Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pan X z rozrzewnieniem wspomina dawne czasy, gdy jako długowłosy młodzieniec pracował na trzecią zmianę w fabryce kotów.

W nocy produkowano koty czarne i bure, w większości standardowe dachowce. Taśma produkcyjna zaczynała się w punkcie zbiegu linii perspektywy (panu X - choć poświęcił na to wiele nadliczbowych godzin - nigdy nie udało się dotrzeć do jej początku), biegła przez nieskończenie długą halę aż do końca, gdy znów stapiała się z innymi liniami w jeden punkt.

Mawiano, że gdzieś daleko, na początku taśmy, pracują natchnieni artyści, formujący kształtne kocie łby, korpusy i członki. Tworzyli oni ponoć wewnętrzną hierarchię - najwyżej stali rzemieślnicy o delikatnych dłoniach i długich, zręcznych palcach, w których z niesłychanym kunsztem toczyli kocie gałki oczne; kolejni wyrabiali uszy, łby, wilgotne nosy, miękkie futrzane korpusy, giętkie ogony i łapy. Pan X jednak nigdy nie widział żadnego z nich, nigdy zresztą nie awansował w fabryce na wyższe stanowisko niż wkęcacz ogonowy. Praca jego polegała na tym, by w gotowego już w zasadzie kota najzwyczajniej w świecie wkręcić ogon. Z pozoru było to zajęcie proste i nie obarczone szczególną odpowiedzialnością, wymagało jednak pewnego doświadczenia - ogon musiał być wkręcony pod odpowiednim kątem, a przede wszystkim w odpowiedni otwór (z dwóch tylnych otworów w kocie tylko jeden był nagwintowany, co znacznie zmniejszało ryzyko pomyłki, kilka razy jednak przytrafił się panu X ten haniebny błąd). Za nim były już tylko testerzy, a właściwie testerki (na tym stanowisku zwykle pracowały kobiety), które oglądały koty i odrzucały sfuszerowane egzemplarze, a pozostałe wypuszczały na wolność (pan X kilka razy spotykał na ulicy sfuszerowane koty, co niezbicie świadczyło o tym, że testerki niezbyt pieczołowicie wykonywały swoją pracę).

Czasem - na ogół w okresie świątecznym (świąt, zwłaszcza państwowych, było w owych czasach całkiem sporo), wyrabiano też ślepe jeszcze kocięta, dla utrzymania pozorów normalności. Nie była to jednak produkcja opłacalna, gdyż nakład pracy był taki sam jak w przypadku dużego kota, a w dodatku materiały, które z czasem samoczynnie rosły, były znacznie droższe.

Jedną zasadniczą naukę wyniósł pan X z kilkuletniej pracy w fabryce kotów (później, jako poeta, korzystał z niej niejednokrotnie): nawet istnienie tak pięknego stworzenia jak kot nie jest zasługą wszechwładnej jednostki (jak próbowała ludziom wmówić ówczesna propaganda), lecz cieżkiej pracy milionów robotników. Zasadniczą rolę w produkcji kota odgrywają szarzy wkręcacze ogonowi.

Opublikowano

Muszę przyznać, Scepticu, że się uśmiałem, a przy okazji nieco zamyśliłem - bardzo dobry kawał prozy poetyckiej.
Zresztą, motyw kotów widziałem już w Twojej twórczości, gdy o tych zwierzętach śnił Hubert. Mówiłem Ci wtedy, że niezbyt mi to pasuje, że to takie udziwnienie, i zdania nie zmieniłem - jednak w wypadku tego teraz tekstu jestem jak najbardziej za.
Więc plusuję, choć mam poważne wątpliwości, czy nie należało tego umieścić w Prozie i tylko oznaczyć, że poetyckie.

Pozdrawiam serdecznie :-),
Gaspar van der Sar.

Opublikowano

Wspierając się kompetentnym źródłem (S. H. Hamlet), można by podyskutować, czy to jest proza poetycka.

Proza poetycka
– typ utworów prozaicznych o charakterze refleksyjnym, liryczno-opisowym lub o prostej kompozycji fabularnej (fabuła), w sferze stylu bliskich mowie poetyckiej: odznaczających się bogactwem metaforyki i zagęszczeniem innych figur poetyckich, nagromadzeniem osobliwego słownictwa, szczególnym uformowaniem zdaniowym, a wreszcie wyraźną rytmizacją (proza rytmiczna). W lit. polskiej początki p.p. wiążą się ze stylizacją biblijną (np. Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego A. Mickiewicza czy Anhelli J. Słowackiego), rozkwit jej przypada na okres Młodej Polski i jest jednym z przejawów ówczesnej tendencji do poetyzacji i liryzacji form narracyjnych (narracja). Tendencje te znalazły silny wyraz m.in. w twórczości S. Żeromskiego; np. w Opowieści o Walgierzu Udałym czy w Dumie o hetmanie intensywna emocjonalność przenika wszystkie formy wypowiedzi: epicką opowieść, archaicznie stylizowaną na podniosły rapsod o niezwykłym bohaterze, wraz ze wstawkami innogatunkowymi – lirycznymi monologami i mową wewnętrzną postaci, poetyckimi dialogami i udramatyzowanymi wielogłosami. Opowiadana historia rozwija się powoli, poddana wielorakiej amplifikacji stylu i rytmowi zdaniowych i słownych powtórzeń, paralelizmów, akcentowych upodobnień, instrumentacji głoskowej oraz antyprozaicznej regularności ukształtowań intonacyjnych. Podobnie poetyzujące ujęcia stylistyczne naznaczają wiele utworów tego czasu, np. W. Berenta, T. Micińskiego, J. Kasprowicza, W. Orkana. Osobną postać zyskała p.p. w twórczości J. Iwaszkiewicza i B. Schulza. Uprawiana była także później, m.in. przez poetów awangardowych: J. Przybosia (Pióro z ognia) czy Z. Bieńkowskiego.

Do dyskusji.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Nie przypominam sobie, a bym gdziekolwiek napisal, ze to jest proza poetycka...

Opublikowałem to w poezji, gdyż:
-pozostali "panowie X" tam się mieszczą
-na prozie odstawałoby znacznie bardziej od reszty utworów niż na poezji
-tak mi się podoba :)

Opublikowano

a, faktycznie - to pardon :)

Teza, jakoby była to proza poetycka, jest oczywiście do obronienia - podobnie jak teza, że jest to wiersz, poemat, epos albo i madrygał... Ale warto na to marnować czas?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Błądząc po pustynnych piaskach, w miejscach, w których dosięgniemy przykrytego mgłą nieba, każdy pozostawiony na ziemi ślad zamienimy w oazy. Tym tropem będą mogły podążać karawany spragnionych. Kropla po kropli zaczną spływać strumienie wody, wypłukując piach z zaschniętych ust. Już wiesz, wiesz więcej, więcej na pewno, na pewno, gdzie trzeba, gdzie trzeba wież. Wiesz, gdzie mgła spłynie z nieba.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Już pierwsza gwiazda wzeszła – zimna i szklana, Jak oko Boga, co patrzy z nicości na pana. Śnieg otulił ten dworek całunem milczenia, Zgasły dawne hałasy, zgasły uniesienia. Stół stoi biały, wielki – jak lodowa kra, A na nim drży płomykiem samotna łza. Obrus lśni krochmalem, sztywny jak sumienie, Pod nim siano nie pachnie – lecz kłuje jak ciernie. Jest talerz dodatkowy... dla wędrowca, mówią? Lecz dzisiaj cienie zmarłych w nim usta swe lubią Zanurzać bezszelestnie. Nikt nie puka w drzwi. Tylko wiatr w kominie swą kolędę brzmi. Biorę w dłoń ten opłatek, kruchy chleb anioła, Lecz komu go połamać? Gdy pustka dookoła! Wyciągam rękę w przestrzeń – dłoń w powietrzu wiśnie, I czuję, jak ten mróz mi serce w kleszcze ściśnie. „Wesołych...” – szepczą usta do ściany, do cienia, I kruszy się ten chleb w pył... w proch zapomnienia. Choinka w kącie stoi, strojna jak na bal, Lecz bombki w niej odbijają tylko wielki żal. Patrzę w nie jak w zwierciadła – widzę twarz starca, Co przegrał życie swoje w te karty u szulera, u marca. Gdzie gwar dziecięcy? Gdzie matki krzątanie? Jest tylko „Bóg się rodzi” – i moje konanie. O, Panie, co tej nocy zstępujesz na ziemię, Czemuś mi włożył na barki to samotne brzmię? W stajence było zimno, lecz byli pasterze, A ja tu, w ciepłej izbie, w swą pustkę nie wierzę. Więc siedzę i czekam, aż świeca dopali, Aż noc mnie tym czarnym płaszczem, jak kir, przywali.
    • @KOBIETA gdyby nie kobiety, nie byłoby świata:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...