Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Pytasz o użycie wulgaryzmów, odpowiedziałem, że są, ponieważ je wpisałem" - masz rację - "koń jaki jest, każdy widzi" (autor powiedzonka uznał konia za zbyt oczywiste zwierzę, aby je opisywać - wówczas każdy szlachcic miał konia - tak jak dzisiaj każdy sznujący się poeta straganowy uzywa wulgaryzmów - obecnie cytat używany na określenie czegoś tak oczywistego, że każdy wie, co to jest i do czego służy) - o co tu pytać Pana Poetę? Wycofuję pytanie.

"Że literatura straganowa to jednak literatura." - oczywiście, że tak ale bez wartości artystycznych, przykład: Twoje wiersze.
Jest jeszcze kilka innych rodzajów literatury:
literatura faktu - utwory o charakterze dokumentalnym
literatura jarmarczna, odpustowa - teksty, tanie broszury przeznaczone dla ludu, popularne w XIX w.
literatura ludowa - podania, pieśni, legendy itp., związane z życiem i kulturą wsi, zwykle anonimowe, przekazywane ustnie
literatura parenetyczna - utwory upowszechniające wzorce osobowe, np. ascety, ziemianina lub dworzanina
literatura powszechna - zbiór literatur świata
literatura produkcyjna - utwory powstałe w okresie realizmu socjalistycznego, opisujące wzorowo pracujących robotników w wielkich zakładach przemysłowych
literatura sowizdrzalska - twórczość literacka nieznanych, głównie plebejskich autorów małopolskich z XVI i XVII w.
literatura zaangażowana - literatura poruszająca problematykę ideologiczną i społeczną

"przyznam, że znam co nieco historie Polski. Np. że za Chrobrego przybijano genitalia do drzwi za zdradę. Wspaniałe czasy" - rzeczywiście znasz co nieco

"poglądy dużo mówią o tzw. inteligencji." - masz na myśli poznawczą, emocjonalną czy refleksyjną? Co powiesz o mojej?

"A tłumaczyc tekst? Czytelnik jest od tego, nie ja. A jak mu się nie chce, albo nie potrafi, zmienia lekture na lżejszą. " - obawiam się, że uczestnicy spotań autorskich z Tobą będą mocno rozczarowani.

"krytyk nie za bardzo oczytany w tej kwestii" - kolejny zwrot retoryczny mający na celu deprecjacje moich poglądów - tym razem przez bezpodstawny zarzut jakoby małej wiedzy w omawianej kwestii - nie życzę sobie tego typu uwag w sytuacji gdy nic nie wiesz o stopniu mojego "oczytania".

  • Odpowiedzi 67
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




1. doskonale. Ten stragan tak się przyczepił, a na straganie można znaleźc wielu interesujących Autorów. (bo z tego, co rozumiem każdy tekst z przekleństwem jest literaturą straganową) oprócz może głębokich wieków średniowiecza. Co więcej - akurat ten utwór z lit. straganową nie ma nic wspólnego (przypomnij sobie charakter, jaki ma miec ta literatura i co się w rzeczywistości pod tą nazwą - "literatura straganowa" kryje. Przy okazji wpadnie do glowy trochę informacji, żeby nie popełniac kolejnych wpadek w segregowaniu czytanego tekstu i np na konia nie mówic krowa, bo to jest śmieszne.
2 nie wiem co rozumiesz przez wartości artystyczne. Rodzajów literatury znam 26, tutaj jest 9. Mało.
3. Tak.
4."poznawczą, emocjonalną czy refleksyjną"- a one się wzajemnie wykluczają?
5. Dlaczego? Do tej pory nie narzekam.
6. no a czemu nie? każdy broni swego, a to, że wykorzustuje broń podaną przez Ciebie, to nie moja wina. Ja też moge napisac te utwory 3-wersowe to nie wiersze bo tak mi się akurat podoba. Argumentacja jest podstawowym czynnikiem ocenianego tekstu. Na razie wiem, że nie wolno kląc, ale skąd ta teza i z jakiej racji, co ją normuje - nie wiem. Chyba wynika z jakiegoś świątobliwego oburzenia czytelnika, ktory przez miasto jedzie z zamkniętymi oczyma, żeby nie patrzec na napisy na ścianie. Ale za to potem je piętnuje, bo zna je ze słyszenia, bo to jest skandal, jak twierdzi babcia Hela z 3 piętra.
Opublikowano

bartek-bartek czytałeś Wojaczka?jemu też odbierzesz wartości artystyczne?albo świetlickiego
? poezja straganowa?kim jestes zeby krytykowac wielkich??

a jesli chodzi o czarne i czerwone-jest jakas roznica w imie czego sie niszczy,tłamsi i zabija??a historia kosciola to nie tylko historia polski tak na marginesie

Opublikowano

"nie wiem co rozumiesz przez wartości artystyczne"

Wartość artystyczną rozumiem jako środek realizacji wartości estetycznych tj. wizji świata wytwarzanej przez dane dzieło (literackie, malarskie, filmowe).
Uzywanie w sztuce wulgaryzmów, przekleństw czyli obelżywych słów w celu wyrażenia złego stosunku do kogoś lub czegoś odbiera dziełom artystycznym wymiar moralnego piękna i sprowadza sztuke do poziomu reportarzu (niejednokrotnie świetnego).
Jednak zadaniem sztuki jest odkrywanie nawet w brzydocie piękna i pokazywanie go ludziom. Może to naiwne ale tak uważam. Na szczęście nie tylko ja.


"Ja też moge napisac te utwory 3-wersowe to nie wiersze" - nigdzie nie napisałem, że Twój tekst nie jest wierszem, napisałem, że jest według mnie przykładem literatury straganowej, czyli takiej, która pozbawiona jest wartości artystycznej;

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1.No własnie mamy tutaj problem z krytykiem, który uznaje swoje poglądu i ma do nich prawo, tylko nie wiem czemu podpiera się teorią literatury. Oczywiście Bursa, Wojaczek, Świetlicki itd to nie poeci i można ich kupic na straganie.
2. oczywiście, że tak. To mnich Diego de Landa kazał s[alic bibliotekę Majów, potem palono, palono, palono a wszystko w imię dobra i miłości do człowieka. (polecam "Traktat o tolerancji" Woltera :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No i tutaj wreszcie wyszło szydło z worka - "ja nie lubie, ja nie popieram" i tak trzeba było pisac, a nie wykłocac się podpierac się niepełnymi wiadomościami. Takie hasła jak "moralne piękno, wartości" to dla mnie lanie wody, chociaż oczywiście też mają swoją historie i to wcale niezgorszą (oczywiście artystyczną)
Jednak nie zgodzę się z Twoimi poglądami - są one po prostu jednokierunkowe, mają jeden wzór, a to jest własnie to, co zabija każdą sztukę. Są hymny do Boga, są też satyry i niestety musisz się z tym pogodzic. Albo przekonac, że tak nie jest. Czyli - ja napiszę "sowietyzm to zło", a Ty wyciągając piekno z historii napiszesz - "ale mieli wspaniałą literature tendencyjną, a zła nie było wcale, a głód na Ukrainie to tylko dbałośc o linie i o dobro człowieka. Więc kto pisze, że Stalin zabijał, ten jest niemoralny i nie jest estetą". Niestety prawda będzie po mojej stronie, tylko zostanie pytanie, kto gorszy - ten, co wyciąga wnioski z prawdy, czy ten, kto ją zataja w imię jakiś niepojętej moralności.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No i tutaj wreszcie wyszło szydło z worka - "ja nie lubie, ja nie popieram" i tak trzeba było pisac, a nie podpierac się niepełnymi wiadomościami. Takie hasła jak "moralne piękno, wartości" to dla mnie lanie wody, chociaż oczywiście też mają swoją historie i to wcale niezgorszą. Jednak nie zgodzę się z Twoimi poglądami - sa po prostu jednokierunkowe, mają jeden wzór, a to jest własnie to, co zabija każdą sztukę. Są hymny do Boga, są też satyry i niestety musisz się z tym pogodzic.

"ja nie lubie, ja nie popieram" - to Ty tak twierdzisz pisząc: "to dla mnie lanie wody". Bardzo lubię literaturę satyryczną i religijną także (chociaż nie wszystko). A może Ty także podzielsz sie ze mną swoim pogladem na to czym jest wartość artystyczna dzieła?
Prosiłem Cię juz abys nie uzywał zwrotów obniżających wartość moich poglądów w rozmowie ze mną, a Ty znowu swoje: "sa po prostu jednokierunkowe, mają jeden wzór, a to jest własnie to, co zabija każdą sztukę", "niestety musisz się z tym pogodzic".

Co do poetów, których wymieniłeś, bez cienia wątpliwości stworzyli wiele pięknych tekstów, ale nie cała ich twórczość posiada znamiona wartości artystycznej w znaczeniu, które podałem wczesniej.

Na marginesie dopowiem, że kilka tygodni temu kupiłem tomik poezji Świetlickiego...na straganie (sic!).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



noo...to zmienia całowicie moj jak i calego świata, poglad na literature i sztuke,wedlug tego
morsztyn,witkiewiecz,przerwa-tetmajer,baudelaire,bursa,grochowiak,wojaczek,beksinski munch,rembrndt (moglabym jeszcze dlugo wymieniac)nie tworzyli sztuki..co z turpizmem?

ciekawy poglad ,szkoda ze swiadczy o niedouczeniu lub ignorancji:(

zreszta szkoda nerwow-autor juz wie ze napial dobry wiersz skoro wzbudzil takie emocje:P
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



noo...to zmienia całowicie moj jak i calego świata, poglad na literature i sztuke,wedlug tego
morsztyn,witkiewiecz,przerwa-tetmajer,baudelaire,bursa,grochowiak,wojaczek,beksinski munch,rembrndt (moglabym jeszcze dlugo wymieniac)nie tworzyli sztuki..co z turpizmem?

ciekawy poglad ,szkoda ze swiadczy o niedouczeniu lub ignorancji:(

zreszta szkoda nerwow-autor juz wie ze napial dobry wiersz skoro wzbudzil takie emocje:P

A co z naturalizmem, czy nawet realizmem?
A co do mnie - wypuszczając taki tekst w pewnym sensie godzący w pewne kwestie, spodziewałem się reakcji różnych. Dlatego nie jestem zdziwiony, za to można obserwowac logikę dyskusji krytyka - ktora właśnie opiera się na pewniku - "mnie się niepodoba, więc jest złe".
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No i tutaj wreszcie wyszło szydło z worka - "ja nie lubie, ja nie popieram" i tak trzeba było pisac, a nie podpierac się niepełnymi wiadomościami. Takie hasła jak "moralne piękno, wartości" to dla mnie lanie wody, chociaż oczywiście też mają swoją historie i to wcale niezgorszą. Jednak nie zgodzę się z Twoimi poglądami - sa po prostu jednokierunkowe, mają jeden wzór, a to jest własnie to, co zabija każdą sztukę. Są hymny do Boga, są też satyry i niestety musisz się z tym pogodzic.

"ja nie lubie, ja nie popieram" - to Ty tak twierdzisz pisząc: "to dla mnie lanie wody". Bardzo lubię literaturę satyryczną i religijną także (chociaż nie wszystko). A może Ty także podzielsz sie ze mną swoim pogladem na to czym jest wartość artystyczna dzieła?
Prosiłem Cię juz abys nie uzywał zwrotów obniżających wartość moich poglądów w rozmowie ze mną, a Ty znowu swoje: "sa po prostu jednokierunkowe, mają jeden wzór, a to jest własnie to, co zabija każdą sztukę", "niestety musisz się z tym pogodzic".

Co do poetów, których wymieniłeś, bez cienia wątpliwości stworzyli wiele pięknych tekstów, ale nie cała ich twórczość posiada znamiona wartości artystycznej w znaczeniu, które podałem wczesniej.

Na marginesie dopowiem, że kilka tygodni temu kupiłem tomik poezji Świetlickiego...na straganie (sic!).



1. to, o czym piszesz, to aksjologia. A mój pogląd - dzieło staje się dziełem sztuki przez ludzi, czyli przez to, że go czytają i reagują (zresztą to podstawowy warunek bycia dzieła). Czyli czasem dziełem literackim staje się rzecz, ktora pozornie nie posiada wartości.
2. ja nie obniżam wartości postawy krytykującego, to są po prostu odpowiedzi na podane argumenty. A jakie one są, takie są. To ja może też się w końcu obraże - mam większe prawo w tym wypadku. Cyt. -"To miejsce to brudnopis, nie śmietnik", "dla zwykłego chamstwa językowego". Żeś mnie od razu od chamów, panie esteto moralny.
3. Czyli segregujemy poetów? Ale jedynie prawem indywidualnego cechowania, a nie wmawiania komuś swoich własnych poglądów. A jako czynnik decydujący w kwestiach kultury, czy spaliłbyś dzieła Przybyszewskiego, Witkacego, a może samego Markiza de Sade czy Masocha? Są wstrętni, a jednak kultowi.
4. Nie przepadam za Świetlickim.
Opublikowano

"kto pisze, że Stalin zabijał, ten jest niemoralny i nie jest estetą". - skoro poruszyłeś ten bardzo bolesny wątek, na tym przykładzie ustosunkuje się do Twojego zdania.
Czytałeś zapewne książkę Józefa Czapskiego pt.:"Na nieludzkiej ziemi" opisujacej koszmar zycia łagrowego. Jest ona uważana za dzieło literackie o ponadczasowej wartości artystycznej ponieważ autor potrafił ukazać nie tylko upadek moralny i fizyczny człowieka ale także jego heroiczną postawę wobec zła.
Z drugiej strony weźmy "Mein Kampf" Hitlera, w której autor zawarł podstawy swoich teorii antysemickich i faszystowsko-narodowych. Nie przyczynił sie w ten sposób do wzrostu "piękna" wśród ludzi wręcz przeciwnie programowo dążył do jego eliminacji.
Na tych dwóch skarjnych przykładach moim zdaniem mozna wyraźnie dostrzec na czym polega róznica pomiedzy liuteraturą o "dodatniej" wartości artystycznej (to może byc np. satyra albo wiersz religijny) a literaturą o "ujemnej" wartosci artystycznej (może byc to np. satyra albo wiersz religijny).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


aha rozumiem...zabraklo happy end'u...
Opublikowano

Przeraża mnie Twój poglad: "dzieło staje się dziełem sztuki przez ludzi, czyli przez to, że go czytają i reagują (zresztą to podstawowy warunek bycia dzieła). Czyli czasem dziełem literackim staje się rzecz, ktora pozornie nie posiada wartości." Zgodnie z nim nawet przywołana przeze mnie książka "Mein Kampf" Hitlera, może być uznana za dzieło sztuki! Brr! Przeciez miliony ludzi przeczytały "Mein Kampf" i zareagowały - wszyscy wiemy doskonale jak.
Idąc dalej tropem Twojego poglądu mozliwe jest ogłaszanie referendum, a jego wyniki będą przesadzały czy mamy doczynienia ze sztuka czy nie. Prezentujesz bardzo komercyjny pogląd w odniesieniu do określania wartości dzieła - jest popyt jest dzieło, nie ma popytu nie ma dzieła. W pewnym sensie masz tez rację, zmieniają sie czasy, wraz z nimi uznawane wartosci i poglądy - zmieniaja się gusty odbiorców i artysta(?) chcąc sprzedac swój towar musi reagowac na potrzeby rynku.
Taki pogląd kłuci sie jednak mocno z moim rozumieniem Sztuki i jej funkcji społecznej.

Opublikowano

Bartek Bartek -
1.A może zapomniałeś ile czasu dzieła Stalina i Lenina stały na naszych nobliwych półkach(już pomijam fakt, że te dzieła to jest tzw. fikcja literacka)? A kto ma decydowac o tym, co czyta? Może wprowadzimy znowu cenzorów, ktorzy będą decydowali co i kto ma czytac?
2.akurat w tym wierszu (moim) nie ma nic o treści faszystowskiej, a nawet wręcz przeciwnie. Zatem obstaje przy swoim.
3. No takie sa prawa historii, że czytany jest ten, kto jest własnie czytany. Czy to slawny za życia Sienkiewicz, czy odnaleziony przez Przesmyckiego Norwid - to już nie gra żadnej roli. Zatem widzimisię czytelnicze nie wpłynie na odbiór własnie słowa pisanego. Kto wie, może za 300 lat zostanę sławny? A może nie? A postawa - "piszę dla siebie" jest rzeczywista tylko w tym przypadku, gdy się wogóle nie pisze. I o żadnym referendum nie mowiłem

PS -czuje się troche zawiedziony - nie widzę odpowiedzi na moje pytania i mam wrażenie, jakbym się ciągle musiał z czegoś tłumaczyc. Jest to zabawne, jednak do czasu, szczególnie jak ktoś pewnych napisanych przeze mnie kwestii nie dostrzega, albo udaje, że nie dostrzega.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czy chodzi o pytanie "A jako czynnik decydujący w kwestiach kultury, czy spaliłbyś dzieła Przybyszewskiego, Witkacego, a może samego Markiza de Sade czy Masocha?" Według mnie z tresci moich postów łatwo na tak postawione pytanie jest odpowiedziec samemu ale jesli nalegasz: nie.
Oczywiście, że o referendum nie mówiełeś, pozoliłem sobie tylko na hipotetyczna podróż w przyszlość, w oparciu o Twój pogląd na kryterium dzieła stuki.

"Może wprowadzimy znowu cenzorów, ktorzy będą decydowali co i kto ma czytac?" Moja odpowiedz: nie.
Ty już wprowadziłeś "cenzora ludowego", dzieki któremu "czasem dziełem literackim staje się rzecz, ktora pozornie nie posiada wartości".
Ta dyskusja z mojego punktu widzenia dotyczy jednak nie tego czy? i co? ludzie powinni czytać (odnosze wrażenie, że Ty ją chcesz sprowadzić do tego), ale jakie są kryteria wartości artystycznej sztuki (konkretnie literatury) i roli sztuki w życiu człowieka.
Nadal nie znam jasno wyrazonego Twojego poglądu na temat tego czym jest "wartość artystyczna" dzieła.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no właśnie...pozornie...czy to nie mówi samo za siebie??
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czy chodzi o pytanie "A jako czynnik decydujący w kwestiach kultury, czy spaliłbyś dzieła Przybyszewskiego, Witkacego, a może samego Markiza de Sade czy Masocha?" Według mnie z tresci moich postów łatwo na tak postawione pytanie jest odpowiedziec samemu ale jesli nalegasz: nie.
Oczywiście, że o referendum nie mówiełeś, pozoliłem sobie tylko na hipotetyczna podróż w przyszlość, w oparciu o Twój pogląd na kryterium dzieła stuki.

"Może wprowadzimy znowu cenzorów, ktorzy będą decydowali co i kto ma czytac?" Moja odpowiedz: nie.
Ty już wprowadziłeś "cenzora ludowego", dzieki któremu "czasem dziełem literackim staje się rzecz, ktora pozornie nie posiada wartości".
Ta dyskusja z mojego punktu widzenia dotyczy jednak nie tego czy? i co? ludzie powinni czytać (odnosze wrażenie, że Ty ją chcesz sprowadzić do tego), ale jakie są kryteria wartości artystycznej sztuki (konkretnie literatury) i roli sztuki w życiu człowieka.
Nadal nie znam jasno wyrazonego Twojego poglądu na temat tego czym jest "wartość artystyczna" dzieła.

Na to pytanie jest jedyna prosta odpowiedź - nikt. Słowo pisane działa na daną epokę, a w jakie ona ma gusta? Jeżeli chcesz walor artystyczny, musisz cofnąc się wstecz - i tam jest wbite: epos bohaterski musi byc napisany heksametrem i inne tego typu wskazówki dotyczące tego gatunki (ktorych nie będe wymieniał). Sonet znowu musi miec takie a takie parametry, tragedia klasycystyczna - takie a takie i tak dalej i tak dalej. Ale że czas weryfikuje i nie stoi w miejscu, nie ma jednego wzorca artystycznego (pomijając tradycyjne gatunki). Zatem, jak ktoś się decyduje na wiersz wolny, pisze sobie jak chce wiersz wolny(chociaż i ten ma swoją teorie, np. u Dłuskiej). Jego ryzyko, ale jeżeli czytelnicy uznają, że to jest dobry, wszelkie normy ida precz (dośc jaskrawy przykład - futuryzm).

A dla mnie osobiście - albo mi się podoba, albo nie.
A "jakie są kryteria wartości artystycznej sztuki (konkretnie literatury) i roli sztuki w życiu człowieka." to jest pytanie pułapka, bo prowadzi do nikąd. Bo jednego cieszy biała dziewica z lilią we włosach, innego rudowłosa wampirzyca z nożem w rekach. A jeszcze trzeciego przystojny pasterz, a czasem i jego owieczka.
A uniwersalna literatura dla każdego to był socrealizm ktory zdechł. I tak będzie zdychac każda norma wprowadzana na siłę tylko dlatego, że tak się komuś podoba albo niepodoba.
A zresztą literatura mniej oficjalna zawsze cieszyła więcej, niż ta moralna. Szczególnie, że moraliści bardzo często noszą damską bielizne pod kodeksami (to przenośnia ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no właśnie...pozornie...czy to nie mówi samo za siebie??

To napisał M. Krzywak, ja Go tylko zacytowałem; nie podzielam tego relatywistycznego poglądu.

Nie jestem subiektywnym idealistą.
I dałem wyżej odpowiedź na temat wartości artystycznych.
I w sumie jest to doskonały przyklad, że wiersze takie należy pisac - to jest własnie wyzwalanie emocji u czytelnika.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...