Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

obrzmiały pęcherz rodził się gdzieś na wschodzie
krzyczały mewy łodzie tarły o siebie kadłubami i rdzewiały
próbowaliśmy to utopić

pomiędzy deskami świeciły kawałki ryb wierzyłem
jeszcze nauczymy się zapominać
zatęchłe drewno skrzypiało ty też
obiecałaś sobie wiele

Opublikowano

no dobra Piotr - jak zabawa to zabawa
pozwól, że najpierw rozbiorę tytuł

pom - pomorski (chodż pomorze zupełnie z innej beki się wzięło)
ost - wschód

a teraz hip-hop:

obrzmiały pęcherz jak długopis
okrzykiem mewy trącej łodzie
podzielić chciało by się topić
lub pisać w fali bo w tym wschodzie

pomiędzy dechą i rybami
zatęchły myśli dnem lecz na dół
idą tak zwani bohaterzy
co mieć nie mieli w pen'ie wkładu

i sugestie

rdzewieć - może tlenić - oddychać?
próbowaliśmy - znosiliśmy lub nosilismy

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



rdza - związana z metalem - a tu na łodziach te brązowe to protista - chyba mają nawet swoją nazwę - acz, widzisz zapomniałem, hi, napewno nie pantofelki (bo to bakterie) ale jakoś tak otoczaki? nie pamiętam, sorka

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ej tam - drewniane czy nie drewniane
a łodzie "jedne o drugie" winny trzeć
a jak mogą o siebie? mogą też o piasek
ejć, dobra - bo się czepiam - próbowałem
tylko przekazać - kiedyś literaci
czepili się Mogielnickiego - bo napisał
"i sobie sam" - a winno być "sobie samemu"
ech - zatęchłe drewno nie umie skrzypieć
to co słyszymy to efekty dźwiekowe ciśnienie wody
w nich "samych sobie" - ejć - koniec kadzenia
chyba że Ci to nie przeszkadza - nie zamierzam
walczyc - jedynie być na Tak albo Nie
jeśli co
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

proszę mi wyjaśnić dwie rzeczy:

1. czym jest gniot
2. czym jest lobo

jeśli chodzi o pierwsze pojęcie, ciekaw jestem Twojego podejścia do niego, bo nie raczyłeś wyjaśnić, dlaczego.
a czym jest lobo po prostu nie wiem, domyślam się, że to Twój guru poetycki. Tym chętniej chciałbym zobaczyć jakieś namiary, żeby sobie to ułożyć.

Poza tym, jeśli stać Cię jedynie na taki komentarz, to przy następnych moich tekstach je sobie daruj.
Szacunek wymaga wyjaśnienia swojego zdania. Jeśli natomiast nie szacunku Ci brakuje, to po cóż się odzywać?

Opublikowano

zapytałem, jak te sugestie odnoszą się do wiersza, bo jako podmiana słów mi nie pasowały. Chętnie porozmawiam.

A Pan Mirek dał upust chamstwu i czmychnął. Podejrzewam, że jest to wynikiem nieprzychylnego komentarza pod jego tekstem, ale mimo to domagam się wypowiedzi bardziej dojrzałej.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jajć, zmiany to Twoja sprawa - próbowałem Ci tylko przekazać swój obraz i taki tam jeden przypadek z "siebie" - widzisz - jeszcze jedno mewy chyba nie krzyczą, jajć, słyszałeś ich normalny głos? mewy mogą drzeć powietrze - ale oczywiście przyznasz, że to wyświechtany skrawek czyjejś podłogi, zresztą same mewy nam nie powiedzą, nie wyszepczą, nawet nie wykrzyczą co robią z dziobem, hi, ajć czasem mewy myli się też z innymi ptakami

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

ale ja nie neguję Twojego odbioru i obrazu. Przecież to właśnie jest najważniejsze. Darcie powietrza to moim zdaniem dobre połączenie. Tutaj chodziło mi o krzyk, pl tak to odebrał.
Zauważ, że bohater tekstu nie musi znać się na ptakach, na dźwięku. To wiersz o świecie wewnętrznym, nie musi być nieomylny. Powinno się raczej unikać pomyłek w tekstach bardziej moralizatorskich, czy filozoficznych. Tak sądzę.

"rdzewieć - może tlenić - oddychać?
próbowaliśmy - znosiliśmy lub nosilismy"

wyjaśnij mi to, bo nie wiem, jak się odnieść. Sugerujesz zamianę słów?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



rdzewieć znaczy tyle co utleniać się, a o rdzy na już się wysłowiłem, że najczęściej tylko sie wydaje - boć to protista, pierwotniaki

próbować - coś przeżywać, znosić, doświadczać

ale to tylko sugestie - żaden napad, a jeśli moralizuję to sory, spróbuję się przestawić,

dziś Piotrze już wybacz, czas na mnie, możech coś zmienisz a jak nie to tyż dobrze

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

zmieniłbym, jeśli miałoby to jakieś znaczenie dla wiersza.
łodzie rdzewiały (zauważ, że to wyklucza drewno, o którym wspomniałeś). i nieistotne, czy rdzewiały przez pierwotniaki. jakie to ma znaczenie. księżyc lśnił, bo lśnił, a nie dlatego, że odbijał światło słońca.
a próbować ma także drugie - i częściej używane znaczenie, które konotuje miejsce walencyjne 'coś', próbować coś zrobić.
myślę, że Twoje sugestie w tym przypadku niczego nie wnoszą. To treść poza tekstem, o której - owszem - można dyskutować. Jeśli natomiast zmieniłbym tak, jak to zalecasz, przesłoniłoby to wątek, który w tekście jest istotniejszy. Takie szczegóły budują jedynie nastrój, pamiętaj o tym.

Opublikowano

tylko, że łodzie nie rdzewieją - boć u nas się tak w światku przyjęło
że jak jest jakiś nalot to zaraz pewnie koroduje - a tu okazuje się
że to zabezpieczenie przed korozją, tak też jest z tymi pierwotniakami
i jeśli nawet jest jakiś przekaz w wierszu to nie mydl, bo już z wieloma
innymi rzeczami zamydlono - ot chocby z duchami na bagnach czy
jakim kolwiek innym stworem (ot choćby z cyklopami - bo Grecy
odnajdywali czaszki z wielkimi oczodołami i "se" wymyślili, że to
cyklopy - a w rzeczywistości to były czaszki słoni), ech - na morzu
to chyba nie łodzie a kutry są, a zresztą trza spytać tych co pracują
na morzu - boć znów wyjdzie "blaga" - dlatego warto żyć by prócz wiersza
móc przekazać te "coś" więcej

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano

Idąc tym tropem można zacząc zamieszczać definicje encyklopedyczne w wierszu.
W dalszym ciągu myślę, że nie ma to znaczenia dla wiersza. Skoro ludzie mówią, że łodzie rdzewieją (nawet, jeśli wynika to z niewiedzy), to jest ok.
Podobnie dla samej mitologii greckiej poślednie znaczenie miały czaszki słoni (dla sensu, nie genezy).
Ale dziękuję za wnikliwe dociekania.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dzięki za dociekanie, hi - wiesz - pewnie, że dziś się mówi oprócz pomarańcza i pomarańcz, hi, ale - czemu tak zakłamany świat podaje (serwuje) - "PRÓBUJE" udowodnić, że Grecy mieli bogów, a my? stąd każde słowo ma swoją wartość i jeśli przekręcasz znaczenie słów to myślę, że - a zresztą - w wielu miejscach zawarłeś błędy i nie pisz, że encyklopedię możnaby było - nawarstwienie słó tworzy nowe słowa - ale jeśli używa się starych słów - to bądź konsekwentny - wiersz w zasadzie jest o niczym i jeszcze (powtórzę się) zawiera błędy - typowe dla początkujących - sorka - nie atakuję - wskazuję Ci jedynie - zasugerowałem zmiany - a Ty? do kaduka, żadnej mądrości nie wywiodłeś, sory, a może wszystko wypłynęło w morze? (morze, orze - orz - to dawny koń wykorzystywany do pracy) - jajć, ale po co ja Ci to piszę i tak wiesz swoje
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Witam.
Więc to jest ten wiersz od dawana przepowiadany ;-)
Ten fragment rzeczywiście tworzy klimat:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Natomiast tutaj nastrój gdzieś przepadł na rzecz rozbawienia:


Nie jestem pewna, czy do końca zrozumiałam przekaz (kawałki ryb?). Moim zdaniem wiersz wart chwili zatrzymania.
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
    • brzmi jak terroryzm zawsze będę zdania że najlepszy jest dobry król. polska już królem okrzyknęła postać znamienną  ale zapomnieli . a najlepiej będzie jak nam będzie Duch hetmanił
    • Wielość twierdzi o drugiej istnieniu nietaktownie, że dwutaktowna czyli taka nijako dwoista Druga o pierwszej takoż, trzecia urojonej szuka, sztuka lub sztuką w pigułce lub pigułkach doszukać wszech istnienia. Kompletna schizma bez cierpienia i dwoistości biegu zdarzeń jak dwubiegunówka czap polarnych Tylko orać wypługować wyplantować etc. Trybun wrzeszczy zgiń przepadnij a sam nie raczy się wpasować    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...