Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Damy są grzeczne i słodkie jak miód.
Szykowne arystokratki, bardzo posłuszne.
Ale ja szukam żony bez cnót,
Z którą mógłbym robić rzeczy dziwne i różne

Chciałbym, by nie miała zahamowań, granic,
Była łowcą i drapieżnikiem jednocześnie.
By wstyd, płacz i ból miała za nic,
Nie bała się powiedzić, że jest na coś za wcześnie.

Niestety, kobiety, które kocham i lubię:
Takie grzeszne, dzikie, wyzwolone
Nigdy nie chcą ze mną rozmawiać o ślubie,
Są materiałem na kochankę, nie na żonę!

Opublikowano

Flambir, Ty uważaj z tymi dzikuskami, bo one może i mają rozbuchaną fantazję, i znają całą Kamasutrę, i to przez jakiś czas na pewno jest fascynujące, ale brak jakichkolwiek oporów i zahamowań w delikatnej materii erotyki świadczy o raczej płytkiej zdolności przeżywania i niewielkiej wrażliwości delikwenta(tki).
No, posłuszeństwo i uległość również. (Ale arystokratki raczej nie były posłuszne...).
Choć wyjątki oczywiście zdarzają się we wszystkim, a zwłaszcza w ludziach. Rozumiem, że szukasz takiego namiętnego, szalonego, wrażliwego wyjątku?
Zabawny wierszyk, z rodzaju: cierpienia młodego peela. I dobre marketingowo ogłoszenie matrymonialne. ;-)))

Opublikowano

Marzenia małego chłopca..

A podmiot mysli, że takie drapieżne, bez cnót, zachamowań myślą o ślubie? Nie myślą, ani im to w głowie, bo chcą jeszcze szaleć. Tylko odpowiedzialne i te, które wiedzą jakie znaczenie ma małżeńtwo i jaka to odpowiedzialność za drugą osobę chcą ślubu.

To taka mała dygresja.. A co do wiersza to straszny gniot.. Czemu tak dosłownie, banalnie?

Opublikowano

Zajrzałem i nie żałuję. Fajniutkie. Heh, ciężko znależć jest żonę bez zachamowań i taką która kamasutrą włada lepiej od chochli do zupy:)
Aż mi się gorąco zrobiło gdy wyobraziłem sobie taką kobietę: Łowca i Drapieżnik –to może być interesujące;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, role się odwracają - mężczyźni są często wylęknieni, z zahamowaniami, szukają kobiet, które ich będą zdobywać, będą na nich polować, rzucać się, uczyć ich seksu, a oni zajmą się kuchnią. ;-)
Opublikowano

a widzisz, tak to jest jak facet nie potrafi rozruszać własnej żony, bo się wstydzi jej powiedziec o swoich pragnieniach. zresztą traktuje ja jako coś świętego, swoje własne sacrum: dlatego nie bedzie chciał się jej przyznać, baaaa...a nawet namówić na seks analny.
szuka sobie więc kobiet przygodnych, kilkugodzinnych, moze kilkudniowych by z nimi wyprawiac wszystkie rzeczy dzikie. żony natomiast pozostaja w domu, a gdy już idą do łóżek ze swoimi umęczonymi męzami i gdy ci, wkładaja im po chrześcijansku penisy miedzy uda - te zastanawiają się: dlaczego on nie chci mi włożyć siusiaka do ust albo do pupy? jednak tego nigdy nie powiedzą głośno, żeby nie wyjśc na kur...wy. tak oto panie lekkich obyczajów, kochanki zmonopolizowały seks analno-oralny

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Cudowna interpretacja.. Oświecił nas Pan i wykształcił.Może napisze Pan o tym książkę. Ja tę hipotezę słyszałam juz dawno przy okazji tematu: Dlaczego mężczyżni chodzą na dziwki, a no dlatego może, że przecież nie będą dawali do buzi swoim żonom, które całują ich dzieci. Ale nie wiem czy Pan zauważył, że czasy się zmieniły. Ma Pan chyba kobiety za istane tempaczki, albo wcale sie Pan na nich nie zna... Mamy XXI wiek.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.
    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...