Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
wszystko co znoszę to noszę za sobą


mózg staje. przez kable
płyną drgania. szum
rozrywa głosy na strzępy
informacji z ostatniej chwili
zalewających jak krew
o czasie najwyższym.

cokolwiek czeka na progu – przestępuje samo
bez próśb i zaproszeń. jak zmarli
których ostatnio widuję za oknem
wiszących na parapetach. w środku nocy
czuć że strzegą łazienek pantofli
i modlitw.

w domu jest tak dużo miejsca. zacząłem pić
więcej wody. bardzo dużo wody.
coraz częściej wzrokiem dziurawię chmury
trzymając się na dystans
w garści.
Opublikowano

Zatrzymał mnie ten wiersz. Świetnie ująłeś dzień dzisiejszy, że tak to określę, w pierwszej strofce... od natłoku inofmacji faktycznie głowa pęka... w pewnym sensie wczoraj, wspominając tych, co odeszli... oraz wewnętrzne burze, dziurawiąc chmury, chcąc trzymać się w garści.. na dystans. Co najfajniejsze, każda z tych części może być... tym czymś... z ostaniej chwili.
Ode mnie plus! Pozdrawiam... :)

PS...tak zatrzymał, że zabieram...

Opublikowano

taaaak, w końcu stara załoga ;). w sumie nie mam
do czego się doczepić, całość przyzwoita.
choć tak sobie pomyślałam, że dla 'graficzności'
można by pierwszą zwrotkę zapisać w takiej formie :P

mózg staje. przez kable płyną drgania. szum
rozrywa głosy na strzępy informacji z ostatniej chwili
zalewających jak krew o czasie najwyższym.

cokolwiek czeka na progu – przestępuje samo
bez próśb i zaproszeń. jak zmarli
których ostatnio widuję za oknem
wiszących na parapetach. w środku nocy
czuć że strzegą łazienek pantofli
i modlitw.

w domu jest tak dużo miejsca. zacząłem pić
więcej wody. bardzo dużo wody.
coraz częściej wzrokiem dziurawię chmury
trzymając się na dystans
w garści.


ale tak naprawdę to tylko dla oka

pozdrawiam serdecznie Espena :)

Opublikowano

Nata
śmiało, zabieraj. cieszy mnie Twój odbiór, Twoje wrażenia.

Tomasz
szalenie miłe słowa. dziękuję. tylko 'pana' można wyciąć, bo mi głupio. chyba, że oczekujesz tego samego, wtedy rozumiem i się zastosuję.

Espena
a stara, stara. ;) graficzność proponowana jest mi wcale bliska, lecz zależało mi na stworzeniu na początku tekstu takiego szybkiego komunikatu, jakby z ostatniej chwili. a więc: dla tempa. choć nie mówię, że nie zmienię kiedyś tego nietypowego dla mnie udziwnienia i nie zastosuję wersji swayowej. dzięki.

Opublikowano

Podjąc probe analizy tego utworu - to ciężkie wyzwanie, szczególnie, że co wers, to jakiś ładunek myśli, odniesień itp. Osobiście spróbowałem i tylko nieliczne wnioski:

- pierwsze wahanie - czy mózg może stanąc, a jeżeli tak, to w jakim kontekście - czy chodzi o mechanizm mózgu jako motoru napędowego? Wydaje się,że tak
-przejscie przez próg nieoczekiwanego - zarówno odniesienie do losu jak i bezradności człowieka wobec zdarzeń od niego niezaleznych (a przy okazji zaprzeczenie sartrowskiej wolności jednostki)
- dużo wody (można odnieśc do biblizmu, a takze symbolizmu akwatycznego - woda jako zycie)

to tak chaotycznie i na wyrywki, ale podoba mi się ten wiersz - gdzieś tutaj jest o człowieku :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

M.K.
jest o człowieku, jest. szperaj sobie do woli. ja podpowiem, że mózg może stanąć w kontekście medycznym, ale może też we frazeologicznym. co ciekawe: może w obydwu. ;) co do przejścia. tak, Twoje dwie myśli idą po dobrej drodze, choć Sartre'a tu - że się tak obnażę - zignorowałem. na szczęście czytelnik bywa bardziej kompetentny. :) woda, poza symbolem, jest też pierwiastkiem kuracyjnym. fajnie, że grzebiesz. dzięki za wizytę.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Trzeba grzebac, bo czasem więcej się czyta niż rozumie - chociaż niektóre teksty już na pierwzy rzut oka są podane na tzw. talerzu. A takie jak Twój są doskonałe do takiej gimnastyki - chociaż nieraz mam obawy, bo autorzy nie zgadzają się w pewnymi myślami. A przecież interpretacji jest nieskończenie wiele :)
Opublikowano

M.K.
gimnastyka mnie cieszy. samo zdrowie. prawda, autorzy czasem mają najmniej do powiedzenia. ;) pozdrawiam.

Ela
bardzo dziękuję, to chyba Twoja pierwsza wizyta pod moim tekstem - tym większa przyjemność z wizyty.

Kyo
danke jak diabli. niech denerwuje, nie mogę go zbyt wysuszyć. mogę co najwyżej następny bez wody wkleić. ;)

Dzie Wuszka
Wuszko, Ty mnie nie podchodź! :) nuda to bestia Baudelaire'a, mnie nie stać nawet na sheeshę, a szkoda. coś mi mówi, że gdybym miał sheeshkę w domu, to bym dopiero pisał.


wszystkim - pozdrowienia. Sifu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...