Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rzecz dotyczy zbiorów opowiadań.

Człowiek spokojnie idzie do sklepu. Natychmiast kieruje się do regału z książkami. Widzi nową pozycję jednego z ulubionych autorów i nie namyślając się długo - bierze. Zadowolony drepcze do domu, pochłania nowy nabytek i czuje się syty i zadowolony. Przynajmniej przez jakiś czas. Dopóki nie pójdzie znów do księgarni i nie zobaczy na półce tej samej książki, ale z inną okładką. Se myśli - "po prostu nowe wydanie." I ma rację, tyle, że... z JEDNYM nowym opowiadaniem, doskonałym, nigdy wcześniej nie publikowanym, nigdzie indziej tego nie znajdziesz"...
Cholera.

Wy też tak macie?

Opublikowano

ja chodzę do biblioteki ;))
ale rozumiem Twoją złość, takie mają chwyty wydawnictwa, a że sprzedaż książek drastycznie spadła to bedzie ich coraz więcej :/ jakoś zarobic trzeba...

Opublikowano

raz tylko tak miałem, gdy do książki Carda wydawnictwo po latach dodało opowiadanie ("Chłopiec z Polski" do cyklu o Enderze), ale jeśli już się tak dzieje, to zapisuję sobie tytuł i potem szukam w necie... na szczęście ulubiony pisarz już nie żyje więc, raczej nic nowego nie wydadzą :P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Niestety, boblioteki jakichś porażających ilości pieniędzy też nie mają, więc kupują tylko jedno wydanie, a resztą się nie interesują, póki poprzednia książka się nie zniszczy... :( A moim zdaniem wydawnictwa chyba wiele też na tym nie zarobią, bo chyba tylko oszołomy z za małym portfelem wydają kilkadziesiąt złotych na jedno opowiadanie...
No, ale fakycznie - pewnie się zdarzają takie oszołomy... <:>
Pozdrawiam, R.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mi się zdarzyło już kilka razy. Pamiętam dwa: Neil Gaiman - "Dym i lustra" i teraz, niedawno Jacek Piekara - "Sługa Boży". Obaj żyją i mają się dobrze. I piszą kolejne opowiadania i książki. Pozostaje mieć nadzieję, że wydawnictwa nie będą za często wpadać na głupie pomysły.
Albo można dekować się na kilka godzin w Empiku z książką w łapskach...

Pozdrawiam, R.

P.S. A jaki to jest gatunek? Ten ulubiony, którego masz niedosyt? Tak z ciekawości. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hehe, fajne podejście :))
ja bym sie nie cieszyła jakby zmarł ulubiony pisarz, dobrych książek nigdy dosyć ;))))
Zgadzam się w pełnej rozciągłości! :D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ale mi nie chodzi o to, że się nie interesuję i przez własne gapstwo mam okrojone wydanie. Że przeszłam obojętnie obok poszerzonego, chwyciłam to drugie i teraz się wściekam. Mi chodzi o to, że najpierw wychodzi sobie zbiorek opowiadań jakiegoś autora, powiedzmy Piekary. I sobie jest przez kilka lat, nikt się tym specjalnie nie interesuje (poza czytelnikami). Po czym nagle po paru latach pojawia się jako bestseller ta sama książka, tylko, że w brzydszej (czort wie, czemu, ale zawsze okładka rozszerzonego wydania jest brzydsza) okładce i z dodanym jednym opowiadaniem.
Reasumując - z filmami jest inaczej, bo tam wersje reżyserskie i okrojone wychodzą równocześnie. A książki nie. I nigdy człowiek nie wie, czy coś poszerzą, czy dadzą sobie spokój i po prostu poczekają, aż autor dopisze więcej opowiadań.

Pozdrawiam, R.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja też tam chodzę. Ale nie czytam, bo:
a) nie ma gdzie usiąść. Człowiek się już ulokuje wygodnie między regałami, wciągnie w akcję, a tu ochrona przychodzi i wygania mówiąc, że tu nie miejsce na to. Poza tym ludzie ciągle po głowie łażą, bo akurat chcą coś wziąć z tego regału, pod którym siedzę. A na kafejkę na drugim piętrze nie mam kasy. Zresztą nie wiem, czy wolno tam w ogóle czytać Empikowe książki.
b) nie mam czasu w ciągu dnia. Czytam nocami. A w nocy Empiki zamknięte. :(
c) za duży tłok.
d) za głośno.

Słowem - do Empiku chodzę się porozglądać za czymś ciekawym do kupienia, rozgrzać lub ochłodzić (w zależności od pory roku) albo od razu po coś konkretnego. :)
A do czytania lepszy jest Traffic. :)

Pozdrawiam, R.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar @Marek.zak1 Panowie, jestem wdzięczna za lekturę. Delikatność się przyda na świecie! Bb
    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :) @beta_bNo to jeszcze coś. Wiesz, jak obok mnie usiądzie ktoś w wełnianej bluzce, albo w czymś, co jest szorstkie (marynarka, żakiet) - to się przesiadam - no po co mam się drapać? Dzięki :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...