Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Najpierw rodzi się przeczucie
cisza staje się pojedyncza i lepka
wszędzie słychać nieludzkie ofiary
jakiś młody heros wykradł rydwan Heliosa
wzniecane gromem pożary oczyszczają miasto
w zamieszaniu nasadzam okolicznym posągom
swój ptasi łeb

zdrada! zdrada!
krzyczą znów mnisi i żołnierze
odcięte języki nijak się mają do ustnej apelacji

za ofiarnym ołtarzem
szeptem dopinamy szczegóły
w świątyni nie ma miejsca na walki
niebieska bogini Luna odpowiada za zaćmienia
na koniec Janus z ciężkim sprzętem

czasem tylko podnosimy głos na siebie
żeby przegnać ortodoksyjnego kapłana
-Dźgnij mnie albo ja cię dźgnę!

jedno musi żyć na zgubę drugiego
hodować węża dla całego świata
w nocy która zapadła o świcie

na moście Heliosa dwa posągi
ze złota naturalnej wielkości
na co dzień ubrane jak Oni

Opublikowano

Moim skromnym zdaniem wiersz wklejony na żywca bez poprawek :-)
Wkopiowałam tu fragmenty dla mnie strawne:

jakiś młody heros wykradł rydwan Heliosa
wzniecane gromem pożary oczyszczają miasto
w zamieszaniu nasadzam okolicznym posągom
swój ptasi łeb

za ofiarnym ołtarzem nie ma miejsca na walki
niebieska Luna odpowiada za zaćmienia
na koniec Janus z ciężkim sprzętem

żeby przegnać kapłana
na moście Heliosa dwa posągi
na co dzień ubrane jak Oni


Pozdrawiam

Opublikowano

a skąd ten helios?
może by "na słonko"
popatrzeć, to
bliższe nam

bo helios to kojarzy mi się z telewizorem

a tak w ogóle jak coś jest lepkie to
da radę to poznać tylko jeśli istnieje coś drugiego
stąd więc zaprzeczeniem jest "pojedyncza"

to na wstęp, ale co ja tam będę dokuczał

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.






Helios to raczej bóg słońca, brat Eosa i Selene potomek Hyperiona i Thei, nie telewizor.
W każdym bądz razie czas wymienić model;) ad lepkości to non capisco

z wyrazami

wiesz co, nieźle władasz obcymi bożkami
a w słowiańszczyźnie tyż takiś mocny?
po za tym, nazwy niczego nie mówią mi

ech te do głów wbite mitologie starożytnych,
czy tak rzeczywiście było?

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.






Helios to raczej bóg słońca, brat Eosa i Selene potomek Hyperiona i Thei, nie telewizor.
W każdym bądz razie czas wymienić model;) ad lepkości to non capisco

z wyrazami

wiesz co, nieźle władasz obcymi bożkami
a w słowiańszczyźnie tyż takiś mocny?
po za tym, nazwy niczego nie mówią mi

ech te do głów wbite mitologie starożytnych,
czy tak rzeczywiście było?

z ukłonikiem i pozdrówką MN




nie, to zdecydowanie nie moja działka
a jak było naprawdę nie mam zielonego pojęcia;)

vice versa
Opublikowano

To ja tak - co do mitów, to sięganie do greckich korzeni jest jak najbardziej na miejscu wg mnie - wszakże mamy tutaj odwieczny, uniwersalny motyw słońca i węża. Wąż był wcieleniem chaosu - jak egipski Apop, w judaiźmie Nakhasz, babiloński Tiamat, w chinach Kun-Kun, i nawet Słowianie mają swój odpowiednik - ognistego węża na wyspie Bujan - Horafen. Słońce w symbolice przedstawia się jako ptaka, ktory własnie trzyma węża w dłoni. Ale dośc wykladu, kto chce to sobie gdzieś znajdzie i poczyta, a co do wiersza - jest oryginalny, trochę szwankuje styl, jeszzce kilka drobnych uchybień widzę, ale po ostatnim "ahabie" dodam od siebie plusa i słowa zaczęty do dalszych zmagań z poezją.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.  
    • @Waldemar_Talar_Talar wąż wymyślił śmierć
    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...