Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Z pieskiem nigdy nie wiadomo
dziś łagodny jest i miły
jutro może stać się bestią
i ugryzie z całej siły.

Więc psu życia nie zawierzaj
i bądź czujna i ostrożna
a gdy chodzi o głaskanie
to mnie też pogłaskać można.


Ja też umie jak pies skomleć
ale sierści nie nasrożę
a gdy tylko na mnie kiwniesz
wnet u stóp się twych ułożę.

Opublikowano

życia mu nie zawierzyłam
to ode mnie on zależny
a poza tym go szkoliłam
by był pieskiem miłym grzecznym

na przeszkodzie nic nie stoi
bym i Ciebie pogłaskała
chociaż myślę co by na to
Twoja żona powiedziała

Opublikowano

To on nie jest psem obronnym
a jedynie pokojowym?
Więc ja większe mam atuty
z charakterkiem (mym) bojowym?

A o żonę się nie kłopocz
ona jak Twój psiak łagodna
zawsze miła, uśmiechnięta,
choć zazdrosna lecz pogodna.

Gdy przed chwilą jej czytałem
o czym my tu rajcujemy
uśmiech zakwitł jej na twarzy
bowiem z tego ma tantiemy.

Bo to tak jak bym na smyczy
ciągle przy niej, na widoku,
bo gdy siedzę przed ekranem
to mnie ciągle ma na oku.

Możesz śmiało mnie pogłaskać
jednak proszę bardzo czule,
czekaj tylko sierść … rozepnę,
- pomyliłem się … koszulę.

Opublikowano

znaczy tors masz owłosiony
niczym misiu w naszym ZOO
a do tego przyzwolenie
hmm … no może być wesoło

intrygują mnie tantiemy
te na które żona liczy
możesz rzeknąć mi coś o tym
- uchyl rąbka tajemnicy

Opublikowano

Niedźwiedziowi nie dorównam
choć co nieco mam na skórze,
rosną sobie tu i ówdzie
jedne małe, inne duże.

Jedne długie ale proste
i tak jakby przylizane
a te krótsze jakby w loki
tak niechcący sfałdowane.

O profitach już pisałem
ale wspomnę jeszcze o tych …,
że jak tutaj poświntuszę
to mnie zbiera na pieszczoty.

Nieraz nawet po północy
delikatnie szepczę żonko
chodź się troszkę pokochamy
nim na niebo wzejdzie słonko.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą. @KOBIETA No, różne są opcje. Wiemy, że mamy narzędzia psychometryczne do mierzenia poziomu psychotyczności - solidnie zweryfikowane testy (Eysenck, Minnesota Inventory). Są testy dotyczące kreatywności - pewnie korelują z tymi mierzącymi psychotyczność. I też wypełnianie luk poznawczych własną treścią - w porządku - wszyscy to robimy na codzień funkcjonując w świecie bez pełnych danych. Niebezpieczeństwo jest tylko takie, że treści własne zaczną przeważać nad danymi.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...