Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zapisuję kolejne podpunkty moich ewolucji
pseudokulturalnych – niewinny antroprolog.

proces poznawania rzeczywistości cechuje się
spójnością niezrozumień, wyodrębnianiem
nieznanego od znanego.
podziwniam te pierwsze dużo bardziej

kultura masłowa,
inne ciekawe aspekty.
europocentryzm rozmasowuje się
we mnie. jedna całość choć rozmieniona na
drobne – do prawdy

pójdę teraz na piwo rozmawiać
o niejakościach życia codziennego,
niestety nie znam aparatu pojęciowego
ogólnego istnienia dopóki nie wypiję.

a jesienne słońce poszło na zachód
pewnie do mcdonalda

Opublikowano
Kultura masłowa - masłowska - masłomaślane...

Może nie oryginalny ciąg skojarzeń, ale musiałem.....

Wiersz jest bardzo dobry - problemy komunikacyjne i poznawcze to znaki naszego juz XXI wieku.... coraz więcej ich będzie, więcej niż typowych zaburzeń emocjonalnych, o ile wiek XX to wiek nerwic to XXI otwiera się na pełne spektrum zaburzeń rozwojowo komunikacyjnych SPD, ADHD, autyzm i inne.........
(prawdziwa epidemia)

Jesli ktoś nie wie o czym mówię, to może to potraktowac jako takie sobie tam wieszczenie....

Pozdrawiam.....
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Może nie tylko literaci wiersze piszą, czasem ludzie mają zainteresowania bardziej formalne... lub specjalistyczne....

A tu taka autoantropologia.... mnie to bierze, takie zboczenie czy cóś.......

;o)
Opublikowano

pozwolę sobie z tą masłową:
jeszcze masowa, ma słowa (i to dużo :P) ha! i się okazało jak to napisałam ,że jeszcze był taki koleś Masłow!
http://www.umysl.pl/psychologia/mod_maslow.html
na dodatek okazało się ,że idealnie tu pasuje:D (niestety to tylko przypadek i już w ogóle nadinterpretacja:D) pathe- początek zawiera 3 "trudne" słowa, ale tak naprawdę, są banalne! nie używa się ich na codzień może, ale ten wiersz jest o codzienności postrzeganej przez młodego antropologa- stąd "niewinny antroProlog":P (swoją drogą to tytuł książki Nigela Barley`a:
Angielski antropolog wyrusza w teren. Jako przedmiot swoich dociekań obiera system obyczajów i wierzeń niewielkiego kameruńskiego plemienia Dowayów.
Szybko przekonuje się, że praktyka badań terenowych niewiele ma wspólnego z teorią. Te trudne doświadczenia umie jednak potraktować z niebywałym humorem.


nie uważam że jest coś złego w pisaniu wierszy "branżowych". Nikt pewnie nic by nie powiedział, gdyby ktoś napisał o muzyce, używając "fachowych" określeń...a w czym muzyka jest bardziej poetycka od antropologii?:D ja tam nie wiem...
pozdrawiam

Opublikowano

no niby ucieczka od tego co masowe, ale jednocześnie i wytwór nowej "masy" część kultury masowej jednak... czy rozwija czy zamyka w hermetycznym środowisku wirtualnym? ot i jest pytanie:) krąże po faorach różnych poetyckich i powoli zaczyna mi świtać wiele takich, szczególnie przy publikacji tego samego wiersza na 4 forach:) ciii! teraz musze być bdaczem, a nie poetką:D:D:D:D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



raczej się różnicuje, inaczej by mnie tu nie było, bo jak ktoś mi podsunął, a ja tę myśl "kupiłem"

w grupie mogą żyć tylko bakterie

albo coś takiego. Ludzie, szukają zadowalającego ich poziomu komunikacji....

Ja indywidualnie szukam też realnej możliwości zrozumienia "gry językowej", stąd nietypowe dla mojej osobowości zainteresowanie "literackie".

Prawie kliniczny przykład masz z tym twoim "workiem" i "fotelem". W pierwszym odruchu traktuję to jako "łamigłówkę".


Czytanie prozy to byłaby strata czasu, wiersze dają więcej możliwości.....

Tak na marginesie - miałem problemy, ze zrozumieniem wierszy, zacząłem pisac własne, i ... popatrz gdzie mnie to zaprowadziło....

Pozdrawiam.
Opublikowano

no, no, ja wiem do czego prowadzi czytanie wierszy i pisanie:D ja zaczęłam pisać dla jaj:D a zaczynałam od prozy:P i zobacz gdzie mnie to zaprowadziło:D hehe, ale czuję, że uczę się powoli bawić słowem i mnie się to podoba. Co do tej kultury masowej- no niestety nieuniknione- ale nie mówię że zle (zauważ - nie oceniam tego zjawiska:)))
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tam, gdzie fale Bałtyku biją o piaszczysty brzeg, a wiatr szumi w starych kniejach, żył niegdyś dumny lud Prusów. Choć mieczem i ogniem narzucono im władzę Zakonu Krzyżackiego, w sercach wciąż pozostawali wierni dawnym panom: Słońcu, Księżycowi i Ziemi. Najświętszym miejscem pruskich plemion, ukrytym przed wzrokiem najeźdźców, była świątynia w Romowe. To tam, w cieniu wiekowych drzew, rezydowali potężni bracia: Perkun – władca gromów i Ugnis – pan świętego ognia.   Pewnego dnia bogowie ci, chcąc sprawdzić wierność swego ludu, przybrali postać zwykłych wędrowców. Przemierzali pruskie ostępy, zaglądając do wiosek i świętych gajów. Perkun kroczył z podniesionym czołem i uśmiechem, widząc, że wiara przodków wciąż tli się w sercach ludu mimo krzyżackiego panowania. Ugnis jednak chmurzył się z każdym krokiem. Jego bystre oko dostrzegło, że w wielu gajach święte ogniska przygasły, a opieka nad żywiołem ognia zeszła na dalszy plan. W sercu boga zaczęła kiełkować zazdrość i uraza.   Tymczasem na ziemiach tych pojawił się nowy cień – komtur krzyżacki Mirabilis. Podstępny ten rycerz, władający z drewnianego zamku Lenceberg nad Zalewem Wiślanym, uknuł plan okrutny i krwawy. Rozesłał posłańców do najznamienitszych pruskich rodów, zapraszając wodzów i starszyznę na wielką ucztę. Obiecywał pokój i braterstwo, a zwabieni wizją końca walk, Prusowie przybyli tłumnie, nie przeczuwając zdrady.   Stoły ugięły się od jadła i napitków, a gwar rozmów wypełnił salę biesiadną. Lecz gdy uczta dobiegała końca, a umysły gości były już mętne od miodu i wina, Mirabilis wraz ze swoją świtą chyłkiem opuścił komnatę. Na jego znak ciężkie wrota zatrzasnęły się z hukiem, a rygle opadły. Po chwili pod drewniane ściany podłożono ogień. Gdy pierwsze płomienie zaczęły lizać ściany, a dym gryźć w oczy, Prusowie zrozumieli, że znaleźli się w śmiertelnej pułapce. W obliczu straszliwej śmierci, ich głosy zlały się w jeden potężny krzyk rozpaczy. Wznosili modły do potężnego Perkuna, błagając go o ratunek przed żarem, który trawił ich ciała.   Perkun, będąc wciąż w pobliżu, usłyszał wołanie swego ludu. Jego serce ścisnęło się z żalu, lecz nie miał władzy nad płomieniami. Zwrócił się więc do towarzysza: — Bracie Ugnisie! Powstrzymaj żarłoczne języki! Nie pozwól, by ten zdradziecki ogień strawił naszych wiernych! Lecz Ugnis, pamiętając zaniedbane paleniska w świętych gajach i słysząc, że konający wzywają tylko imienia Perkuna, odwrócił wzrok. Zazdrość o sławę brata, którą ten cieszył się nawet wśród dalekich Słowian, zaślepiła go. — Nie do mnie wołają, więc nie ja im pomogę — rzekł chłodno, pozwalając, by pożoga dokończyła dzieła zniszczenia.   Widząc nieugiętość brata, Perkun podjął błyskawiczną decyzję. Nie mógł ocalić ciał, które zamieniały się w popiół, lecz mógł ocalić to, co najcenniejsze. Zanim ostatnie tchnienie uszło z piersi Prusów, bóg gromu chwycił ich dusze i przeniósł je w pobliskie, potężne dęby. Drzewa, przyjmując w siebie cierpienie płonących ludzi, w jednej chwili zmieniły swój kształt. Ich pnie powykręcały się w agonii, a konary skurczyły, przypominając ramiona wzniesione w błagalnym geście.   Od tamtego strasznego dnia, żaden Prus nie ważył się podnieść siekiery na te sękate dęby. Wierzono, że drzewa te czują ból tak samo jak ludzie, a w ich wnętrzu wciąż żyją zaklęci przodkowie. Zniszczenie takiego dębu skazałoby duszę na wieczną, mściwą tułaczkę po świecie. I choć minęły wieki, a po zamku Lenceberg nie został nawet kamień, gdzieniegdzie na dawnych pruskich ziemiach wciąż stoją samotne, powykręcane dęby. Mają już ponad tysiąc lat i wciąż szumią dawną pieśń. Gdy mijasz takie drzewo, wstrzymaj krok i pochyl czoło. Pamiętaj, że nie są one naszą własnością. Należą wciąż do dusz, które przetrwały ogień zdrady.  
    • @Omagamoga czasami to świat jeździ nim popychany ręką depotów po piaskownicy.
    • @Laura Alszer Zmysłowy, luksusowy wiersz. Ta "ekskluzywność" żyrandoli i "kosmos w kolorowym szkiełku" to piękny kontrast – wielkie zawarte w małym, dostępne tylko wybranych. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Waldemarze, są też łzy szczęśliwe, takie z radości. 
    • @huzarc Ten wiersz nie jest dla mnie o przeznaczeniu, a już na pewno nie o jakiejś wyższej konieczności. Bardziej o pamięci, która wraca nocą - o obrazie, który nie chce odejść i który człowiek nosi w sobie dłużej niż trwa sama walka.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...