Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie chcę takiej jesieni z wierszy
malowanej temperą i nieostrzoną kredką
nie chcę czytać o spadających liściach
zmetaforyzowanych łzach

zwichrowane obrazy przyszłości

krzyczę pod wiatr żebyś nie słyszał
jak przeżywam turbulencje w przeciągu
przez szyby oglądam przemakalne naskórki
i mądrość w oczach młodych ludzi

głębiej

z poziomem wody w rzekach rośnie zmęczenie
oczekiwaniem na kolorowe burzowe niebo
deszcze emocji zlewają się w rynnach

zasypiamy ze śniegiem na oczach

Opublikowano
nie chcę takiej jesieni z wierszy
malowanej temperą i nieostrzoną kredką
nie chcę czytać o spadających liściach
zmetaforyzowanych łzach

zwichrowane obrazy przyszłości

myślisz że w przyszłości tylko taką jesień będziemy oglądać?, to byłoby straszne.
apeluję do młodych!
piszcie, piszcie, jak najwiecej wierszy jesieni, o łzach prawdziwych i o liściach prawdziwych i o żurawiach i o wszystkim,
nasza jaskółeczka roztacza wizje!!!
frrrrr aszko, ale i tak podoba misie! buziam. ES
Opublikowano

ale w drugiej strofie to nie jest marudzenie...
a w pierszej chodzi o to, że nie chcę aby wiersze przeinaczały moje spojrzenie i uczucia związane z jesienia- dla mnie ona nie jest smutna :))

każdy to widzi tak jak czyta ;)
może coś źle napisałam, nie wiem...

dzięki dzie wuszko :)
pozdrawiam wesoło, frrr ;)

Opublikowano
nie chcę jesieni z wierszy
tempych kredek

krzyczę pod wiatr żebyś nie słyszał
jak przeżywam turbulencje
w przeciągu

przez szyby oglądając przemoknięte naskórki
i mądrość w oczach młodych dezerterów
zwichrowane obrazy przyszłości

z poziomem wody w rzekach rośnie zmęczenie
oczekiwaniem na kolorowe niebo -
deszcze emocji
zlewają się w rynnach

zasypiamy na śniegu



//////////////\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\
moja wizja
podoba mi się pomysł
który tak widzę jak widzę powyżej

wieczności.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @wierszyki Zgadzam się, jestem łasuchem dobrych snów, ale te świadomie skrócone są dobre, jak bywają szybkie i intensywne. :D
    • @Migrena Bardzo dużo wiersza w wierszu, osobiście ropuchowi takiemu jak ja za dużo jest tu wszystkiego. Mniejsza o inszość, że powtarzają się zapachy: pachną krwią, potem, kurzem i strachem, by później zapachu leków, krwi, metalicznej wody i betonu, tudzież bodźce: zimno metalu; chłodzi się jak stara stal oraz dwukrotnie pikujący monitor. O krwi już nawet nie będę wspominał – wszystko jest krwawe, zakrwawione. Nawet sala z tytułowej 117 zamienia się w 17, ale to już szczególik.   Sprobuj to napisac w tytulowych 117 slowach, mysle ze przekaz moze byc nawet duzo mocniejszy..    przykladowo:   Sala sto siedemnaście pachnie chemią i gnijącym życiem.   Twoje ciało jest jak spalony list, a kości skrzypią pod palcami.   Trzymam Twoją dłoń, która pachnie krwią i strachem, ale wiem, że to już tylko ciepło, które odpłynie.   Aparatura mruga, monitor pikając ogłasza koniec. Pielęgniarka nie patrzy, bo słowa już nie wystarczą.   Moje serce staje jak pies pod zamkniętymi drzwiami. Chciałbym Cię nakarmić dniami, których nie było, ale życie odchodzi cicho.   Kiedy aparatura milknie, gaśnie światło.   Zostaje cisza – ciężka, jak mokre poduszki. Ale ta cisza to Ty. Już nie w bólu. Oddychasz we mnie, twarda i brutalna, jak nieoswojone życie.    
    • @Waldemar_Talar_Talar ... nie zapomnij zabrać jej będzie udany dzień  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego wieczoru 
    • Łup, łup, łup, drap, drap, stuk, stuk. Co tam znowu za cholera się dobija? Licho w drzwiach staje ubłocone, Mizerota nosem pociąga, zasmarkaniec.   Prześcieradło dziurawe z siebie zrzuca. Uuuu... dobry człowieku, odzieniem ratuj, Bo na chleb nie zarobię z dziurami na tyłku. Oj, ty nieszczęśniku! w bajkach cię sponiewierali.   Jak ci na imię? „Beztwarz” za mną wołają. Kto ci taką krzywdę zrobił, dziecino? Wydziergam ci sweter ze słów aksamitnych, Portki uszyję z akcentów na twoją miarę.   Czapeczkę z rymów uplotę, wepnę orle pióro, Cekinami metafor przyozdobię cię całego. Co tam stoisz w mroku? oj, nieładnie! Manekina podszczypujesz, kawalerze?   Uchuchu, buahhaha, dzyń-dzyń tylko słychać. A puknij ty się w głowę, casanovo bez majtek. Miarę muszę zebrać, nie garb się, stój bez ruchu, Chuchro z ciebie, a nie duch, z metra cięty krasnal.   Uszy brudne, ośle, ty chcesz dzieci straszyć? Jak przywołam sobie pamięć z dawien dawna, To potwór kosmaty siadał mi na rogu łóżka, A ja nie miałam odwagi zerknąć spod kołdry   Kto mi tam zjada nogi; chrup, tylko słyszałam, Uszy zakrywałam przed wyciem ludożercy. Ciach za nos! boleśnie mnie chwytał, podlec, Wlókł z łóżka na pożarcie — takie były czasy.   Nóg nie umyłeś z lenistwa? dawaj, szybko. Tu — miednica, szare mydło, wodą się polewaj. W końcu idziesz między ludzi, ty flejtuchu. Ile klas skończyłeś w szkole duchów?   A ile korytarzy? buhuhu, co, pod górkę było? Dyplom masz z Collegium Duchum? Powodzenia, idź, ciamajdo, straszyć koty! Ubierz się choć, i na golasa narobisz popłochu...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...