdzi, że w jakimś czynie są takie czy inne intencje, to znaczy, że sam je ma.
Nie wyzywam Twego imienia za plecami - napisałam Ci czarno na białym, że idę ostrzec ludzi przed Twoimi intencjami w pochwałach. :-)

Ja za to przestrzegam przed Twoją ekspansją - więc jest po równo. Ale widzę, że misja zbawiania świata utkwiła w głowie - zmieniasz ludzi. Przeczytaj jeszcze raz,co napisałaś-to jest straszne. Zbawieni przez Oxyvie, która rozwija to, co dobre. Rozumiem teraz, dlaczego stoję Ci ością w gardle. Nie przekona mnie Twoje dobro, ponieważ to jest dobro, które niszczy to, co nie pada przed nim na twarz.

Wybacz Bono, ale dyskusja trwa i trwa :)
(do czasu cierpliwości któregos Poety, który nas weźmie za fraki i pogoni wreszcie won)
Opublikowano

Przestrzegasz przed moją ekspansją??? Kogo i przed jaką ekspansją? Nie rozumiem tego stwierdzenia.
Owszem, zmieniam ludzi - jak [u]każdy[/u], kto prowadzi jakikolwiek dialog z innymi. Ty też zmieniasz swoich rozmówców i czytelników, też wpływasz na nich (na nas).
Rzecz w tym, żeby wpływać na ludzi w konstruktywny, pożyteczny sposób, a nie - dołować ich, wymyślać, wyszydzać, poniżać, deprecjonować wszystko, co czują, myślą, mówią, tworzą. Tylko tego nie toleruję u Ciebie i tylko to mnie wkurza - nie zaś to, że masz inny gust czy inny styl pisania niż ja. Krytyka jest potrzebna, ale nie dołująca i wgniatająca ludzi w błoto, tylko życzliwa i zachęcająca do pracy nad sobą. I ja staram się taką krytykę wprowadzać (bo to nieprawda, że tylko i wyłącznie chwalę).
Zmieniam ludzi, oczywiście, i staram się to robić jak najlepiej. Nie twierdzę, że wszystkie rozumy zjadłam, ale na pewno w tej materii nie jestem głupsza od Ciebie. Jestem wieloletnią nauczycielką (z zamiłowania i z wyboru!), moje koniki to psychologia, psychiatria, pedagogika. Wiele się naczytałam o tym, w jaki sposób wpływać na człowieka konstruktywnie, a jaka krytyka ludzi niszczy i zniechęca do działania. Toteż wiem, co mówię, i nie jest to tylko moje widzimisię.
Dlaczego myślisz, że oczekuję "padania na twarz przed moim dobrem"? Skąd ten wniosek?
Nie odpowiedziałeś mi na mnóstwo pytań w tej dyskusji; mam nadzieję, że przynajmniej na te odpowiesz.
Myślę, że Bona pozwoli i że nam wybaczy; w końcu ta dyskusja dotyczy ważnych spraw dla wszystkich osób piszących tutaj (i nie tylko tutaj).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Naturalnie, że odpowiem. Mam wrażenie, że wydaje Ci się, iż trafiłaś na miejsce, gdzie każdy będzie piał z zachwytu, Zresztą wychwalanie siebie zajmuje Ci dużo miejsca - jaką to ja nie jestem super polonistką, super krytyczką. Może się zdziwisz, ale ja też jestem polonistą, tyle, że nie afiszuje się w co drugim poście, bo to jest wstyd i żaden dowód na to, że ma się racje.

Dwa - wkładasz mnie w jedną szufladę - że ja tylko deprecjonuje i wyszydzam ludzi, a to jest nieprawda. Nieprawda, ale wygodna dla Twojej klasyfikacji. I tutaj jest to mimo wszystko przykre - nie dla mnie, ale dla Twojego obrazu. Mam wrażenie, że po prostu korzystasz z okazji, żeby się na kimś wybić i pokazać jasną stronę mocy.

Trzy - przykre jest także to, że jak Sama piszesz - wiesz lepiej, co wcale nie jest to zgodne z rzeczywistością. Wielu piszących po takiej "terapii" z Tobą pójdą w świat, gdzie nie trafią na, że tak powiem, zaangażowanych w ten "fajny" sposób i w konsekwencji boleśnie się rozczarują. Nie wiem, co tutaj jest gorsze. Szczypta gorzkiej prawdy czy sadzanie na kolanach i pocieszanie. Pomijam już zupełnie fakt, że to nie Ty ustalasz kto i jak ma krytykować, chociaż te zapędy dominacji są specyficzne, co wiąże się właśnie z wyzywaniem i wyszydzaniem (post pod wierszem En'cy), które jakoby ma być gaszeniem ognia ogniem. Dla mnie to jest ta druga, skrzętnie skrywana twarz, żebym nie napisał - obłuda. Zawsze mnie ostrzegano przed tymi, co wiedzą lepiej.

Cztery - zarzut o unikanie dyskusji i nie odpowiadanie na Twoje zarzuty jest znowu mijający się z prawdą. Zawsze udzielam odpowiedzi. No, ale portret musi być przecież pełny.

Dlatego, powtarzam - nie pisz ciągle: "wiem, co mówię", ponieważ czytam Twoją krytykę, i w wielu miejscach jest trafna,jednak w wielu - nie (co zresztą jest przywarą każdego z nas tutaj). Czasem mam wrażenie, że korzystasz z jednego podręcznika i to z 64 roku (metafora, metafora, wszystko to metafora, jakby nie doczytany został np. Max Black, Markiewicz a nawet Jakobson). I jeszcze weź pod uwagę to - niektórzy tutaj nie są Twoją klasą szkolną i nie potrzebują dobrej pani. Dobrej, ale jednak - pani, która zawsze wie lepiej, zapominając, że dziecko tez może samo zajrzeć do podręcznika i zobaczyć, że coś tutaj jest nie tak.

Tyle, mam nadzieje, że w jakiś sposób uzupełniłem zarzuty. W razie czego - jestem gotowy do dalszej konwersacji.
Opublikowano

Wiem od dawna, że jesteś polonistą, nie jest to nowina dla mnie. Dlatego właśnie napisałam Ci, że też nią jestem - nie po to, żeby się przechwalać, tylko dlatego, że Ty zanegowałeś moje wykształcenie, wiedzę, umiejętności pisania. Nigdy się nie chwaliłam i nigdy mi się nie wydawało, że jestem "świetną polonistką i świetnym krytykiem". Doskonale wiem, że nie zawsze udaje mi się docenić wiersz czy zrozumieć go. Doskonale wiem, że nikt nie jest doskonały. Nad nikogo się nie wywyższam - w przeciwieństwie do Ciebie. Znowu oskarżasz mnie o swoje skłonności i postawy. To Ty wielokrotnie wyrażałeś pogardę dla cudzych wierszy, cudzych zdolności, cudzej wiedzy, umiejętności, stylu pisania itd. To Ty notorycznie wyszydzasz ludzi, nie ja.
Nie napisałam nigdzie, że Ty wyłącznie deprecjonujesz ludzi. Nie, nie wyłącznie. To Ty twierdzisz, że ja wyłącznie chwalę. Znów oskarżasz mnie o Twoją własną postawę, jaką wykazujesz wobec mnie.
Wiem, że wielu piszących "pójdzie w świat" i nie raz zetknie się z krytykanctwem i agresją, bo w naszym kraju to jest modne, niestety. Ale czy to znaczy, że ja mam tak właśnie traktować ludzi? Ulegać tej modzie? Ani myślę! Nie odpowiada mi ten styl rozmów. Zawsze będę propagatorką kultury i ogłady, i zawsze będę dyskutować grzecznie i życzliwie, dopóki nie zostanę zaatakowana przez rozmówcę (lub ktoś inny w mojej obecności).
Nie odpowiedziałeś mi na kilka pytań w dyskusji pod wierszem En'cy, np. czy wiersze wymienionych przeze mnie osób uważasz za słabe technicznie, skoro je zrozumiałam. I na kilka innych pytań. Ale już mniejsza z tym. Naprawdę nie chodzi mi o to, żeby się z Tobą kłócić.
Nie staram się być mentorem i "panią w klasie". Wiem, że nie jestem nieomylna - to już pisałam powyżej. Bardzo często zaznaczam, że moja opinia jest tylko moją opinią, że to moje zdanie, że "według mnie" i że "sądzę, iż" itd., itp. Wiem, że moje sądy są subiektywne. Natomiast Ty - właśnie znowu Ty - często zachowujesz się tak, jakbyś miał bezwzględną rację, jakby Twoje gusta miały wartość obiektywną i były obowiązkowe dla wszystkich. Często piszesz np. "dobry wiersz - chwalę, a zły - ganię", zapominając, że "dobry" i "zły" to pojęcia wybitnie subiektywne, zaś inni ludzie mogą te same wiersze oceniać wprost przeciwnie niż Ty i mają do tego prawo, i wcale to nie oznacza, że się mniej znają na poezji niż Ty albo że są głupsi, albo że mają wypaczony gust. Nie. Po prostu ludzie są różni. I całe szczęście, bo inaczej byłoby nudno i pisanie nie miałoby żadnego sensu - wszyscy pisaliby to samo i tak samo. Po co? Z pewnością nikomu nie usiłuję niczego narzucać. I wielokrotnie to powtarzałam w swoich krytykach.
Zresztą uczniom też niczego nie narzucam. Z nimi też grzecznie dyskutuję i wymieniamy poglądy, i wymagam od nich, żeby mieli własne sądy oraz ich uzasadnienia.
Czytałam to wszystko, co wymieniasz i nie tylko to. Wyraz "metafora" jest jasny dla wszystkich (lub prawie wszystkich), zaś fachowe słownictwo z zakresu poetyki i teorii literatury dla wielu osób byłoby niezrozumiałe z tego prostego powodu, że nie każdy jest akurat filologiem. Staram się wyrażać jak najprościej. Zresztą olbrzymia większość poetyckich "tropów" to właśnie metafory (które dzielą się na rozmaite gatunki i rodzaje), jak na pewno wiesz. Toteż nazywanie rozmaitych chwytów literackich metaforami bynajmniej nie jest błędem.

Opublikowano

1. W sumie, to już odpowiedziałem na to. "To Ty notorycznie wyszydzasz ludzi, nie ja." - bzdura.

2. Modą w naszych czasach jest jakaś pokrętna psychologia, która wmawia każdemu, że posiada wszelkie umiejętności. Czyli - nabazgra cokolwiek, już jest utalentowanym poetą. Moda kreuje sobie ludzi do celów handlowych, kupieckich, lansuje trendy, niszczy polski język, wreszcie -robi z ludzi bezradnych, zależnych od siebie robotów, którzy dostając papierek np. ukończenia szkoły jakiejś tam marketingowej zostają na ulicy, bo nikt w te kwalifikacje nie wierzy. I tutaj jest podobnie, z tą różnicą,że Tobie przyświeca "ideał-zamiłowanie".

3. Zarówno subiektywizm, jak i krytyka mają to do siebie, że można sobie pozwolić na wiele. Ja jestem w pełni odpowiedzialny za własne słowa i to mi wystarcza. i dlatego nie będę podporządkowywał się czyiś wytycznych względem tego, co i jak mam pisać. "Dno" to "dno - krótko, treściwie i na temat.

4. Metafora w Twoim rozumieniu doskonale pasuje do punktu 2. Oczywiście wiemy, że często poezje nazywa się wielką metaforą, itp... Ale z chwilą, gdy katachreza jest u Ciebie li tylko metaforą, czyli czymś wartościowym, to wybacz. Bo przy tej poetyce metafora każdy lapsus, błąd, niewiedzę czyni poezją.

5. Nie będę tutaj walczył na czyiś nazwiskach/nickach - każda relacja ja/Autor danego wiersza należy do mnie, nie do adwokatów. Dlatego jest dozwolone opierać się na słowach krytyka i albo negować, albo kontynuować jego zdanie, ale nie umoralniać. Bo czy to jest kwestia wywyższania się - nie wiem. Już pisząc tak mniej oficjalnie - każdy ma Autorów, których a jakiś sposób tam lubi i ceni, a także tych, których nie lubi z jakiś tam powodów. Ja bym własnej niechęci nie ubierał w wielkie hasła, nie robił paniki, nie rozsiewał po postach własnych awersji. Jest różnica napisania - "pan tutaj się myli, ponieważ w tym wypadku pańskie pojęcie jest nietrafne, bo w tym kontekście "szary wicher" nie jest metaforą a tylko tandetnym epitetem, ponieważ brak mu derywatu, a co za tym idzie, logicznego związku pomiędzy kolorem przyrodniczego zjawiska, które takowego nie posiada, a już szczególnie o zmierzchu - no, chyba żeby przyświecić latarką, Dlatego najbardziej pasująca tutaj metafora substytacyjna odpada przez ów zmierzch,który zdecydowanie zaciemnił jasność i klarowność przekazu. Dla porównania - u Mickiewicza "suchy ocean" to step, w "Zmierzchu rozwodzenie" - "szary wicher" - to... nic", a napisania - "ty insekcie, ty gnido francowata, ty matole" - jeżeli już idzie o rozróżnienie. Ja przynajmniej chwale u siebie to, że epitetów osobistych w stosunku do osób (nie wierszy, a to jest kolosalna różnica) nie używam. A jeżeli się wymskie - jest to sprawa pomiędzy mną i Autorem, który ma takie samo prawo odpowiedzi jak ja. Zresztą co do własnych utworów - też.

6. Kolejna sprawa - o której pisałem już kiedyś. Jak wiesz, forum ma trzy poziomy, ten jest pseudo najwyższy - dlaczego nie pomagasz tym, którzy tej pomocy wręcz zadają w Warsztacie? Dlaczego nie pomagasz debiutantom - rozumiem, że za niskie progi jak na królewskie nogi. A ja pomagam - ot, pochwaliłem się. Zatem - koronę z głowy ściągnąć i do ludu, do ludu...

7. Czasem mam wrażenie, że nie doczytujesz moich postów - szczególnie, że nie odpowiadasz na zarzuty, a piszesz to samo, co poprzednio, jako niby nowy argument. W ten sposób nie chce mi się tracić czasu i odpowiadać na to samo dwa razy z rzędu. (patrz punkt 1)
"notorycznie" - powtarzający się, ciągły - i napisałem już w kontekście to tego - nieprawda (kłamstwo).

Opublikowano

Nie gniewam się, cenię sobie każdą krytykę i jak każdy wolę aby wiersz się podobał, często jednak jest odwrotnie.
Przesyłam wam uśmiechy, tyle mogę
:))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.
    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...