Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo konstruktywna krytyka panie Szadkowski, tyle ze bez zadnego uzasadnienia( tak robia dzieci w przedszkolu:cos jest brzydkie, bo tak..:) )..Ale nie zalezy mi juz mowiac szczerze..

Wybieranie wierszy do skrytykowania na chybil trafil jest raczej zabawne niz zlosliwe..Wiec chyba panu nie wyszela ta prowokacja..
Kiedy zobaczylam ze sie pan wpisal od razu wiedzialam co pan napisze..To bylo do przewidzenia..Ma pan tupet..

Bylby pan laskaw pokazywac swoje humory i zachcianki kosztem kolegow z "elity" ( jak to powiedzial pan Hutkowski) z Z, nie moim..Latwo jest skrytykowac w P..Poszedl pan na latwizne..





[sub]Tekst był edytowany przez Dorma dnia 26-03-2004 11:47.[/sub]

[sub]Tekst był edytowany przez Dorma dnia 26-03-2004 11:51.[/sub]
Opublikowano

"Troche \"light\" ten wiersz..Ale niech strace...Umieszczam go.. " Na czym stracisz Dormo? Nie rozumiem tego stwierdzenia.
Wiersz trochę gorzki w czytaniu, chociaż dobrze się czyta i nie ma większych błędów. Ale muszę je nieco uwidocznić, pewnie powtórzę kilka moich poprzedników, ale to z lenistwa (nie chce mi się czytać tak wielu komentarzy :)).
W 4 wersie:
"Chcę z ust Twych słyszeć raz swoje imię" - tutaj jest tragicznie, aż dreszcze po plecach przechodzą (dziwuję się, dlaczego popełniłaś taki błąd?).
5 i 6 wers mogą pozostać, chociaż niezbyt mi pasuje te "ręce rzeźbić", a potem: "na dłoni". 3 zwrotka sprawia wrażenie finału wiersza, choć gdyby się bardziej przyjrzeć odnoszę wrażenie, że krążysz w miejscu. Może niezbyt wyraźnie to opisałem, ale to jest moje odczucie.
Tytuł do poprawki (zbyt banalny jak na podany temat wiersza) ;o)
To tyle "błędów" jak narazie.
Trochę zagmatwany ten wiersz, ale podoba mi się :)

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z Twojego komentarza wywnioskowalam ze ci sie wiersz nie podoba, ale skoro piszesz ze sie podobva to nie bede sie klocila:)

Twoj komentarz jest jednak bardzo chaotyczny..
Piszesz o jakichs bledach, ale w sumie zadnych konkretow.
np.
" W 4 wersie:
"Chcę z ust Twych słyszeć raz swoje imię" - tutaj jest tragicznie, aż dreszcze po plecach przechodzą (dziwuję się, dlaczego popełniłaś taki błąd?)." - jaki blad...Chodzi tobie o rytm?
Prosze na drogi raz o konkrety jesli wspominasz o bledach
Pozdrawiam i dzieki za komentarz po tak dlugim w sumie czasie

Opublikowano

Przepraszam, jeśli Cię zawiodłem niejasnymi uwagami. W 4 wersie chodziło mi o zbyt banalną prośbę. Takie popularne te stwierdzenie...
Co do całości, to mylnie odczytałaś moją poprzednią wypowiedź. Napisałem o błędach, które wydały mi się trochę zbyt rażące jak na Twoją twórczość. Wiersz naprawdę mi się spodobał, ale nie aż tak, żebym padał na kolana i składał niskie ukłony. Ehhh... Może trochę przesadzam, może czepiam się głupstw. Wybacz, jeśli Cię uraziłem.

Z biegiem czasu będzie coraz mniej moich komentarzy. Niestety coś, co ja nazywam niewolnictwem jest potężniejsze ode mnie, i wygrywa niestety już zbyt często. Planuję napisać pożegnalny na długi czas wiersz i potem znowu powrócić i cieszyć się Waszymi wierszami i moją swobodą.

Pozdrawiam serdecznie

PS., Ale to nie oznacza, że nie będę tutaj zaglądał (choćbym miał na to poświęcić każdy wolny czas ;) ).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Musi lec z celi sum.               Kasia i sak.    
    • nie boje się miłości uwielbiam ją bo pomaga zrozumieć uśmiech i płacz   nie boje się miłości będę ją kraść tym którzy jej nie rozumieją   nie boje się miłości bo jest jak baśń która zawsze ze złem wygrywa   nie boje się jej bo  jest światłem które noce upiększa   nie boje się gdyż nauczyła mnie zrozumieć to co w sercu się tli.  
    • Wszystko co im powiedziano, przyjęli że to nie prawda, nie wiedzieli i bez krytycznie to powtarzali    Robili wszystko co im kazano, nie przypuszczali że robią źle Chodzili tymi samymi drogami Co wielki autorytet    A kiedy on dał znak Bez zastanowienia podążali za nim  Wierzyli że idą w imę chwały  więc swoje życie w ofierze za niego dawali I nigdy się nie przekonali że nie podszepnie umarli    Teraz leżą w grobach  puste, zimne twarze  Nie jako bochaterowie, nie jako zbrodnie ale jak marionetki nie świadome niczego  nie są wspominani i nigdy nie będą
    • Idą - choć nikt ich nie woła. W kieszeniach mają wersy, które uciekły im z rąk jak szczury z tonącej metafory. Robią miny poważne, choć słowa mają z waty, a każde zdanie składa się jak łóżko polowe po nietrzeźwej wojnie z samym sobą. Przystają na rogach własnej niepewności: „może napiszemy o świetle?” - pytają, po czym kręcą głowami, bo światło za jasne, a cień za ciemny. Więc stoją w półmroku - idealnym dla niezdecydowanych, tych, co wciąż stroją instrumenty, ale nigdy nie grają melodii. Każdy z nich niesie w plecaku niedokończony wiersz o „poszukiwaniu siebie” - taki, którego nie przeczyta nawet pies, bo pies ma godność i węch do rzeczy skończonych. A między kartkami plecaka czai się ich własny strach - taki, co syczy jak kot wyrzucony z metafory za brak talentu, i drapie, gdy ktoś próbuje napisać prawdę. A jednak idą - zamaszyści jak prorocy własnych pomyłek. Śmieszni, bo chcą pisać o ogniach, lecz boją się zapałki. Groteskowi, bo robią krok w przód i natychmiast krok w bok, jakby tańczyli z losem, który wcale nie przyszedł na bal. I gdy już, już mają ten WIELKI wers (ten, który miał ich ocalić), nagle - bach - wpada im do głowy wątpliwość o smaku marginesu, i cały świat rozsypuje się jak źle sklejona metafora o świcie. Bezradni wsłuchują się w ciszę - tę samą, która niczego nie obiecuje, bo jest lustrem tak krzywym, że odbija tylko to, czego w sobie nie chcą widzieć. Próbują jeszcze raz, z nową odwagą - i znów odkrywają, że wena, ich półetatowa bogini, rzuca natchnienie jak handlarka ryb: byle jak, byle gdzie, byle sprzedać złudzenie. A oni łapią to w locie, jakby to było złoto, choć najczęściej jest to mokra gazetka z wczorajszą pogodą. Tak sobie tuptają, armię poetów udając - każdy chciałby być meteorem, a kończy jako iskra o krótkim oddechu. A może i dobrze - bo w tej ich śmiesznej, roztrzepanej tułaczce jest coś niezwykle ludzkiego: pragnienie, by wreszcie złapać słowo, które nie ucieknie. Bo słowo, które dogonisz, pierwsze cię ugryzie - żebyś wiedział, że było żywe.            
    • @viola arvensis     Twoja POEZJA jest niezmiennie fenomenalna !   w tym wierszu mistrzowsko uchwyciłaś  bolesny paradoks, gdzie to, co naprawdę  łączy, dzieje się poza wzrokiem „zimnych ludzi”, w sferze dusz i ciężkich westchnień.   to arcydzieło udowadniające Twój talent - poezja, która boli i zachwyca jednocześnie.     Wiolu.   Ty jesteś wspaniała !!!!    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...