Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dom miłości, wejście pierwsze, od razu intymne:
schizofrenia. dziki śnieg na rękawie parapetu oczy
w ciup usta poszły na warunkowe. oddycham chociaż
właściwie zastanawiam się czy oddycham. małostronny
odcinek drogi właśnie uciekł mi w górę. z dołu
nadchodzi pani sąsiadka która brzęczy szkłem. nie wiem ile mam
osi na ilu napędach,w każdym razie gnam mozolnie
przez najbliższy pagórek zdania podwójnie nieciągłego

śnieg syczy

bardziej niż rudy kot. już się nie zdarzy miejsce
i anafora. z dalekiego świata wraca ś'wiadomość
albo się ugryzę albo się pobiję albo się urżnę
czwartego kąta nie ma

Opublikowano

raczej wygląda mi to na wyjście żebra z kaloryfera
ale wiem, nie powinienem się czepiać, nic w zasadzie
istotnego droga Izo nie przekazałaś, ot tak przeleciałaś
bim-bom - opisik, siupasiup i?
a skąd wzięłaś te pagórki zdań? czyżby podłoga się rozkleiła?
wiersz wydaje mi się taki szyty skrawkami - jak to kiedyś tworzyli
poeci - łapali zdania i o ... wiem ... był chyba taki Kryska
tylko, że on potrafił nawet z Trybuny Ludu (chyba tak jak pamiętam)
sklecić kilka słów i wyszedł wiersz, daj znać jak coś zmienisz
z chęcią dołączę do grona tzw. głaszczących

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano

jest jakiś rodzaj poezji, widać włożyłaś w swoje dzieło prace, jest w nim dużo zagiegów literackich jest ono dopieszczone, ma swój swoisty klimat, ale niestety zabrakło najważniejszego, nie zdołałaś mnie nim urzec.

pozdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to niech w końcu ujmie - wiem, że potrafisz, masz swój styl,
a z chęcią wziął bym Droga Izo wydrukował taki wiersz i jak już
wcześniej wspomniałem - dołożył mjuzaka, oczywiście za Twoim
pozwoleniem - i oby co - to wiersz nie musi być w ramach rymów
i na sztorc pisany - sama wiesz, ze każdy dobry wiersz ma swoją
melodię - czekam więc
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Izo, siedzę tu i myślę dokładnie to samo. Ten wers psuje wiersz.
Bez "miłości" pierwszy wers jest świetny.
Wersy jak dla mnie za długie (tak już chyba mam, że lubię krótkie, poza tym się nie znam ;), już je tu sobie pociachałam na własny użytek. Nie myśl, że próbuję Cię poprawić - tak tylko sobie czytam na różne sposoby.

dom, wejście pierwsze, od razu intymne:
schizofrenia. dziki śnieg na rękawie parapetu
oczy w ciup usta poszły na warunkowe.
oddycham chociaż właściwie zastanawiam się
czy oddycham. małostronny odcinek
drogi właśnie uciekł mi w górę. z dołu
brzęczy szkłem. nie wiem ile mam
osi na ilu napędach, w każdym razie
gnam mozolnie przez najbliższy pagórek
zdania podwójnie nieciągłego

śnieg syczy

bardziej niż rudy kot. już się nie zdarzy
miejsce i anafora. z dalekiego świata
wraca ś'wiadomość

czwartego kąta nie ma



Pozdrawiam. Fanaberka.
:-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...