Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pan X w fabryce kotów [genesis pana X


Sceptic

Rekomendowane odpowiedzi

Pan X z rozrzewnieniem wspomina dawne czasy, gdy jako długowłosy młodzieniec pracował na trzecią zmianę w fabryce kotów.

W nocy produkowano koty czarne i bure, w większości standardowe dachowce. Taśma produkcyjna zaczynała się w punkcie zbiegu linii perspektywy (panu X - choć poświęcił na to wiele nadliczbowych godzin - nigdy nie udało się dotrzeć do jej początku), biegła przez nieskończenie długą halę aż do końca, gdy znów stapiała się z innymi liniami w jeden punkt.

Mawiano, że gdzieś daleko, na początku taśmy, pracują natchnieni artyści, formujący kształtne kocie łby, korpusy i członki. Tworzyli oni ponoć wewnętrzną hierarchię - najwyżej stali rzemieślnicy o delikatnych dłoniach i długich, zręcznych palcach, w których z niesłychanym kunsztem toczyli kocie gałki oczne; kolejni wyrabiali uszy, łby, wilgotne nosy, miękkie futrzane korpusy, giętkie ogony i łapy. Pan X jednak nigdy nie widział żadnego z nich, nigdy zresztą nie awansował w fabryce na wyższe stanowisko niż wkęcacz ogonowy. Praca jego polegała na tym, by w gotowego już w zasadzie kota najzwyczajniej w świecie wkręcić ogon. Z pozoru było to zajęcie proste i nie obarczone szczególną odpowiedzialnością, wymagało jednak pewnego doświadczenia - ogon musiał być wkręcony pod odpowiednim kątem, a przede wszystkim w odpowiedni otwór (z dwóch tylnych otworów w kocie tylko jeden był nagwintowany, co znacznie zmniejszało ryzyko pomyłki, kilka razy jednak przytrafił się panu X ten haniebny błąd). Za nim były już tylko testerzy, a właściwie testerki (na tym stanowisku zwykle pracowały kobiety), które oglądały koty i odrzucały sfuszerowane egzemplarze, a pozostałe wypuszczały na wolność (pan X kilka razy spotykał na ulicy sfuszerowane koty, co niezbicie świadczyło o tym, że testerki niezbyt pieczołowicie wykonywały swoją pracę).

Czasem - na ogół w okresie świątecznym (świąt, zwłaszcza państwowych, było w owych czasach całkiem sporo), wyrabiano też ślepe jeszcze kocięta, dla utrzymania pozorów normalności. Nie była to jednak produkcja opłacalna, gdyż nakład pracy był taki sam jak w przypadku dużego kota, a w dodatku materiały, które z czasem samoczynnie rosły, były znacznie droższe.

Jedną zasadniczą naukę wyniósł pan X z kilkuletniej pracy w fabryce kotów (później, jako poeta, korzystał z niej niejednokrotnie): nawet istnienie tak pięknego stworzenia jak kot nie jest zasługą wszechwładnej jednostki (jak próbowała ludziom wmówić ówczesna propaganda), lecz cieżkiej pracy milionów robotników. Zasadniczą rolę w produkcji kota odgrywają szarzy wkręcacze ogonowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, Scepticu, że się uśmiałem, a przy okazji nieco zamyśliłem - bardzo dobry kawał prozy poetyckiej.
Zresztą, motyw kotów widziałem już w Twojej twórczości, gdy o tych zwierzętach śnił Hubert. Mówiłem Ci wtedy, że niezbyt mi to pasuje, że to takie udziwnienie, i zdania nie zmieniłem - jednak w wypadku tego teraz tekstu jestem jak najbardziej za.
Więc plusuję, choć mam poważne wątpliwości, czy nie należało tego umieścić w Prozie i tylko oznaczyć, że poetyckie.

Pozdrawiam serdecznie :-),
Gaspar van der Sar.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspierając się kompetentnym źródłem (S. H. Hamlet), można by podyskutować, czy to jest proza poetycka.

Proza poetycka
– typ utworów prozaicznych o charakterze refleksyjnym, liryczno-opisowym lub o prostej kompozycji fabularnej (fabuła), w sferze stylu bliskich mowie poetyckiej: odznaczających się bogactwem metaforyki i zagęszczeniem innych figur poetyckich, nagromadzeniem osobliwego słownictwa, szczególnym uformowaniem zdaniowym, a wreszcie wyraźną rytmizacją (proza rytmiczna). W lit. polskiej początki p.p. wiążą się ze stylizacją biblijną (np. Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego A. Mickiewicza czy Anhelli J. Słowackiego), rozkwit jej przypada na okres Młodej Polski i jest jednym z przejawów ówczesnej tendencji do poetyzacji i liryzacji form narracyjnych (narracja). Tendencje te znalazły silny wyraz m.in. w twórczości S. Żeromskiego; np. w Opowieści o Walgierzu Udałym czy w Dumie o hetmanie intensywna emocjonalność przenika wszystkie formy wypowiedzi: epicką opowieść, archaicznie stylizowaną na podniosły rapsod o niezwykłym bohaterze, wraz ze wstawkami innogatunkowymi – lirycznymi monologami i mową wewnętrzną postaci, poetyckimi dialogami i udramatyzowanymi wielogłosami. Opowiadana historia rozwija się powoli, poddana wielorakiej amplifikacji stylu i rytmowi zdaniowych i słownych powtórzeń, paralelizmów, akcentowych upodobnień, instrumentacji głoskowej oraz antyprozaicznej regularności ukształtowań intonacyjnych. Podobnie poetyzujące ujęcia stylistyczne naznaczają wiele utworów tego czasu, np. W. Berenta, T. Micińskiego, J. Kasprowicza, W. Orkana. Osobną postać zyskała p.p. w twórczości J. Iwaszkiewicza i B. Schulza. Uprawiana była także później, m.in. przez poetów awangardowych: J. Przybosia (Pióro z ognia) czy Z. Bieńkowskiego.

Do dyskusji.

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...