Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pani Stanisławo, milczącym świadkiem jest zdaje się właśnie ta szafa
- czyż nie, Stanisławie? (fajna zbierzność imion;)
Ja natomiast mam problem z "zapisując obraz minionego dnia" - jak zapisuje?
I dlaczego zapisując poczuła siekierę? Ale wiersz poza tym zaintrygował mnie
solidnie, nasunęły się również skojarzenia z przesiedleńcami, wywózkami
i wojną. Ciekaw jestem, czy w dobrym kierunku myśl mi uciekła?
Pzdr!

Opublikowano

A ja to widzę tak (trochę może bezuczuciwo zbyt, ale taki dziś nastrój mam):

wciąż rozpamiętywana przeszłość nie jest ukazywana w pełni, stad niedomknięta szafa, a nagie anorektyczne wieszaki to tylko wątłe fragmenty wspomnień i przeżyć, strasznych przezyć wojennych, obdarte ze szczegółów, ukazują zimne statystki (tylu umarło, tylu rannych).
A ów świadek, naoczny swiadek owych wydarzeń, zostaje tłumiony przez wygenerowana wersję, siekierką miedzy oczy i po sprawie.

pozdr.
Ariel

Opublikowano

właściwie czy to ważne co chciał przekazać autor? (jeśli ktoś ma wątpliwości, to w moim przypadku-nie, bo osoba do, dla i o której pisuję, prawie wszystko-prawdopodobnie nigdy nie przeczyta żadnego z nich, ani nawet się nie dowie, że robię to co robię) liczy się to co z wypowiedzi pl odczytał odbiorca, więc:

Stasiu-wiesz, ja tych wieszaków raczej się boję... ale Twoja wymiana zdań z Bartkiem sprowadziła uśmiech na moje ostatnio dość smutne oblicze

Bartek-(patrz do Stasi) i "świadczy o wierszu"-za to też dziękuję

Alicjo-"Smutne są takie anorektyczne wieszaki... "a za to zdanie jestem najbardziej wdzięczny

gDzie wUszko-z tytułem można też inaczej, miło że wpadłaś

Michale-"Pan stanisław nigdy nie serwuje banału - wiwat !"-chyba przeoczyłeś mój poprzedni... mniemam, że Twoja interpretacja jest równie prawdziwa, bo właściwie każda jest taka

Ariel- i właśnie Ty też masz rację (chociaż troszkę za ostro)

Opublikowano

Ja optuję za wersją Alicji - sukienki odeszły razem z właścicielką ... a peel ze złości przyciął sobie rękę zamykając opustoszałą szafę ...buuu
Fajne są wiersze wielowersjowe
pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...