Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ciemne ulice miasta
HIV tańczy walca
umiera ktoś co raz
raz raz raz...
ktoś pieniędzmi szasta
ciemne ulice miasta
raz raz raz...
prostytutka bez palca
z HIVem tańczy walca
raz raz raz...
żyj póki czas
bo umiera ktoś co raz
raz raz raz...

Całkowita zmiana. Pod wpływem pewnego komentującego. Proszę o krytykę bo nie umiem byc teraz obiektywna.

ciemne ulice miasta
zło tańczy walca
umiera ktoś co raz
raz raz raz...
tu kalectectwo jest bez smutku
żyj niedbale
kochankiem HIV się staje
nie płacz
pomyśl, że ten czas
jest końcem
raz raz raz...

Nie wiem. Ta najnowsza wersja raczej mi sie nieudała.

ciemne ulice miasta
HIV tańczy walca
umiera ktoś co raz
raz raz raz...
śmierc - weselem
krew jak wino
raz raz raz...
prostytutka co kochała
już nie tańczy
raz raz raz...
żyj póki czas
bo umarli
raz raz raz...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Póki co to sie kłania moja dysortografia :) Co do wcześniejszej uwagi: w wierszu pojawia się pewna regularnosc, trzy pierwsze linijki pojawiaja się niżej po raz drugi. Więc i walcujący HIV tam musi byc. Przeczytaj wiersz uważniej. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



widzisz, ja wystukam "człowiek napisał chuj na ścianie" to, to jest złe, proste, menelskie,
a pan Świetlicki za to jest nazywany geniuszem, bo on już może ...
więc ty dziewczynko-chłopczyku bez nazwiska piszesz to samo bo nic innego wymyśleć nie potrafisz,
bo zastosowanie takiej formy jest najprostszym sposobem
zamaskowania swojej niudolności i nie brania na siebie niepotrzebnego ryzyka,
przeczytałem dokładnie i nic nie widzę prócz powtórzenia tego samego bez większej przyczyny i sensu tego samego
prócz najochydniejszych rymów z najochydniejszych rymów...

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



widzisz, ja wystukam "człowiek napisał chuj na ścianie" to jest złe proste menelskie
a pan Świetlicki za to jest nazwany geniuszem, bo on już może ...
więc ty dziewczynko-chłopczyku bez nazwiska piszesz to samo bo nic innego wymyśleć nie potrafisz,
bo zastosowanie takiej formy jest najprostszym sposobem
zamaskowania swojej niudolności i nie brania na siebie niepotrzebnego ryzyka,
przeczytałem dokładnie i nic nie widzę prócz powtórzenia tego samego bez większej przyczyny i sensu tego samego
prócz najochydniejszych rymów z najochydniejszych rymów...

pozdrawiam
Jejku, człowieku nie oburzaj się tak. Naprawde nie ma po co. Jasne możesz wyrzywac sie na mnie za wszystkie krzywdy świata - BO TAK JEST NAJPROSCIEJ. Ale po co. Mi sie zrobi przykro, a Tobie nie pomoże. Może rymy są najochydniejsze, ale ja naprawde nie pisze zawodowo i nie zarabiam tym na życie. Nikogo tez nie zmuszam do czytania. Mi sie podoba. Pozdrowienia? Oczywiście. No więc pozdrawiam!
Opublikowano

czasem mnie ponosi,
bo w wierszu coś jest,
tylko rym minus
a kombinacje HIV-zaraz,choroba, zagłada itp
walca- tango, taniec itp
bo jednak takie pisanie ciebie nie rozwija mimo, że to twój pomysł
ale najlepszy on nie jest ...

Opublikowano

tu lament jest bez smutku

tu bym wziął ten obcięty palec prostytuki i mamy

tu kalectwo jest bez smutku

ogólnie jakiś chaos w tym wierszu, obiecuję rano zajrzeć i coś stuknąć w ramach pokuty za gburstwo
wg mnie jest lepiej, ale z tego co wiem ja nie umiem pisać więc się nie sugeruj za bardzo ..

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha. Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne,  rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska 
    • @Marek.zak1Dziękuję, że zajrzałeś. Opowiadanie jest prawdziwe, a puenta - też. No może zależy jeszcze od tego,  jak głębokie i silne jest uczucie. Jeśli powierzchowne i płytkie, to spływa jak woda po kaczuszce. 
    • @Alicja_WysockaZ perspektywy czasu, takie wydarzenia "zatrzymują" dzieciństwo, zakowiczają się w pamięci. A Twoja refleksja na końcu - super!  Moją najładnieszą sukienkę zniszczyła w podstawówce koleżanka z klasy. Przyszłyśmy na zabawę andrzejkową w takich samych kreacjach, ja się uśmiechałam a ona wzięła sok pomarańczowy i mnie oblała. Pamiętam, jak wówczas przeleciała mi myśl przez głowę: normalnie jak w amerykańskich filmach! Miałam na myśli oczywiście te filmy dla nastolatków. :))) 
    • @Gosława Masz rację.  Opowiem Ci, jak zajęta byłam prasowaniem, nagle zaniepokoiła mnie cisza, myślę sobie,  co się dzieje? Schodzę na półpiętro, a chłopcy wyciągnęli z piecyka, który zwie się 'koza' - szufladę z popiołem. Popiół szczęściem był już zimny, ale mnie zrobiło się gorąco. Całą zawartość, rozsypali po pokoju, gdzie się dało, garściami na dywan, na fotele, na podłogę. Wiesz ile było sprzątania? Nie wciągniesz przecież popiołu do odkurzacza. Nawet kilkukrotne mycie podłogi - to za mało. Ufff...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...