Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mówisz nie patrz na mnie przez okulary
teraz mam tak wiele pięt achillesa
kiedyś czytałeś bez i pomiędzy
a ja słyszałam nawet bez słów

podaj we mnie herbatę
bez cytryny i nie przesładzaj
zdejmij wreszcie te okulary
napiszemy długi wiersz

i nie chodź więcej do okulisty

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiesz, On tak wymyślił, że z czasem zmienia się wzrok, i widzimy tak samo, bez okularów. Dz, pozdrawiam, Stefan.

a co powiesz o soczewkach kontaktowych?
albo o radzieckich chirurgach-okulistach
którzy za chlebem wywędrowali do Polszi
i nikt za nimi w rassiji się nawet nie oglądnął?

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiesz, On tak wymyślił, że z czasem zmienia się wzrok, i widzimy tak samo, bez okularów. Dz, pozdrawiam, Stefan.

a co powiesz o soczewkach kontaktowych?
albo o radzieckich chirurgach-okulistach
którzy za chlebem wywędrowali do Polszi
i nikt za nimi w rassiji się nawet nie oglądnął?

z ukłonikiem i pozdrówką MN
No to powiem, że błądzą z musu Jego. Pzdr. Stefan.
Opublikowano

Bardzo mi się podoba.
Sama na siebie też boję się patrzeć bez okularów, i jakoś tak wolę ostatnio przyćmione światło... ;-) A świat dalej tak samo piękny!... :-)
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a co powiesz o soczewkach kontaktowych?
albo o radzieckich chirurgach-okulistach
którzy za chlebem wywędrowali do Polszi
i nikt za nimi w rassiji się nawet nie oglądnął?

z ukłonikiem i pozdrówką MN
No to powiem, że błądzą z musu Jego. Pzdr. Stefan.

Ci chirurdzy to jak ta dzieweczka mickiewiczowska,
hi,wciąż na cmentarzu - reperują wymarłe myśli
w oczodoły wlepiają
rysują igłą przestrzeń - by błyszczała
z ukłonikiem i pozdrówką MN

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...