Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

umiera moja matka
bez zaangażowania od czternastu lat a ja maluję usta
przyglądam się cieniutkim skrzydłom brwi naprawiam
fotel z roku na rok coraz bardziej bujany
przez srebrne żaluzje słońce skosami czyta franza kafkę
zapomnianego na stole

blada muszka owocówka
w płaszczu z szarej renety uważnie bada bieg
czasu i czy z tego biegu uda się ocalić
smak oczywistych rzeczy czułe lepkie piętno


umiera moja matka
która całe życie czytała rymkiewicza eliota brechta
więc teraz nasłuchuje ósmego kwartetu dymitra
gdzieś od strony gruszy a ja jej mówię mamuś
daj spokój śmierci ona od rana jest niespokojna

Opublikowano

jak już napisałem gdzieś-tam: skrzydło brwi do przepicia od razu ;)
Nostalgia pogłębia rozumienie świata, uplastycznia jego obraz - ściśnięty medialnie w gorącym obrazie, newsowym mignięciu, szorstkim szorcie smsa; - niestety chyba kategoria "biegu czasu" niewiele tu wnosi (pomijając potoczność frazeologiczną - to w rozumieniu filozoficznym też nie wypada za dobrze, nie wiem co by na to fizycy, ale oni chyba na plus - te elektrony w reakcjach ;).
Szkoda ładnego kawałka:
"czy z tego biegu uda się ocalić
smak oczywistych rzeczy czułe lepkie piętno"
i muszki owocówki w roli alter ego. W ogóle czas lepiej chyba się czuje w konkretach, niż nazywany wprost czy półmetaforycznie (w zasadzie tak samo, jak z miłością ;).
No i potem do końca wiersza jest cudownie - czysta poezja. Jak łza, która się perli w bezecnym oku.
pzdr. b

Opublikowano

Mnie tam zawsze ludzie umierali ciszej, bezgłośnie, szedłem do nich rano i byli już cisi, pewnie dlatego, że nie żyli, a ten ich czas przed śmiercią miał coś z życia.....

Dlatego lubię życie choc nie pomijam co śmierć....

Pozdrawiam......

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Roma nie raz przez chwilę, nie raz musi upłynąć jakiś okres: smakujemy czujemy czytamy widzimy marzymy myślimy, że jest jak landrynka słodka; niebanalna chwila zauroczenia, ale ktoś wypełnił jej wnętrze goryczą nie do strawienia i wtedy najprostszym sposobem na przerwanie tego procesu jest wyplucie jej i choć pozostaje posmak goryczy, a w głowie oszołomienie jesteśmy gotowi do popróbowania czegoś zupełnie nowego, a wnętrze nowej może przynieść zupełnie inne doznania i żeby je odkryć znowu trzeba ją posmakować.
    • @Berenika97 cóż ja mogę dodać do takiej laurki chyba tylko to że szczęśliwiec z niego. Kochająca żona to skarb i pewnie Cię nosi na rękach bo warto.
    • Życie to jazda po bezdrożu, Ja siedzę na tylnym siedzeniu. Życie to pola całe w zbożu, Ja pomagałem w jego sianiu.   Niczym Kowal wykułem swój los, Z taniego, szpetnego żelaza, Cały ten czas czekając na cios, Pojawiła się na nim skaza.   Tą skazą byłaś ty. Dziura w mojej tarczy. Byłem ci bezbronny, Teraz jestem wolny.   Wolny od wojen i trosk, Wolny od bólu ich wojsk, Wolny od trudu i bycia, Teraz jestem wolny od życia.
    • wszyscy jak liście co w światłach poranka unoszą się na chwilę by opaść bez echa w pamięć ziemi co nie zna imion wszyscy jak ptaki co głosem kres znaczą na niebie rozdartym skrzydłem wschodu lecz nikt nie pamięta ich śpiewu bo już inny śpiew przykrył poprzedni wszyscy jak rzeki co w snach kamieni szukają drogi do morza lecz giną w piasku zanim zdążą poczuć słony smak końca wszyscy zagubieni jak listy bez adresu targane wiatrem przez puste pola gdzie nikt nie czeka na słowa wszyscy jak podróżni spoglądający w okno pociągu w którym odjechały ich lata wypatrują tam peronu gdzie pusta ławka i zardzewiały zegar
    • Ostatnio, na pytanie „skąd we mnie tyle energii?”, odpowiedziałem, że biorę ją ze świata ludzko-fikcyjno-energetycznego. Od tamtej pory go szukam, lecz znajduję go raczej w kawie o zbyt późnych porach. Tekst, który napisałem, też może być dla niektórych fikcją, lecz dla mnie to trochę tego świata ludzkiego, pomieszanego z przerwą na wyczyszczenie mojego błędu związanego z czajnikiem, co tę kawę miał zrobić, lecz nalałem za dużo wody.   I te perony, co już nie są fikcją, chyba to jednak rozkazy ambicji, bo co mi z tego, że jestem w Gdańsku, tylko dlatego, że nie jestem wyższy. O, jednak rosnę — wszyscy są w szoku, imię nazwisko — urósł choć trochę. Trzy centymetry bez żadnych prochów, co zrobić dalej, otwarty notes.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...