Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Coral

Już nie płacz, pomyślała i naprawdę zatrzymała kolejna łzę pod powiekami. Natrętne myśli snuły się pod przykryciem rzęs, plecione starannie przez drobne pajączki wyobraźni. Wspomnienia… Minione, bolesne chwile, przepełnione goryczą i strachem. Wahania
i obawy. Kpiny tych, na których najbardziej jej zależało. I ciosy… Padające kolejno, automatycznie, w tych samych odstępach czasu. Tak samo bolesne, destrukcyjne. A później cięcia. Szybkie i gładkie, a czasem niezręczne, powolne, głębokie. Odbijający się echem trzask łamanego krzesła. Zamach, uderzenie, cichy, stłumiony jęk, gdy drewno uderza
o plecy, a ciało opada zdruzgotane na podłogę. Kopniaki obitym, kowbojskim butem.
W twarz, w brzuch… A jednak decyzja była podjęta szybko, desperacko, mimo wszystko. Mimo czasu na przemyślenie. Jeden ruch. Chropowaty, zimny uchwyt, otrzeźwiający
i hipnotyzująco bliski. Uniesienie, ruch ramienia, tak często łamanego i wykręcanego. Prawie niedostrzegalny skurcz palca. Huk. Cisza. Wolność. Łzy. Więzienie…

Adrien spojrzał na dziewczynę spod przymrożonych powiek. Nie mógł zaprzeczyć, była ładna. Nawet bardzo. Miała szczere, szaro-niebieskie oczy, a kąciki ust mimowolnie unosiły się do góry.
-Co się stało?- spytał z uśmiechem, kładąc głowę na splecionych dłoniach. Wargi dziewczyny zadrżały. Oczy ściemniały. Paznokcie wbiły w bladą skórę, aż pobielały kostki palców.
-Zawsze miałaś skłonności do samo zadręczania. Syndrom sztokholmski… Mimo wszystko jesteś tu.
Rozluźniła się. I wyprostowała.
-Jestem.-głos miała spokojny, lecz Adrien wiedział, że potrafiłby on tętnić emocją.
-Co on ci robił, że zasłużył na taki straszny los?- efekt słów był porażający, wzmocniony jego paskudnym uśmiechem. Fascynujące, pomyślał mimo wszystko. Napięła mięśnie szczęki.
-Robił wszystko.- odparła z trudem panując nad głosem. –Przychodził pijany i wychodził pijany. Bił, kiedy chciał i za co chciał. Czasem bez powodu, tak sobie, bo znalazłam się po jego ręką.
-Ale używał też czegoś innego…
-Jasne. Kija hokejowego, gitary, nogi od krzesła…
-Nie dziwie ci się. Potrafię sobie to wyobrazić.
-Nie… nie potrafisz.

Zerknął w dokumenty. Obcasem buta zgniótł niedopalonego papierosa. Lane spojrzał na niego pytająco.
-Masz jakieś wątpliwości?- spytał, przyglądając mu się uważnie. Miał jasne, błękitne oczy
i sztywną, brązową czuprynę. Wzrok Adriana przesunął się po jego sylwetce. Jest w tym samym wieku, pomyślał. Ale mniej rozumie.
-Może spieprzyć sprawę. –odparł, kopiąc niedbale chrzęszczący żwirek pod stopami.
-Nie damy jej szansy. – spojrzał pod stopy. –Jest najlepsza. Mistrzyni kamuflażu. Sprawna. Szybka. Silna. Wysportowana. Skończyła najlepszą budę, jaką można skończyć. Jej ojciec…
-Wiem.-machnął obojętnie ręką. –Ale nie wdziałeś jej dłoni. Ma tak powykrzywiane palce… Może je zginać na wszystkie strony. –westchnął.
-Ja i tak uważam, że nie będziemy żałować.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...