Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Samotność


Witold K.

Rekomendowane odpowiedzi

Łał dziękuję poprostu...Jesteście tacy wspaniali a nikt powtarzam nikt nie potrafił zastosować konstruktywnej krytyki.Uznanie iż coś jest złe nieumiejąc tego uzasadnić chyba o czymś świadczy.A ja głupi myślałem że jak jest coś żle to wytłumaczą mi co?No cóż przeliczyłem się...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co tu tłumaczyć Proszę Pana. Widać na pierwszy rzut oka, że ma Pan problem z przedmiotem, jasnością myśli, a nawet abstrakcją. Mam nadzieję, że ma Pan tego świadomość. Tylko masochista będzie się domagał rozbierania tego na czynniki. Proszę tego nie robić ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drobna uwaga.
Uczestnicy warszatatow, z tego co sie zorientowalem, "szlifuja" napisane przez nich wiersze
pomiedzy soba. Byc moze nalezaloby - mam tutaj na mysli osoby z " Forum poezji współczesnej przeznaczonych dla poetów dobrze władających piórem" - czesciej zagladac na forum "siostr i braci po piorze" z forum dla poczatkujacych - warszaty bez profesorow to nie sa warsztaty. Skoro jest inaczej, to proponuje wszystkim poczatkujacym publikowac swoje wiersze tutaj:)

pozdrawiam
MK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dobra uwaga (poważnie) - a jako uczestnik życia internetowego, w tym właśnie tutejszych "warsztatów" mam kilka uwag:
1. udzielanie się przy innych, ponieważ jest to jeden z głównych i istotnych warunków poznawania się (niekoniecznie jak ja, ja mam na razie komfortową sytuacje, mając komputer ciągle prawie przy pupie) i uczestniczenia w życiu forumowym.
2. zdarzają się prywatne prośby o pomoc - czyli dowód na to, że jak ktoś chce, to może
3. ostatni, ale chyba podstawowy - trzeba dużo czytac, od klasyków, do dzisiejszych, od podręczników, do fantastyki naukowej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Szanowny Panie.

Komentarze związane są jedynie z tekstami, nie ma się co wyzościwiać, wypominać iloraz i czynic uwagi o innych tekstach. Prawda jest taka, ze to nie żłobek, a portal literacki, w dodatku dział dla wprwnych poetów (choć ta nazwa przyprawia mnie o drgawki) - nie Pan jeden wkleił do niewłaściwego działu - jakoś tak jest, że wiele osób piszących moim zdaniem ebznadziejnie - wlepia wlaśnie tutaj. Drogi Panie, w obu działach można liczyć na konstruktywny komentarz.
W wypadku Pańskiego utworu, Pan wybaczy - aż nie chce się pisać. Jeśli Pan sam nie dostrzega, że jest to wiersz bardzo słabiusieńki, to ja to czarno widzę. Tutaj nawet nie ma za bardzo się o co zaczepić, nie ma moim zdaniem żadnego momentu, który wart jest obrony.
pozdrawiam - mirka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Myślę dokładnie to samo. Jest to narracja, proza, czysta relacja, a nie wiersz. I to za długa proza jak na wyrażenie jednego tylko odczucia w jednej chwili.
Uważam, że nasze komentarze są konstruktywne, uzasadnione i grzeczne.

============================

Otwieram drzwi dom cisza.
Wchodzę rozglądam się, cisza.
Gdzie się wszyscy podziali?
Nie ma nikogo.

Próbuję odnaleźć choćby okruch wspomnień.
Rzeczywistość jak huk gromu
Uświadamia mi, że jestem zupełnie sam.
Nie ma nikogo.

Jestem tylko ja i ten pusty dom.
Uczucie melancholii, świadomość zgubienia tego,
co było. Wśród tych czterech ścian.
Nie ma nikogo.

To, co jest wewnątrz, znajome,
Ale mało mi mówi, jakby było mi obce.
Żadnych przebłysków pamięci,
Nie ma nikogo.

Mimo chęci, Nie mogę wykrzesać
Stoję w miejscu, wpatruję się tępo
Samotność. Tkwi w gardle niczym ość
Nie ma nikogo.

Ach, gdybym spotkał tu, choć jedną osobę,
Jedną znajomą twarz, ale, ale… jakieś zdjęcia.
Kim są Ci ludzie?
Nie ma nikogo.

Padam Ogarnia mnie rozpacz
Płaczę, miotam się po podłodze,
Biegnę do drzwi. Zamknięte.
Nie ma nikogo.

Błagam, otwórzcie Chcę się wydostać,
Nie, nie wytrzymam, pomocy!
Jestem zupełnie sam, co się tu dzieje?
Nie ma nikogo.

============================

troszkę skróciłem, może ktoś następny skróci więcej?

z ukłonikiem i pozdrówką MN
ps. dodałem refrenik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zachęcona skróciłam jeszcze troche

Otwieram drzwi rozglądam się--cisza.
Próbuję odnaleźć choćby okruch wspomnień.
Rzeczywistość jak huk gromu
Uświadamia mi, że jestem zupełnie sam.
Nie ma nikogo.

Tylko ja ,ten pusty dom
I świadomość zgubienia tego,
co było. Wśród tych czterech ścian.
Nie ma nikogo.

To co wewnątrz jest znajome,
Ale mało mi mówi, jakby było mi obce.
Żadnych przebłysków pamięci,
Nie ma nikogo.

Mimo chęci, Nie mogę wykrzesać
Stoję w miejscu, wpatruję się tępo
Samotność. Tkwi w gardle niczym ość
Nie ma nikogo.

gdybym spotkał tu, choć jedną osobę,
Jedną znajomą twarz, jakieś zdjęcia.
Biegnę do drzwi. Zamknięte.
Nie ma nikogo.

a jeśli to miał być monolog pisany ciagiem,to niestety się nie udał,więc może lepiej zrezygnować z konwencji a ratować treść??choć obawiam sie że jeśli jeszcze pare osób cos usunie to zostanie tytuł:(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • świat nie przystaje  nieme ślady słów  odbijają się echem w sercu  boso podążają za myślami  nie ranią stóp  cieszą się radością  byłych chwil    odeszły budując  nowe marzenia  oglądam je w lustrze  są w barwie karminowych ust  rozpuszczone włosy  przypominają morze    wpatruję się…  rumieniąc    4.2024   andrew
    • Jak się nazywasz? Alkione, prawda? Bo tak właśnie się nazywasz? Nikt nie znał twojego imienia aż do teraz. Opada w chmurze gryzącego kurzu zasłona tajemnicy. Po miliardach lat. Po całych eonach dekad niczym wieczność. Mimo że w przestrzeni jeszcze do końca niewyśnionej… Zatem, powiedz mi, bo tamto nie uzyskało żadnego poklasku, podoba ci się czy nie? Mów szczerze. Masz, naleję ci czegoś mocniejszego. Może rozwiąże ci się język i popłyniesz wartkim potokiem słów. Tylko przesuń się trochę w bok, bo nie widzę księżyca w pełni. Widzę jedynie twoją twarz usianą księżycowymi kraterami. Albo może to ty nim jesteś? Jesteś nim, prawda? To ty jesteś tym księżycem, który wkrada się chytrze srebrną smugą blasku? A zatem mówię do księżyca, nadając mu nawet imię. A zatem…   Tu przerywam na chwilę pisanie, albowiem słyszę jakieś stukania i szurania krzeseł dobiegające z książkowych półek regału. To bohaterowie powieści próbuję wydostać się na zewnątrz. Kołaczą się i wyją jak te psy uwięzione w klatkach. Książka spada na podłogę. Jedna. Druga. Trzecia… Spadają, furkocząc w locie skrzydłami rozbieganych nerwowo stronic. Wzniecają pył zakrzepły przez lata… I znowu cisza…  Cisza, aż w uszach dzwoni. A więc to był jedynie krótki zryw rzeczywistości. Chwilowy błysk pamięci. Tylko takiej enigmatycznej. Zatajonej.   Zatem wchodzę po półkach jak po drabinie. Wspinam się, poruszając wieloma odnóżami, aby dosięgnąć czułkami drgających gwiazd. I kiedy tak osiągam powoli szczyt słyszę jakieś polemiki dobiegające z ciemności. Ktoś się z kimś sprzecza. Spoufala. Kłóci… Muskają mnie słowa, jakby zimne usta całowały skronie. Zamknięte powieki… Okrywam się koszulą z wilgoci i pleśni. Upodobniony na kształt ekscentrycznej ćmy, która wciska się na powrót do kokonu  poczwarki. Zapadam w letarg…   Kiedy się budzę, w dole słychać trzaskanie podłogowych klepek od czyichś kroków. Ktoś bez wątpienia chodzi w tę i z powrotem. Jakby w zadumie. Ale będąc na górze jestem bezpieczny. Nie dosięgną mnie niczyje myśli. Chyba, że jakiś olbrzym o wzroście strzelistej topoli i wiotkich ramionach. Kołyszą się. Kołyszą się za oknami drzewa. Tak blisko i tak strasznie daleko. Na wyciągnięcie ręki. Kołyszą się całe szpalery, te prawdziwie i te urojone… Światła ulicznych latarni żółkną jeszcze bardziej jak woskowe ciało nieboszczyka szykującego się do kolejnej próby wniebowzięcia. A więc jestem w górze. A więc się przepoczwarzam. Albo raczej dopoczwarzam. Wracam do początku. Do nadmiaru niewiadomego piękna. Księżyc przesuwa się. Coraz bardziej odchyla… Odchyla… Odchyla… Coraz bardziej odchyla… Aż trzeszczą wszystkie kości i stawy. Albo ta twarz czyjaś. Nieustalona w rysach.. Absolutnie obca. Niczyja… Oświetla wszystko wartkim potokiem blasku. Posrebrza nawałą pikseli mżące krawędzie przedmiotów… Po lewej stronie rozgrzebane łóżko. Odsunięte na środek krzesło… Po prawej… Na stoliku zwietrzały skrawek papieru. Wazon pęknięty na wpół. I rozsypane wokół okruchy czerstwego chleba…    A więc ktoś tu był. Kto taki? Ktoś coś zaczął, ale nie skończył. Rozsypał się w proch. Zwietrzał jak ta karetka papieru z okruchami nic nieznaczących słow. I widzę siebie. Koło stołu. Siedzę pod ścianą z kolanami pod brodą. Ale nie poznaję do końca, albowiem kościste truchło zatarł w połowie czas. Pod płachtą pajęczyn. Wrośnięte korzeniami w ziemię. Połączone ze ścianą. Z żeliwnymi rurami rozgałęzionymi pod stropem, jakby pępowinami z krwiobiegiem matczynego ciała. Wszystko znieruchomiałe i martwe od wieków. Od całych tysiącleci… W absolutnej ciszy gwiazd. W głębokim oddechu nieskończonej nocy…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-13)      
    • @beta_b Bo na tych złożach, zorza dodana Po na powrozach, tak wyczekana   Bardzo dobry wiersz Zostaje w głowie   Pozdrawiam miło, M.
    • @Andrzej P. Zajączkowski Kolejne strofy, na przecinek Kolejne chwile, łap oberżynę   Bardzo wartościowy wiersz   Pozdrawiam miło, M.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...