Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No, może i tak.
Ale tak czy siak napisałaś, że chodzi tu o Monę Lisę. Tyle, że później zaczęłaś się z tego stwierdzenia wycofywać...

Ponieważ ja takowych badań nie prowadzę - nie bardzo rozumiem. Czy to Leonardo zaciera ten uśmiech? (Jak? Powraca co jakiś czas z zaświatów, by trochę "udoskonalić" swe płótno? Też tak chcę!) Czy kolejni kopiści? (Jakim prawem?!) Czy on się sam zaciera? (W jaki sposób? Leo faktycznie był alchemikiem i czarnym magiem, jak o nim kiedyś czytałam?)
Jeśli ta środkowa teza/przypuszczenie jest prawdziwa/e, to należy uznać, że "oryginał" już nie jest oryginałem. To tylko kopia kopii, kopii... itd. W takim razie - gdzie oryginał? I czy jeszcze istnieje?
Z drugiej strony - ileż można wytrzymać z tym samym głupim uśmiechem na twarzy? Może to logiczne, że po tych kilkuset latach mięśnie odmówiły posłuszeństwa i kącik ust nieco opadł...? Niedługo nam Lisa posiwieje... A ludzie wciąż twierdzą, że to takie tajemnicze... ;D ;D ;D

Ja również serdecznie, R.
  • Odpowiedzi 49
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo mnie to cieszy, ponieważ lubię ten obraz. Zapodział się gdzieś w zakamarkach
pamięci ale przyjemnie było jeszcze raz rzucić nań okiem ;) Mam napisanych wiele sonetów,
chyba ponad setkę - klasyczne, francuskie, angielskie, jedne lekkie, inne trudniejsze w odbiorze i poruszające tematy rzadko spotykane.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No, może i tak.
Ale tak czy siak napisałaś, że chodzi tu o Monę Lisę. Tyle, że później zaczęłaś się z tego stwierdzenia wycofywać...

Ponieważ ja takowych badań nie prowadzę - nie bardzo rozumiem. Czy to Leonardo zaciera ten uśmiech? (Jak? Powraca co jakiś czas z zaświatów, by trochę "udoskonalić" swe płótno? Też tak chcę!) Czy kolejni kopiści? (Jakim prawem?!) Czy on się sam zaciera? (W jaki sposób? Leo faktycznie był alchemikiem i czarnym magiem, jak o nim kiedyś czytałam?)
Jeśli ta środkowa teza/przypuszczenie jest prawdziwa/e, to należy uznać, że "oryginał" już nie jest oryginałem. To tylko kopia kopii, kopii... itd. W takim razie - gdzie oryginał? I czy jeszcze istnieje?
Z drugiej strony - ileż można wytrzymać z tym samym głupim uśmiechem na twarzy? Może to logiczne, że po tych kilkuset latach mięśnie odmówiły posłuszeństwa i kącik ust nieco opadł...? Niedługo nam Lisa posiwieje... A ludzie wciąż twierdzą, że to takie tajemnicze... ;D ;D ;D

Ja również serdecznie, R.

Tak, został przeze mnie wklejony link do Mona Lisy i zamiast pomóc, zaciemnił.
W sumie nie jest to ważne - wazniejsze jest kim jest obserwator.
Co do badań nad Mona Lisą... jak wiadomo Leonardo często przemalowywał swoje obrazy,
przynajmniej tak uważano do dzisiaj. A uważam, że posiadł sztukę takiego nakładania
wartw farby, że ta pod wpływem ściśle okreslonego czasu utlenia się miejscami
nadając obrazom nowego wymiaru. To tłumaczyłoby zanikający uśmiech Mona Lisy,
jednak pozostaje pytanie o zamiar - jaki cel przyświecał mistrzowi Leonardo?
Z pewnością dzień w którym Mona Lisa przestanie się uśmiechać nie został wybrany
przypadkowo, choć myślę czasami, czy stary Leonardo da Vinci nie chciał potomnych
po prostu zmusić do innego spojrzenia na to, co setki lat wydawało się takie oczywiste? ;)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Uff... zajrzałem na org a tu takie cyrki! Najmocniej pana przepraszam, panie Leszku.
Zdarzyło mi się w dzieciństwie ze dwa razy skasować bilet, kiedy osiągnąłem
pełnoletnosć skasowałem raz samochód, a teraz obiecuję panu, że jutro najpóźniej
do 20.00 skasuję Cecorkę i cały ten jej żałosny wątek.
Pozdrawiam, Sokratex.

Cóż widzę Sokratexie
- pod moja nieobecność
Waść życie chcesz kobiecie,
i cześć intrygą niecną,
odebrać i skasować
wypracowane słowa?

Nie waż się nawet gburze
Cecorkę dotknąć palcem
Zazdrościsz pięknych wzruszeń?
- to siebie skasuj raczej.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Uff... zajrzałem na org a tu takie cyrki! Najmocniej pana przepraszam, panie Leszku.
Zdarzyło mi się w dzieciństwie ze dwa razy skasować bilet, kiedy osiągnąłem
pełnoletnosć skasowałem raz samochód, a teraz obiecuję panu, że jutro najpóźniej
do 20.00 skasuję Cecorkę i cały ten jej żałosny wątek.
Pozdrawiam, Sokratex.

Cóż widzę Sokratexie
- pod moja nieobecność
Waść życie chcesz kobiecie,
i cześć intrygą niecną,
odebrać i skasować
wypracowane słowa?

Nie waż się nawet gburze
Cecorkę dotknąć palcem
Zazdrościsz pięknych wzruszeń?
- to siebie skasuj raczej.

patrzcie a cóż to kasowanie?
gdy "k" ujmiemy będzie z asu
gdy "s" - z kakao a na Anie
wypadnie kiedy "w" na zasuw
pójdzie gdzie cela ramek w xsem
a wsyzstko jakby pod werniksem

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Proszę, oto przykład innego podobnie napisanego sonetu, gdzie JESTEM zwykłym wieśniakiem, wieśniaczką, dlatego w prosty sposób opisuję to co widzę:

(...) Jest to obraz pewnej chwili. Prawdziwej ale przez swoją sielskość i prostotę stający się metaforą tego co odeszło, lub prawie odeszło.

Pozdrawiam.

no i ten wierszyk bardzo, a bardzo mi się podoba, bo jest i malarski, mięsny - by się rzekło, i ma humor w obrazie i sposobie widzenia obrazu; obraz przaśny - ale nie sentymentalny! czytałem urzeczony! masz takich więcej? J.S
No właśnie. Otóż to. W pełni podzielam oba zdania Jacka Sojana. A sonet "chłopski" biorę sobie do mojego prywatnego foldera wierszy "mimochodnych" Sokratexa (to są te wiersze, które nie pojawiły się w tabeli debiutów za mojej "kadencji", a zapisane zostały w dyskusjach i komentarzach pod innymi wierszami, jakby mimochodem).
I naprawdę nikomu nie chciałam zrobić przykrości tym niewczesnym, spontanicznym wyrażeniem własnych odczuć związanych z "portretowym" sonetem. Raz się pisze lepiej, raz gorzej; raz mnie poeta urzeka, raz mniej, a innym razem wcale (tak też jest i z wielkimi, znanymi, ulubionymi przeze mnie poetami - nie inaczej).
Pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No, może i tak, choć do takiej tezy podchodzę z dużą rezerwą. :) Niby wiem, że Leonarda posądzano o mnóstwo herezji i parania się czarną magią i alchemią. Ale trudno mi uwieżyć, że przewidział jakieś zdarzenie, wyliczył, kiedy ono nastąpi i namalował obraz tak, żeby przestał się uśmiechać w tym czasie.
Ewentualnie żeby przestał się uśmiechać po prostu. Przez nakładanie kolejnych warstw farby, w określonym porządku, żeby się utleniły.
Gdyby Leonardo znał takie techniki - znalibyśmy je i my, współcześni. Do tej pory już naukowcy odkryliby, jak to jest zrobione. I zresztą, na świat grzuchnęłaby wieść o tym, że Mona Lisa przestaje się uśmiechać. Wszak wszędzie (w sensie nawet źródeł historycznych) jest napisane, że "uśmiecha się tajemniczo", nigdzie nie widziałam wzmianki o tym, że kiedyś uśmiechała się radośnie. A nawet gdyby takie wzmianki były, tylko ja do nich nie dotarłam, to naukowcy by dotarli.

No, ale może masz rację...? Może po prostu nikt się tym wcześniej nie zainteresował...? Nie wiem. W każdym razie mnie zaciekawiłaś. :) Interesujące. Mogę ewentualnie wykorzystać tę teorię w mojej prozie? W sensie - napisać o tym opowieść? Kiedy już mi przyjdzie wena... <:>
Pozdrawiam, R.
Opublikowano

Na poczatek powiem: Cecorka nie zniechecaj się a to , że niemodnie , że nic nowego - no cóz nowoczesnosci mamy dostatek i wystarczy ...
Osobiście to Lizka inaczej na mnie dziala - patrząc na nia mam wrażenie , że patrze na posmiertny obraz taki wiecie - patrzymy na nieboszczyka a jakby zył jeszcze i na dodatek sie usmiechal . Wyprzedzam ataki na mnie :) - jako pojedyńcza jednostka mam prawo do własnego zdania :) a może tak tylko zamarzyłam sie....

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo mi miło. Ech... trafić choć w jednego odbiorcę w bezkresach Kosmosu... nawet Bogowie
mają z tym trudności ;)
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
    • Spale wszystkie  Twoje wiersze miłosne    I odświeżę pamięć    Urodzę się na nowo  Umrze każde słowo    Wraz z tobą   Bo rozpłyniesz się  Jak prostytutka we mgle    Nocą na mieście
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...