Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Polski Indianin II (Dorn Kichot)


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pewien Dorn Kichot z pięknej La Manchy
już z wiatrakami nie będzie tańczył.
Bo się sprzeciwił. Czegoś się boi?
- Nie wiem, lecz Sancho już w jego zbroi
odtąd tańcuje, jak wódz Komanczy.

Opublikowano

Gadał gość z samoobrony,
że zupełnie jest bez winy,
lecz gdy nogi w misce umył,
to pływały szumowiny,

więc, by nic się nie wydało
jaja wsadził, jak ten burek
i z opresji wyszedł cało
mówiąc wszystkim, że to żurek.

Opublikowano

A z kolei inny facet
trafem też z samoobrony
na test, że on jest bez winy
wziął namoczył kalesony.

Woda też nie była czysta
bo farfocle w niej pływały
a on wszystkim w koło wmawiał,
że to przecież żurek biały.

Chociaż różne to przypadki
ale zbieżne tłumaczenia,
które dają jasny przykład
z kim my mamy do czynienia.

Opublikowano

Takie sobie toczą życie,
nam zaś piętrzą w nim przeszkody.
Dawne wicie, rozumicie
Zamienili w lanie wody.

Oskarżają, piorą brudy,
w żywe oczy wszystkim kłamią ,
żurkiem fałszu i obłudy
obrastają wciąż i mamią.

Opublikowano

Czy my byli byśmy inni
wszak drabina karier zmienia
i wnet proste kręgosłupy
mają pewne odchylenia.

A czym wyżej stawiasz nogę
grunt ucieka ci spod stóp
lecz cóż ciebie to obchodzi
leziesz, leziesz tam gdzie żłób.

W górze więcej masz swobody
bo nikt cię nie szturcha z boku
i nie słyszysz jak ci z dołu
wrzeszczą – spadaj stary ćwoku.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius muszę najpierw przeczytać coś z jego literatury, nie wstydzi się, czuje się raczej celebrytą:) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        To się odważ i zagadaj sama. On pewnie się wstydzi.
    • Alu   poezja owszem naszym deserem jest w stanie ponieść wymusić łzy albo słodyczą z pięknym uśmiechem co rozgrzał duszę w pochmurne dni   z miłą melodią bywa złączona cudnym wokalem uwiedzie nas w wieczory czerwca dociera ona w olsztyńskim zamku przepięknie gra :)
    • Wieża wysoka w oddali nad morskim klifem. Chusta z niej powiewa – to królewna uwięziona? Oby nie szczerbata, co tak macha… pranie suszy?  Uszczypnąłem osła w ucho, dalej – pół królestwa w puli!   Wertepami, przez błota i pokrzywy, przez mgły, Wśród piorunów zygzakiem… smok drogę zastępuje. Zionie ogniem – no to popas, chleb ze smalcem przekąsimy, Propan-butan kiedyś mu się skończy – takie czasy.   Zbrojni konni – jeden, drugi, trzeci, cap za fraki, na ziemię powalili. Patrol jakiś? „paszport i szczepienia! zwierz podkuty? Gdzie gaśnica?” – pod ogonem! „o wsteczny nawet nie zapytam. Chuchnij, wędrowniku!” – huuu! – „dość! kiedy zęby myłeś?”   „Precz mi z oczu, kmiocie, plebsie, nikczemniku! Dowgird, przegnaj chama batem!” – świst, trzask… ajajaj! U celu głowę zadzieram – istny drapacz chmur. No, do dzieła! kłódki jak z tytanu młotem rozbijam.   Pomoc nadchodzi... cierpliwości, chwilka… Schodów nie ma – tylko lina szubieniczna. Wspinam się, co począć, chwyt za chwytem. Pnę się z gębą uchachaną… co w posagu myślę?   Złota czy brylanty… i sto krów też się przyda. Sruu! – na głowę doniczka spada – test przetrwania? Drapię paznokciami, cegła za cegłą, coraz bliżej, Kic, kic… – na ostatniej prostej jestem – nóżki całuję!   „Mamooo! złapał się królewicz – on ci z bajki!” Podstęp… wpadłem w sidła, nieee – dalej – dzidaaa! Fik przez okno – spadochron się otwiera, za mną szybuje postać z nosem zagiętym.   W spódnicach rozdętych przez wichry… kraaaa! Miotłę odpala, gazu dodaje – smugi na niebie gęste, Warkot dwusuwa: wizg… bryyy, już mnie dopada, lada chwila. W dole wilki wyją, uciekają, smok podwinął ogon.   Słońce zaszło, w dłoniach oczy skrywa: „mnie tutaj nie było!” Koniec, po mnie… marnie skończę – ot, śliwka w kompocie. „Wracaj, słodziuteńki – wieczerza czeka i napitki. To ja, twoja milusia przyszła pani, imć teściowa.”
    • @Somalija ależ on sam wygląda (jego ułożone w kółeczko usta) jak dmuchana lala z seksszopu
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...