Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Idę ta ulicą, niewiadomo skąd,
Lecz wiadomo dokąd, dziś prowadzi los,
Wystawy te same, a tych wystaw sto,
Czy gdzies jest inaczej, czy ktoś zmienił to,
Skręcam w pierwszą lewo, idę dalej,
Nie myslę o niczym, idę wciąż,
Gdy ktoś mnie zaczepi, wtedy staję
Słucham problemów, jest ich chyba ze stoo!

Tak słucham i patrzę,
Myslę i czuwam,
Czy gdzieś jeszcze jest taki ktoś,
Kto Ci pomoże, kto ci odpowie
Na pytań twoich stoo

Wróć, nawet nie wiesz jak ciężko,
bez ciebie jest żyć tu, gdzie wszytko i wszyscy
przypominają mi Ciebie znów,
Wróć, proszę tak bardzo,
Już nigdy nie stanie nic na naszej drodze,
Zapewniam Cię, tylko bądż tuu.

Gdy docieram w końcu, to celu mego drzwi,
Zasatanawiam się, co zrobić,
Pukan tak niesmiało dwoma placami,
Czy ktoś mi otrzworzy? Nie wiem nic,
Serce staje w gradle, czy to adres ten?
A może ejst juz inaczej?
Lecz wszystko już w normie,gdy otwiera drzwi,
Ten sam człowiek co dawniej!


Znów przytulić Cie mocno chcę,
Wyżalić z wszystkiego tak,
By nie miec tajmenic,
Przed tą osobą która jesteś ty....

Wróć, nawet nie wiesz jak ciężko,
bez ciebie jest żyć tu, gdzie wszytko i wszyscy
przypominają mi Ciebie znów,
Wróć, proszę tak bardzo,
Już nigdy nie stanie nic na naszej drodze,
Zapewniam Cię, tylko bądż tuu.

I z biegiem lat, jak mówiłam Ci,
Zmieniliśmy się tak oboje,
Lecz pamiętasz mnie
Ja Cie bie też,
I będzie juz tak, jak dawniej


Nie, nie odchodź już więcej nie,
Nawet nie wiesz jak to jest, bez Ciebie żyć tu
Gdzie tylko twoja osoba jest,
Nie, nie zostawiaj mnie już, nie,
Nawet nie wiesz jak to jest, gdy Ciebie nie ma,
a każdy zadaje pytanie...


Nie zostawiaj mnie...
Już nigdyy......
Po prostu zostań tu... na zawsze.

PS Wiersz napisany w wyniku zbyt wielkiej dawki uczuć do pewnej osoby...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nosiła zawsze szeroką bluzę i ciemne okulary nikt nawet nie zapytał   - wystarczyło im logo, postrzępiony materiał poczuli, że mogą wyszydzać   a jednak ona szła : stopień po stopniu   choć każde z rzucanych ciężarem krępowało nie pozwoliła się zatrzymać   aż w końcu dotarła tam, odwróciła się tylko raz   gwałtownie uniosła głowę, sponad oprawy  poraziło ich złoto, błękit i zieleń spojrzenia   zdjęła obszerne ubranie  z kieszeni wypadł nóż co uchwyciła _ odeszła jak przyszła       na skrzydłach
    • @Annna2 To jest prawdziwy obrazek i zapis myśli „ zranionego Szkła”.Ja tylko połączyłam kropki.
    • wiersz-o-dystans    wschód kwitnie dzień się osadza  i z brył kondensuje miasto  nabiera mięsa nakłada skórę  obrasta drzewami obrastają betonem kondesacja tężenie    drgania ponad czarną arterią  odejść mlaszcząc w chodnikach  niech gołębie wschodu krążą  nad kamienicami na dzień  dobry na dzień ledwo    ozłota kształtów i ruchu  stoję dziecko w brzasku  dziecko niebytu piszę go raz  i zmileczę przemilczę a na zawsze zniknie  a zniknie na zawsze        
    • ten rodzaj energii mogę ci przekazać wyłącznie językiem. z ust  – prosto w serce. niech rozrośnie się tam do rozmiarów opowieści o staruszku który, w opinii współmieszkańców wsi kompletnie oszalał w tym swoim próbowaniu... przyciągnięcia Wenus. samorobnym Marsem. ach, ileż dni spędził on na rozsypywaniu po podwórku rudego piaszczydła, na obtaczaniu w nim, niby mięsa w panierce, każdej swojej ruchomości: od agrafek – na wersalkach i meblościance kończąc! kto policzy, ile ton kamienisk nazwoził biedny, jak się zdawało, pomyleniec, na posesję, by imitowały marsjańskie głazidła? chyba mniejsza o to. ważne było czekanie, tęskne, z oczami skanującymi czerń dnia i nocny błękit. to zasychanie w środku i na zewnątrz, upodabniając się do skalnego odłamka. ta wiara kierowana wzwyż. aż pewnej nocy całe jego  obejście zakwitło, z piachu i kamieni wystrzeliły łodygi. ciepłota, niby wielki koc, miękko i powoli rozścieliła się na dachach budynków, rudym piasku, na studni. ciało staruszka, nie większe od śmiejżelka, znaleziono w zagonie petunii. pochowano w pudełku po zapałkach na kocim cmentarzu. jego duch ciągle zespala się ze Ziszczoną. ...widzisz, jaka ładna historia? powiem w sekrecie: to nie wymysły. choć też – bajka!
    • @Simon Tracy  Czasem wystarczy przetrzeć szybę - tam naprawdę jest słońce i zieleń. Możesz nie nazywać tego narzekaniem, ale Twoje wiersze niosą bardzo dużo bólu, bezsilności, samotności. I to właśnie one mówią najwięcej jak Ci jest teraz. Nie warto oszukiwać siebie - siebie najlepiej słuchać uważnie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...