Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Płuca Pełne Dymu cz.1


Rekomendowane odpowiedzi

Dzień pierwszy:
2 paczki papierosów
4 butelki piwa
Stary batonik czekoladowy

Dzień drugi:
2 paczki papierosów
4 butelki piwa
Kanapka z zielonym serem

Dzień trzeci:
Paczka papierosów

Czwartego dnia się obudziłem.

Moje mieszkanie nigdy nie wyglądało zbyt pięknie. Najgorzej jest po burzy mózgu. Przez 10 minut zastanawiałem się gdzie jestem i dlaczego leże w podartych gaciach. Później stopniowo sobie wszystko przypominam. Szukam w paczkach ostatniego papierosa, który pozwoliłby mi właściwie rozpocząć dzień. Niestety nie znalazłem. Kawa bez papierosa jest jak seks z dziewicą – ciężko wchodzi. Założyłem szlafrok, który znalazłem i poszedłem do kuchni. Pod drodze przewróciła mnie butelka. Cholerna butelka. Twarzą uderzyłem w skarpetki. Śmierdziały. Ale znalazłem papierosa. Wystawał spod gazety. Wziąłem papierosa, podniosłem się z podłogi i poszedłem dalej. Plan zmienił się niemal o 180 stopni – zamiast do kuchni poszedłem do łazienki. Po załatwieniu tego co miałem załatwić wszystko wróciło na właściwy tor i mogłem wyruszyć w podróż do kuchni.

Mleko, kubek. Nie ma czystego. Dwie łyżeczki kawy. Gdzie są łyżeczki? Kupka kawy w takim razie. I woda. Przydałoby się ją zagotować. Rondelek i woda z kranu. Pięć minut. Robienie kawy jest trudniejsze niż się wydaje. Zdążyłem wypalić papierosa.

Z kuchni do salonu jest niedaleko.

Usiadłem w fotelu. Miękki. Kawę postawiłem na stoliku. Obejrzałbym sobie wiadomości. Tylko gdzie jest pilot…? Pod śmieciami na stoliku – nie ma. Pod śmieciami na podłodze – nie ma. Pod fotelem – nie ma. Pod kanapą – nie ma. Ktoś śpi na mojej kanapie. Pod gościem na kanapie – nie ma. Nie obejrzę dzisiaj wiadomości. Napiłem się kawy. Przydałby się cukier.

Wyprawa z salonu do kuchni trwała niesłychanie krótko.

Gdzie jest cukier? Nie ma w szafkach, ani na szafkach. Sprawdziłem nawet w piekarniku. Przeszukanie szuflad też nie przyniosło efektu. Znalazłem go dopiero w lodówce. Znalazłem tam też pilota. Teraz będę mógł obejrzeć wiadomości.

Wracam do salonu. Siadam w fotelu, słodzę kawę i włączam telewizor. Dlaczego nie słyszę dźwięku?... Gdzie jest mój telewizor? Cholera, jednak nie obejrzę wiadomości. Popijam kawę w ciszy, dopóki nie wchodzi do pokoju dziewczyna w bieliźnie.
- Cześć, mogę sobie zrobić kawę?
- Ehm… Cześć… Kim jesteś?
- Nikim.
- Aha…
- Mogę?
- Ehm… Jasne. Cukier jest tu.
Nikt znikneła w odmętach korytarza. Prawdopodobnie wyruszyła do kuchni przygotować sobie porcję kawy. Wróciła po siedmiu minutach tak jak oczekiwałem. Rozejrzała się po salonie i zauważywszy, że facet z kanapy zajmuje ostatnie możliwe miejsce do siedzenia, usiadła na podłodze. Po turecku, jak dzieci w przedszkolu. Zadręczało mnie pytanie dotyczące Pani Nikt, więc przerwałem picie kawy i je zadałem.
- Co ty tu robisz?
- Przyszłam na imprezę.
- Aha… I jak się udała?
- Nieźle.
Przerwaliśmy naszą miłą pogawędkę, by móc napić się kawy w spokoju. Po kilku łykach zapytałem ją o telewizor.
- Wiesz gdzie jest mój telewizor?
- W pokoju w którym spałam był jakiś telewizor.
- Hm… Ciekawe co on tam robi?... – picie kawy przerwało mi kolejne pytanie – Ehm… A wiesz może co robi ten facet na kanapie?
- Wygląda na to, że śpi.
- No tak, ale… To znaczy… Może wiesz kto to?
- Nie mam pojęcia, to twoje mieszkanie – po chwili zawahania dodała – chyba…
- No tak, tak… Hm… Spałem z tobą?
- Nie.
- To dobrze, bo mam dziewczynę.
- To miłe…
Później mogliśmy już spożywać kawę w spokoju. Nie, czekaj… Jeszcze ucięliśmy sobie pogawędkę o papierosach. Nikt zapytała czy mam papierosa. Zauważyłem paczkę leżącą na stoliku. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu były tam papierosy. Odpowiedziałem jej, że mam i poczęstowałem ją. Odpowiedziała „Dzięki”. Teraz już bez wątpienia mogliśmy spożywać kawę w spokoju. Skończywszy napar z zmielonych ziaren kawy stwierdziłem, że muszę się ubrać.

Kiedy przechodziłem korytarzem zaczepił mnie dzwonek do drzwi. Nie chcąc być niegrzecznym postanowiłem otworzyć. W drzwiach stanęła Anna. Od razu zaczęła na mnie wrzeszczeć. Nie chce mieć problemów z sąsiadami. Więc ją zaprosiłem do środka.
- Wejdź.
Nie trzeba było jej długo namawiać. I dalej okropnie na mnie wrzeszczała. Przydałby mi się papieros. Wróciłem do salonu. Nikt dalej siedziała na podłodze. Zapaliłem papierosa. Nareszcie zacząłem rozumieć co Anna do mnie mówi.
- Masz spotkanie z wydawcą!
- Ehm… E… Tak… 24-tego chyba…
- Dziś jest 26!
- Tak… Hm… To znaczy, że miałem dwa dni temu…
- Masz dzisiaj! Udało mi się cię wytłumaczyć! Kto to jest?!
- To jest Nikt. Nikt, to Anna.
Nikt odwróciła się do Anny – Cześć.
- Co?! Co tu się w ogóle stało?!
- Ehm… Proces twórczy… Tak… Musiałem trochę… E… Popracować.
- Idź pod prysznic! Muszę tu trochę posprzątać…
- Ok… E… Dzięki.
Anna wybiegła z salonu. Wydaje mi się, że poszła sprzątać… Nikt zapaliła papierosa i zapytała mnie, czy Anna to moja dziewczyna.
- Czy Anna to twoja dziewczyna?
- Ehm… Tak…
- Milutka…
- Tak, to anioł.
Skończyłem papierosa i poszedłem się umyć.

W łazience zdjąłem z siebie szlafrok i podarte gacie. Jak chciałem wejść do wanny zauważyłem, że śpi w niej jakiś facet. Nie chciałem go budzić, ale musiałem się umyć. Poprosiłem go, żeby wyszedł.
- Hej, kolego z wanny… Hm… Nie chciałbym przeszkadzać, ale… Mógłbyś wstać?
Facet spojrzał się na mnie przerażony. Chyba nie powinienem go budzić stojąc nad nim na golasa. Wybiegł spłoszony w kierunku drzwi. Chciałem mu podziękować, że dał mi się wykąpać.
- Dziękuje!
Teraz mogłem wziąć upragniony prysznic.

Dzięki staraniom Anny podróż z łazienki do salonu była przyjemna. Nic nie atakowało moich nóg. W salonie zapaliłem papierosa. Nikt już nie było. Na szczęście został facet z kanapy. Dzięki niemu nie czułem się tak samotny… Anna weszła do salonu. Znowu zaczęła krzyczeć.
- Załóż coś na siebie na litość boską!
- W łazience nie było ubrań.
- Idź się ubierz!
Zaczęła budzić faceta z kanapy
- Nie… Nie budź go… Ehm… To niekulturalne… On śpi…
- Idź się ubierz!
Biedny facet z kanapy. Nie wiem dlaczego Anna się tak na niego uwzięła… Na szczęście do salonu wpadła Nikt. Nie była już w samej bieliźnie. Podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek. Chciała się pożegnać.
- Chciałam się pożegnać. Do zobaczenia. Żegnaj Anno.
- Cześć Nikt, miło, że wpadłaś. Zapraszam, kiedy tylko chcesz…
- Na pewno wpadnę jeszcze.
Nie wiem dlaczego Anna się tak zdenerwowała, ale jak tylko Nikt wyszła Anna znowu zaczęła na mnie wrzeszczeć. Przypuszczam, że chce, abym się ubrał. Nie chcę jej już więcej denerwować, wiec idę.

W szafie znalazłem koszulę. Czerwoną. Zielony t-shirt i sweter rozpinany. W kolorze beżowym. Znalazłem też majtki, jeden zielony i jeden czarny but. Nie mogłem znaleźć spodni. Słyszałem jak facet z kanapy wychodzi. Założyłem wszystko. Idę do Anny. Miałem nadzieję, że się ucieszy. Ale ona chyba woli krzyczeć.
- Nie możesz tak iść!
- Dlaczego?... To bardzo ładny sweter…
- Nie masz spodni!
- A… Hm… Fakt…
Anna się już trochę uspokoiła. Chyba tylko przy ludziach tyle krzyczy.
- Załóż lepiej ten granitur, który kupiliśmy.
- Ehm… E… Nie mam go.
- Jak to?
- No… Nie mam go…
- Dobra, to znajdź jakieś spodnie.
Znalazłem.

Pora na podróż po mieście. Czas jechać do wydawcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...